Monaco – recenzja
Na Monaco ostrzyłem sobie pazurki już od bardzo, bardzo dawna – gra urzekała mnie klimatem, pomysłem i ciekawą oprawą graficzną. Pora więc zobaczyć, czy moja wymarzona gra, w której mogę wcielić się w złodzieja jest tak dobra jak tytuł, który mam w głowie?
Czym jest Monaco?
Monaco to tytuł, którego motywem przewodnim jest rabunek. Wcielimy się w niej w grupę nie do końca rozgarniętych przestępców i będziemy starać się, wykorzystując ich umiejętności, wykonać stawiane przed nami zadania. Całość jest okraszona bardzo luźną fabułą, z dużą dawką humoru i choć trochę szkoda, że w zasadzie mamy z nią do czynienia tylko w trakcie statycznych ekranów pomiędzy misjami, to jednak świetnie pasuje ona do klimatu całej gry. W skrócie możnaby powiedzieć, że to taki nieco bardziej nowoczesny Gang Olsena.
Oprawa audiowizualna
W przypadku Monaco nie uświadczymy bogatych scenerii z niesamowitą grafiką, ale w zamian za to dostaniemy coś więcej. Andy Schatz był w stanie stworzyć gre z duszą i urokiem. Pastelowe kolory, kanciaste postaci i bardzo prosta grafika mają niepowtarzalny klimat, a w połączeniu z rewelacyjnie dobraną muzyką tworzą atmosferę komedii pomyłek.
Sam podkład muzyczny to dzieło sztuki samo w sobie – muzyka reaguje na nasze poczynania i dynamicznie się zmienia w zależności od sytuacji na ekranie. Zawsze jednak słyszym dominujący fortepian, co jeszcze mocniej podkreśla klimat samej gry.
W oprawie dźwiękowej jest jeszcze jeden smaczek – postaci strażników ochrony czy policjanci rozmawiają po francusku. Nie da się nie uśmiechnąć pod nosem, gdy przemykając się obok strażnika słyszymy „Qu’est-ce que c’était?”.
Rozgrywka
Być może Monaco posiada ładną, kolorową oprawę graficzną i luźny, nieco komediowy charakter, ale nie należy błędnie zakładać, że mamy do czynienia z grą łatwą – co to to nie. Pierwsze kilka poziomów powoli wprowadza nas w rozgrywkę nie stanowiąc zbyt dużego wyzwania, ale każdy kolejny jest coraz trudniejszy.
Postaci
Do naszej dyspozycji mamy początkowo ekipę czterech złodzieji, z których każdy posiada własną unikalną umiejętność np. „Mole” potrafi przebijać się przez ściany, „Lookout” skradając się widzi przeciwników na mapie, a „Locksmith” potrafi otwierać zamknięte drzwi kilka razy szybciej niż inne postaci. Z czasem do naszej grupy dołączają także kolejne postaci i o ile wykorzystanie ich umiejętności nie jest nigdy niezbędne do ukończenia poziomu, to wprowadzają one nowe, ciekawe możliwości.
Moim ulubieńciem początkowo był właśnie Locksmith, który pozwalał szybko przemykać się do kolejnych pomieszczeń, ale z czasem, gdy do grupy dołączył Haker zakochałem się bez pamięci – możliwość tworzenia komputerowych „wirusów”, które wyłączają pobliskie urządzenia elektroniczne jak np. kamery, okazała się zbawieniem.
Najważniejsze jest jednak to, że każdy znajdzie tutaj postać idealnie dopasowaną do jego stylu gry.
Zadania
Stawiane przed nami zadania są mocno urozmaicone, choć mechanika w większości jest dokładnie taka sama – dotrzeć do określonego celu i uciec. W jednej misji naszym zadaniem jest ukraść diamenty, w innej będziemy starali się porwać łódź a w jeszcze innej będziemy ratować kobietę jednego z bohaterów z opresji.
Każdy z poziomów oprócz sporej ilości przeciwników w postaci ochroniarzy, czy policjantów posiada także dodatkowe „przeszkadzajki” jak kamery czy czujniki podczerwieni. Największym wyzwaniem jest więc znalezienie odpowiedniej drogi i co jeszcze trudniejsze – pokonanie jej w odpowiednim momencie. Przyznaję się bez bicia, że kilka razy zdarzyło mi się po prostu biec na oślep w kierunku kolejnych schodów po uruchomieniu alarmu. W końcu nie każdy z nas jest doskonałym złodziejem.
Nigdy jednak nie otrzymamy jasnych instrukcji jak dane zadanie wykonać, ot jest to przeważnie kilka słów opisujących jasno co jest naszym celem, ale nie „jak” się do niego dostać np. „ukradnij dowody”.
Poziomy
Bardzo ciekawie wyglądają również projekty poziomów, którymi są m.in. przystań luksusowych jachtów, dom jednego z bohaterów czy klub nocny. W przypadku domu sprawa wydaje się „prosta”, bo do celu idziemy po prostu na najwyższe piętro, ale już przystań to kombinowanie – czy prześlizgnąć się ulicą, a może poprzez hangar? Ścieżek do celu zawsze jest wiele i wyłącznie od nas zależy, na którą się zdecydujemy.
Każdy z poziomów ma także rozmieszczone od kilku do kilkudziesięciu złotych żetonów, które należy zebrać. Każdy dodatkowy, nie zebrany żeton to kara czasowa po zakończeniu misji. To jednak nie jest ich jedyne zastosowanie – po zebraniu określonej ich ilości dostajemy dodatkową „amunicję” dla naszego dodatkowego „uzbrojenia”
Arsenał
Dodatkowe gadżety, z których będziemy mogli skorzystać w Monaco są bardzo przydatne i podobnie jak postaci – jest ich trochę do wyboru. Na początku poznajemy bombę dymną, ktora pozwala nam się prześlizgnąć niezauważenie w pobliżu ochroniarzy, ale później pojawia się kusza z nabojami usypiającymi, karabin maszynowy a nawet walizka wypełniona materiałami wybuchowymi. Są jednak także gadżety bardziej defensywne jak plastry leczące innych członków drużyny czy klucz francuski przyspieszający czas wykonywania dowolnej akcji (np. otwierania drzwi). Sprytne użycie tych dodatkowych gadżetów naprawdę potrafi ułatwić zadanie.
Na mapie dodatkowo znajdziemy kilka innych przedmiotów jak apteczki, przebrania czy komputery.
Rozgrywka wieloosobowa
Jeśli zamierzacie grać w pojedynkę w Monaco, to nie obawiajcie się – nadal jest to tytuł dostarczający mnóstwo frajdy i przyjemności, ale nie będzie chyba nawet najmniejszym zaskoczeniem, że właśnie w rozgrywce wieloosobowej tkwi najlepsza zabawa.
Jednocześnie w zabawie może uczestniczyć do czterech osób, z których każda wybiera sobie jednego ze złodziei. Każda misja staje się wtedy odrobinę łatwiejsza, bo możemy jednocześnie skorzystać z umiejętności czterech różnych postaci. Co więcej, jeśli jeden z naszych towarzyszy padnie na „polu walki”, możemy go wskrzesić zakładając, że znajdzie się na to chwila czasu.
Troszkę problematyczne w przypadku wersji na Xbox360 jest ograniczenie rozgrywki online wyłącznie do grona naszych znajomych, bądź osób znajdujących się wewnątrz Xbox Live Party Chat. Ma to jednak pewien niezaprzeczalny plus – nie ma problemu z dogadywaniem się, bo w końcu jesteśmy z grupą znajomych.
Monaco to jednak również świetna gra dla kilku osób siedzących na tej samej kanapie, więc nawet jeśli nie będziecie mieli okazji grać online, zawsze można zaprosić grupę znajomych i świetnie się bawić.
What’s yours is mine
Nie mam wątpliwości, że Monaco to jedna z najciekawszych gier niezależnych ostatnich lat. Można ją spokojnie postawić w szeregu z tak udanymi produkcjami jak Hotline Miami, Braid, czy Fez. Oczywiście, nie jest to tytuł który każdemu musi przypaść do gustu, ale gorąco zachęcam Was do spróbowania tej produkcji.
Ilość misji, ilość ścieżek ukończenia każdej z nich, rozgrywka wieloosobowa i walka o jak najkrótszy czas pokonywania misji zapewnią Wam zabawę na wiele godzin. Andy Schatz to kolejna osoba, która udowadnia że w grze najważniejsza jest atmosfera i pomysł, a niekoniecznie grafika wyrywająca z butów.
Ja do Monaco powrócę jeszcze nie raz i szczerze Was zachęcam! Na deser jeszcze – soundtrack… bajka!