Asset 3

Assassin’s Creed 4: Black Flag – pierwsze oceny i recenzje

Andrzej Kała / 29.10.2013
komentarze: 0

Oprócz pierwszych ocen i recenzji Battlefield 4 pojawiają się dzisiaj również pierwsze oceny i recenzje Assassin’s Creed 4: Black Flag. Czy seria faktycznie już się przejadła i nie ma czego szukać w najnowszej odsłonie? Wygląda na to, że Ubisoft mimo wszystko dał radę dowieźć ciekawą grę, która może nie do końca jest warta zakupu w dniu premiery, ale nie powinniście jej pominąć.

IGN – 9.5/10

Niesamowity świat Assassin’s Creed 4: Black Flag wciągnął mnie na dłużej niż jakakolwiek inna gra z tej serii, mimo iż opowiedziana historia nie jest jego najmocniejszą stroną. W żadnym momencie w ciągu tych kilkunastu godzin nie brakowało mi zajęcia. Zwykłe żeglowanie gdziekolwiek zaprowadzi mnie wiatr aby sprawdzić co na mnie czeka daje niesamowitą frajdę. Oprócz nieco rozczarowującej kampanii, Black Flag dostarcza świat pełen pięknych miejsc do odwiedzenia, sekretów do odkrycia i nikczemnych piratów do zabicia.

Joystiq – 4/5

Oprócz rozgrywki związanej z czasami współczesnymi, Assassin’s Creed 4: Black Flag to barwna przygoda historyczna, opierająca się na wyraźnych postaciach i świetnej żegludze. Nie jest to pełnoprawny powrót do formy dla tej serii, ale postawienie sprawy jasno czym ta forma jest obecnie i co sprawdza się dla potężnej zawartości – rozgrywki, skradania się, statków, oceanów i tego co kryje się w ich głębiach. Powiedziano mi, że możemy się spodziewać mitycznego przycisku schylania się w przyszłości, ale póki co mam satysfakcję z przeskakiwania między rolami asasyna, pirata i łowcy wielorybów nękanego wyrzutami sumienia.

Polygamia – 4/5

Kolejny rok, kolejna odsłona Assassin’s Creed. I choć ciągle nie poprawiono błędów i słabości, jakie tę serię trapią od lat, to jednak nie mam wątpliwości, że jest to najlepsza część od czasu Brotherhood. A to dlatego, że w jej największy znak rozpoznawczy – otwarty świat – spójnie wpisano pirackie statki i awanturniczy styl życia. Takiej rozgrywki, jak tutaj, nie znajdziecie nigdzie indziej. I choć ciągle mi trochę żal monumentalnych miast rodem z renesansowych Włoch, to tym razem jakoś łatwiej było mi przełknąć ich brak. Choć ciągle denerwują mnie stare niedoróbki, to jakoś mniej zwracałem na nie uwagę. Przygody Edwarda Kenwaya po prostu za bardzo mnie wciągnęły, żebym miał czas o tym myśleć.

Więcej linków do recenzji wraz z ocenami znajdziecie poniżej.