Xbox One na spokojnie
Wczoraj miała miejsce prezentacja Xbox One. Dosłownie kilka minut po jej zakończeniu na Microsoft zaczęły sypać się gromy ze wszystkich stron, a cała konferencja została uznana za kompletne fiasko i nieporozumienie. Przyznaję, że na początku również odniosłem takie wrażenie. Po zobaczeniu podziękowań w mojej głowie było tylko jedno pytanie „jak to, to już koniec?”. Zobaczmy jednak na spokojnie (i dość subiektywnie) jak to jest z tym Xbox One.
Sprzęt
Tak jak już pisałem w podsumowaniu, nowy Xbox One nawet mi się podoba. Umówmy się – jest to tak naprawdę kwestia indywidualna i czy wygląda jak magnetowid VHS bądź taki mniejszy PC to jeden ze sposobów na spojrzenie nową konsolę. Tak, projekt Xbox360 Slim niejako sam z siebie obiecywał że będziemy mieć do czynienia z ładną, smukłą konsolą, bo przecież Microsoft potrafi takie urządzenie zaprojektować.
Trochę szkoda, ale nie przesadzajmy – aż tak źle znów nie jest, a podejrzewam że gabaryty, kształt i ilość otworów wentylacyjnych są również podyktowane wymogami napakowanych do środka podzespołów.
Niedostatek mocy
Tak naprawdę mamy do czynienia z konsolą o porównywalnej mocy do Playstation 4. Jedyną zasadniczą różnicą jest rodzaj wykorzystanej pamięci RAM, ale czy będzie to miało aż takie krytyczne znaczenie? Tak naprawdę tego nie wiemy i dopiero developerzy zweryfikują podjęte przez producentów decyzje. Przypomnijcie sobie konfigurację obecnego Xboxa360 i to jak wyglądają obecnie na nim gry. Skok mocy obliczeniowej jest naprawdę ogromny, choć wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Grafika nie zrobiła szału
Patrząć na Call of Duty: Ghosts momentami faktycznie miałem wrażenie, że panowie z Infinity Ward mają jeszcze sporo do podciągnięcia. Kiedy jednak spojrzymy na exclusive’a w postaci Forza Motorsport 5 sytuacja zmienia się diametralnie, a przecież to jeszcze nie skończony produkt. Mimo iż jest to architektura zbliżona do PC, nadal występują drobne różnice więc z wieszaniem psów na grafice po pierwsze fali smiechu i pożałowania wstrzymam się do końca przyszłego roku.
Niech developerzy zapoznają się bliżej ze sprzętem, jego możliwościami i wtedy wrócimy do tematu. Dokladnie tak samo było w przypadku Xbox360, wystarczy sobie porównać choćby Gears of War i Gears of War: Judgment, że o Halo 4 już nie wspomnę. Wracając do przykładu Call of Duty, to nie przypominam sobie aby którakolwiek z odsłon serii jakoś mocno wybijała się pod względem grafiki.
To przecież dekoder!
Owszem, po zakończeniu konferencji nie mogłem się pozbyć tego zdania z głowy. Im dłużej jednak przeglądałem to co pokazał i powiedział Microsoft dochodziłem do wniosku, że wyciągamy wnioski zbyt pochopnie. Nie ma się co dziwić – jesteśmy graczami, przyszłymi posiadaczami Xbox One czy też Playstation 4. Co nas tak naprawdę obchodzą jakieś programy telewizyjne, możliwość wyeliminowania dekodera od kablówki i sterowania wszystkim z poziomu konsoli. Powiem nawet więcej – naprawdę niebardzo obchodzi mnie nawet sam Kinect, bo wiem że mój salon jest zbyt mały aby móc swobodnie z niego korzystać.
A teraz kluczowe pytanie – i co z tego? Tak, całkiem poważnie – co z tego, że zapowiedzieli umowę partnerską z NFL, co z tego że pokazali funkcjonalności LiveTV, które pewnie nie będą działały w Polsce. To wszystko to są naprawdę fajne dodatki i przyznaję, że chętnie bym je widział na swojej konsoli, ale jakie mają one znaczenie z perspektywy gracza? Podpowiem Wam – absolutnie żadne!
Nas interesuje coś zupełnie innego – możliwość grania, kontroler, funkcje społecznościowe. Przejdźmy zatem do tych zagadnień…
Przede wszystkim konsola do gier
Xbox One nadal pozostaje konsolą do gier, ale dodatkowo wzbogaconą o pewne funkcjonalności. Zapomnijmy jednak na chwilę o tym całym „TV, tv, Television”.
Microsoft pokazał nam przede wszystkim konsolę, co już stawia go przed Sony w tej kwestii. BA! Pokazano nam nie tylko konsolę, ale także nowy kontroler, a nawet nową generację Kinecta! Tak, nawet jeśli to były plastikowe atrapy, to były to o dwie atrapy więcej niż na konferencji Sony. Wiem, że brzmię jak fanboj, ale takie są po prostu fakty, czas przyjąć je do wiadomości.
Kolejną sprawą jest nowy dashboard. Jest on mocno nastawiony na nas – nasze upodobania, preferencje, wszystkie wyświetlane informacje są dokładnie skrojone pod nas. Jeśli więc zignorujemy zakładkę Trending i przeskoczymy do kolejnej, to nadal pierwsze w szeregu są gry. Dopiero po nich pojawia się zakładka poświęcona filmom i serialom, a gdzieś na końcu znajduje się muzyka. Dla mnie jest to jednoznaczny sygnał co jest najważniejsze dla Microsoftu.
Kolejną ważną sprawą jest nowy kontroler. Wprowadzone zmiany są praktycznie kosmetyczne, bo Microsoft wie że kontroler od Xbox360 jest świetny i nadmierna ingerencja może to popsuć. Przecież jeśli chodziłoby głównie o Kinecta i „tiwi” również i kontroler byłby w pewnym stopniu pod tym kątem zmieniony. Być może dorabiam sobie teorię, ale skoro jest on lżejszy od poprzednika to raczej po to aby godzinamy „grać w gry” a nie leżeć na kanapie i oglądać filmy czy seriale.
Nie zapomniano także o naszych zbieranych w pocie czoła osiągnięciach! Cały profil będzie przeniesiony na nową konsolę, choć nie podano jeszcze dokładnych szczegółów jak to będzie wyglądało.
No i na deser – „Gdzie są gry?”. Tak, też spodziewałem się że zobaczymy o wiele więcej, ale jak już wspominałem wielokrotnie – Greenberg zaznaczył, że od gier to jest E3. Wiemy, że Remedy tworzy coś nowego i prawdę powiedziawszy mam cichą nadzieję, że Remedy będzie odpowiedzią Microsoftu na Quantic Dream. Wiemy również, że wraz z konsolą pojawi się kolejna odsłona serii Forza Motorsport, która wizualnie już teraz wyrywa z butów, a symulacyjnie już od zawsze było bardzo dobrze. Oprócz tego pojawią się takie gry jak Watch Dogs, Assassin’s Creed 4: Black Flag czy Call of Duty: Ghosts. Może nie są to exclusive’y ale nadal – będzie w co grać! Pamiętajmy również, że obiecano nam 15 exclusive’ów!
Nie do końca jest różowo
Nie wszystko jednak jest takie piękne, to fakt. Przede wszystkim problemem jest brak możliwości uruchomienia gry pożyczonej od znajomego. Mógłbym powiedzieć, że mnie to nie dotyczy bo większość gier w kolekcji kupuję prosto ze sklepu, ale zdarzają się przypadki kiedy sięgam po gry używane choćby dlatego, że nowych egzemplarzy najwyczajniej już nie ma (swoją drogą musicie przyznać, ze nagle rezygnacja EA z season passa wcale nie jest taka zaskakująca).
Z takim podejściem wiążą się też dodatkowe obawy związane z cenami nowych gier, a raczej – z brakiem promocji i obniżek. W końcu i tak będziemy musieli kupić grę nową, bo kody umożliwiające ponowną instalację mają kosztować tyle samo. Ten temat jednak przesuwam do „ploteczek”, dopóki informacje te nie pojawią się w oficjalnym oświadczeniu ze strony Microsoftu. Częściowo problem ten może rozwiązać system odsprzedaży gier przygotowywany przez Microsoft, ale szczegółów na jego temat póki co brak.
Drugą kwestią jest brak wstecznej kompatybilności. Obecnie na mojej półce znajduje się kilka gier, które chciałbym skończyć ale wątpię aby stało się to w najbliższym czasie, a co za tym idzie – zapewne do tego momentu miejsce Xbox360 w salonie zajmie Xbox One. Fajnie byłoby móc włożyć jedną z tych gier do napędu i bez konieczności zabawy z kablami itp po prostu cieszyć się rozgrywką. Nie jest to dla mnie może krytyczna kwestia, ale razi.
Po co ten hejt
Im więcej czasu mija od samej prezentacji, tym bardziej zastanawiam się o co jest ten cały hejt i dochodzę do wniosku, że Microsoft sam ukręcił sobie bat. Wiedzieli, że wszyscy oczekują nowej konsoli, nowych gier, a mimo to zdecydowali się na zaprezentowanie głównie wszystkich innych ficzerów, tylko nie gier.
Warto jednak pamiętać, że do E3 2013 pozostały ok. 2 tygodnie, a wszystkim wychwalaczom PS4 pragnę przypomnieć, że konsoli Sony jeszcze nie widzieliśmy na oczy, podobnie jak i połowy zapowiedzianych funkcjonalności, które zresztą i tak mają być wprowadzane stopniowo.
Wstrzymajmy się więc do E3 2013 z podejmowaniem jakichkolwiek krzyków, decyzji i formowania akcji protestacyjnych. Pamiętajmy, że jesteśmy przede wszystkim graczami, a póki co żadna z firm nie pokazała tytułu który by przyciągnął nas do konsoli jak magnes.