Asset 3

OUYA – Recenzja

Oskar Krawczyk / 11.07.2013
komentarze: 0

Ouya

Po roku newsów i miesiącach oczekiwania na rzekomo rewolucje w świecie konsol (a przynajmniej tematu podchodzenia do konsol), doszła – nowa, mała, konsolka, OUYA.

Koncept OUYA miał z założenia być powiewem świeżości w hermetycznym środowisku konsolowym. Wiadomo też, że konsola ta nie miała konkurować z wielką trójcą (Sony, Microsoft i Nintendo). Na dobrą sprawę OUYA wbiła się pomiędzy konsole AAA, a platformy mobilne, zapełniając przestrzeń która jest dość pusta.

W teorii super, koncept na prawdę fajny, wiele osób zainteresowanych, a jak w praktyce? Zobaczmy.

Kontroler

Ouya

Zacznijmy od prawie że najważniejszej rzeczy, czyli tego co będziecie trzymać w dłoniach. Zaraz po złapaniu kontrolera w dłonie, następuje pierwsze rozczarowanie. Coś niedobrego jest prawie z każdym przyciskiem.

Triggery skrzypią podczas przyciskania i są strasznie luźne (bujają się na boki).

Analogi mają syndrom-DualShocka, czyli są wypukłe zamiast być wklęsłe, przez co palce ześlizgują się z nich, dokładnie jak w przypadku pada Sony. Jak by tego było mało, analog jest dużo bardziej sztywny niż w przypadku DualShock-a czy Pada od Xbox-a, przez co trzeba użyć więcej siły przy używaniu.

Przyciski bardzo wystają, to sprawia, że przy szybkim i niedokładnym przekładaniu palców można zahaczyć o przycisk – niby drobnostka, jednak od razu odczuwalna.

D-pad jest tragedią, nie ma żadnego kliku oznaczającego, że kierunek na D-padzie został wciśnięty, możemy jedynie założyć że udało się go wcisnąć.

Cały pad sprawia uczucie straszliwej tandety i nie można na to przymknąć oka.

Małe pudełeczko (konsola)

Ouya

Niewiele można napisać o tak malutkiej konsoli. Rozmiar i waga ciągną za sobą pewne problemy, jak to że nie byłem w stanie postawić konsoli powyżej telewizora ponieważ zwisające kable przewracały konsole. Jest to konsola która ma być podłączona do telewizora i nie musi być lekką, więc równie dobrze po prostu mogli dodać trochę sztucznej wagi, aby tego typu głupie problemy się nie pojawiały w recenzjach.

Specyfikacja techniczna

Dla przypomnienia, mamy do czynienia z 1.7 GHz Quad-Core ARM Cortex-A9, 8GB pojemności, 1GB pamięcy SDRAM oraz Nvidia Tegra 3. Więc technicznie jesteśmy w stanie wyciągnąć około 8GFLOPS, teraz porównajcie to do 240GFLOPS dostępnych na Xbox 360.

Niestety to przekłada się na ekran, interfejs samego minimalistycznego systemu jest ślamazarny i skaczący. Gry które są minimalnie bardziej wymagające od Kabalt-a, mają problemy z klatkami – mam tutaj na myśli mobilny klon Gears of War, Shadowgun.

Taka sytuacja była do przewidzenia już na początku roku gdy zespół OUYA ogłosił, że będą używać czipsetu Tegra 3, gdy Tegra 4 było już dostępne, więc na starcie OUYA była mocno w tyle.

Katalog gier i aplikacji

Ouya

Nie trudno się domyśleć, że katalog gier oraz aplikacji jest jeszcze dość skromny, na pewno skromny pod względem gier które nie są zwykłym zapychaczem przestrzeni dyskowej.

Oczywiście, zakładając że OUYA nie zaliczy flopa wśród deweloperów gier, ten katalog się rozrośnie, więc warto poczekać i zobaczyć co czas przyniesie.

Wersja 1.0

No właśnie, pomimo wszystkich negatywnych rzeczy które napisałem powyżej, zdaję sobie sprawę że OUYA to wersja 1.0, jest to konsola która została zaprojektowana, oraz wypuszczona na rynek w przeciągu zaledwie roku – to jest na prawdę niewiele czasu.

O ile wady software-owe do końca roku powinny zostać rozwiązane tak sam sprzęt pozostawia sporo do życzenia, więc poprawki zapewne pojawią się dopiero w wersji 2.0.

Nie jestem negatywnie nastawiony do tej konsoli, miałem trochę większe oczekiwania po całym hypie który był w okół niej, no ale wyszło jak wyszło. W końcu to tylko $99.

Ale czy miałbym polecić komuś? Nie wiem, jeżeli jest wielkim fanem gier Indie, tak, pewnie poleciłbym. W innym przypadku, raczej nie.