Sparkle
Jestem wielki fanem gry „Zuma”. Gram w nią już w sumie od kilku lat – pierwszy raz na starej komórce Motoroli, a obecnie na Xboxie 360. Świetny koncept poparty przyjemną grafiką i prostymi zasadami okazał się wystarczający aby zrobić ze mnie osobę uzależnioną. Po przesiadce na iPhone’a była to pierwsza gra jakiej szukałem w AppStore, jednak bezskutecznie. Jednak kilka miesięcy temu trafiłem w końcu na godnego reprezentanta gatunku – „Sparkle”.
Rozgrywka
„Sparkle” to idealny klon „Zumy”, który jednak dodaje od siebie kilka ciekawostek, dzięki temu gra nabiera nieco świeżości i stawia przed graczem ciekawsze wyzwania. Dwoma najważniejszymi dodatkami są ulepszenia naszej podstawowej broni, które pojawiają się w czasie rozgrywki oraz amulety, które dodają pasywne bonusy w czasie gry. Ulepszenia można podzielić na dwie zasadnicze grupy – te mające działanie destruktywne jak np. gniew księżyca (wrath of the moon), który niszczy kilkanaście losowych kulek widocznych w danej chwili na planszy, oraz takie, które bardziej wpływają na ruch kulek widocznych na planszy np. spowalniają je, cofają itp. Amulety otrzymujemy po ukończeniu danego zestawu plansz, a aby ukończyć dany poziom należy zniszczyć wszystkie kulki widoczne na planszy.
Gra zawiera tryb historii, który zawiera płytką historię, która sprawia wrażenie dodanej na siłę i prawdę powiedziawszy – nie zwraca się na nią kompletnie uwagi. Jednak nie jest to jedyny tryb jaki „Sparkle” oferuje graczowi. Do naszej dyspozycji mamy również tryb „Challenge” oraz „Survival. Tryb „Challenge” w zasadzie nie różni się niczym od głownego trybu kampanii, a całe wyzwanie polega na ukończeniu danego etapu w jak najkrótszym czasie. „Survival” natomiast nie posiada żadnego pomiaru czasu, a nasze zadanie polega na zniszczeniu jak największej ilości kulek.
Mimo wszystko gra zawiera jedną poważną wadę, która była wielokrotnie wytykana – mianowicie brakuje jakiegokolwiek systemu punktowego. Mnie osobiście to w ogóle nie przeszkadza, a prawdę powiedziawszy to nie zwróciłem na to uwagi.
Strona wizualna i dźwiękowa
Tutaj nie ma się do czego przyczepić. Gra wygląda świetnie jak na prostą grę w kulki. Animacje są płynne, a plansze wystarczająco zróżnicowane aby nie zanudzać. Jedyne czego mi brakuje to trochę większej zachęty do gry w postaci animowanego intra i outra. Efekty dźwiękowe są bardzo ograniczone (w końcu to gra w kulki), jednak te które są obecne brzmią świetnie i są doskonale dopasowane. Minusem mogą być utwory muzyczne służące za podkład w trakcie gry, których jest po prostu mało i bardzo często się powtarzają. Są one jednak świetnie zrealizowane i mnie osobiście one nie przeszkadzały.
A więc…
„Sparkle” to bardzo wciągająca gra, która jest pozycją obowiązkową dla każdego fana gier takich jak „Zuma”. Owszem, poziomy po pewnym czasie mogą się wydawać monotonne (w końcu jest ich 60), jednak jeśli lubisz taki rodzaj rozrywki nie zwrócisz na to kompletnie uwagi. Jedyny zarzut jaki mam w stosunku do tej gry to poziom trudności, którego nie można regulować z poziomu ustawień, a w rezultacie niektóre poziomy są bajecznie łatwe, natomiast inne są prawie niemożliwe do ukończenia. Pomijając ten jeden mankament „Sparkle” to gra zdecydowanie warta zakupu.