Redakcyjne TOP 3 roku 2013 #4
Jak szybko zleciał mi ten poprzedni rok. Jestem niezwykle zapracowanym człowiekiem: żona, dzieci, praca, studia, bycie superbohaterem i te sprawy. Bardzo ciężko jest mi znaleźć czas na granie, a że na rynku nowych gier ciągle przybywa, to narobiłem sobie całkiem sporych zaległości. W 2013 r nadrabiałem głównie growe zaległości znajdujące się na mojej „kupce wstydu”. Nowych gier praktycznie nie kupuję, bo te z miejsca powędrowałby na wspomnianą kupkę, a w zasadzie półkę. Nie oznacza to jednak, że nie udało mi się skosztować żadnej gry wydanej w ubiegłym roku. W wolnych chwilach zdołałem ukończyć Gears of War: Judgment, God of War: Wstąpienie, The Last of Us, Grand Theft Auto V oraz rozpocząć zabawę z Diablo III. Jak widzicie nie udało mi się zapoznać z wieloma znaczącymi grami Anno Domini 2013, toteż poniższe Top 3 potraktujcie jako WYSOCE subiektywne. Let’s roll!
#3 Diablo III
Jako ogromny fan hack’n’slashów Blizzarda bardzo ucieszyłem się na wieść o konwersji najnowszego „Diabolo” na konsole. Moje chęci ponownego zmierzenia się z Panem Grozy zostały jeszcze bardziej rozpalone dzięki REWELACYJNEJ wersji demonstracyjnej tej gry dostępnej na Xbox Live i PSN. Już demo ukazało największą siłę konsolowego Diablo, mianowicie rewelacyjny, pachniący oldskoolem tryb wieloosobowy przy jednej konsoli, o którym niejednokrotnie wspominałem na łamach Playing Daily. Z racji małej ilości wolnego czasu, wraz z narzeczoną gramy Diablo 3 małymi porcjami, za każdym razem rewelacyjnie się przy tym bawiąc. Co by tu dużo mówić – kanapowe multi wprost mnie urzekło, stawiając w moich oczach produkcję Blizzarda wyżej niż God of War: Wstąpienie oraz Gears of War: Judgment.
#2 Grand Theft Auto V
Jestem na siebie potwornie zły za to, że na mą „gejmingową” starość dałem się tak srodze podpuścić i z ufnością wciągnąć w ogromny wir hype’u nakręconego przez Rockstar przed premierą GTA V. SHAME ON ME! Do mojego „wpuszczenia się w maliny” przyczyniły się rewelacyjne zwiastuny promujące ostatnią odsłonę Grand Theft Auto, a nawet sam Hideo Kojima, który na Twitterze stwierdził, że jego „piątka” prawdopodobnie nie będzie mogła równać się produkcji Rockstar, o czym donosiłem w lipcu na łamach Playing Daily.
Przygody trio gangsterów stanowią bardzo dobrą grę, adresowaną wyłącznie do dorosłego odbiorcy. I tyle. Po MISTRZOWSKIM Red Dead Redemption dałem się uwieść Rockstar, w nadziei, że stworzą kolejne arcydzieło. Pierwsze chwile z piątką oczarowały mnie, jednak po kilku ukończonych misjach moje zauroczenie prysło niczym banka mydlana, a moim oczom ukazał się rzeczywisty obraz gry – stare dobre GTA na miarę współczesnych standardów. Nie mniej, nie więcej. Na dodatek gra rozczarowała mnie krótkim scenariuszem w trybie dla jednego gracza. Jednakże, najbardziej zawiedziony jestem faktem, iż Rockstar nie pokusiło się o jakieś znaczące zmiany w głównym koncepcie gry.
Trójka bohaterów? Wow – każdym chłopkiem i tak robimy to samo. Nie takiej „rewolucji” oczekiwałem. Uważam, że łamanie prawa w GTA powinno nieść za sobą o wiele większe konsekwencje, niż ma to miejsce w przypadku „systemu gwiazdek”. Nieważne jak mocno nabroisz, wystarczy, że przemalujesz auto i Twoje winny są odkupione. I tak od GTA 1. John Martson miał pecha, że nie urodził się w świecie GTA. A tak poważnie, postacie w kolejnych odsłonach GTA powinny mieć założone coś na kształt akt, w których zapisywane byłyby ich wszystkie wybryki, za które mogliby trafić do więzienia. Moim marzeniem jest jednak to, żeby stróże prawa badali występki naszych protagonistów i tropili gracza w czasie rzeczywistym gry, aby wpakować go za kratki, za których ujrzałby permanentne GAME OVER.
Dlaczego więc, pomimo całego powyższego lamentu, stawiam GTA V wyżej niż Diablo 3? Dopiero rozpocząłem mą przygodę w świecie Sanktuarium i muszę się przyznać, że wciąż jestem nieco zauroczony produktem Blizzarda. Nawet nie ukończyłem jeszcze całej gry, więc kto wie, może Diablo III rozczaruje mnie w jakieś kwestii (oby nie). Grad Theft Auto V zaś zdążyłem poznać bardzo dobrze zarówno offline jak i online i pomimo całego krytycyzmu wylanego powyżej, produkcja Rockstar z całą pewnością zasługuje na drugie miejsce w moim osobistym rankingu TOP 2013. Pozdrawiam całą wirtualną ekipę Playing Daily śmigającą po stanie San Andreas, w szczególności zaś: Izkę, Rafałka, Piotrusia i Davidka.
#1 The Last of Us
Osoby, które śledzą poczynania mego pióra na łamach Playing Daily mają już zapewne dosyć mojego zachwycania się produkcją Naughty Dog:) Wybaczcie, jest to silniejsze ode mnie. Na temat The Last of Us można byłoby pisać peany. Wszakże jest to arcydzieło pełną gębą i to niemal po każdym względem: od grafiki, przez szeroko pojęty realizm, po nietuzinkową i niebanalnie przedstawioną fabułę. The Last of Us jest grą która stawia pytania niczym dojrzała literatura i nie udziela nam na nie odpowiedzi, tylko każe nam ich szukać samemu. The Last of Us swoją złożonością i podejściem do gameplayu przypomina dawne, tj. lepsze gry. The Last of Us to, The Last of Us tamto. Naprawdę nie ma dla mnie sensu, aby powtarzać się po raz n-ty. Wszystkich, którzy nie mieli styczności z grą Naughty Dog zachęcam do przeczytania recenzji TLoU mego autorstwa, która najlepiej oddaje moje chwile spędzone z tym tytułem. Poniżej, pozwolę sobie przytoczyć jej ostatni akapit, który niech posłuży za najlepszą rekomendację do zagrania w The Last of Us.
Ostatni będą pierwszymi
Tak jak PS2 otrzymało pod koniec swojego żywota rewelacyjne God of War 2, zawstydzające nadchodzące wtenczas next-geny, tak PS3 otrzymało swoje cudowne i przełomowe The Last of Us. Jak dla mnie, gra Naughty Dog podważa mocno konieczność nadejścia nowej generacji, skoro na wiekowe już PS3 można stworzyć jeszcze taki MAJSTERSZTYK. Nie będę oryginalny. Playing Daily przyłącza się do reszty portali na świecie i wystawia The Last of Us maksymalna notę. Najnowsza gra Naughty Dog to ABSOLUTNY MUST HAVE nie tylko dla posiadaczy PS3, ale każdego szanującego się gracza w ogóle! Przed zakupem konsoli obecnej generacji wziąłem na szalę Xboxa 360 i PS3. Powiedziałem wtenczas, że nie kupię PS3 do momentu kiedy nie zaczną pojawiać się na nią tytuły deklasujące te na Xboxa 360. The Last of Us jest właśnie takim tytułem. Prawdopodobnie ostatnim tak wielkim tytułem na PS3, ale na pewno wartym kupna tej konsoli (ofkoz używanej;). Słyszałeś, wyłączny posiadaczu PCta lub Xboxa 360? Ja, mimo ukończenia gry, zakupię PS3 dla The Last of Us, by móc powracać do pięknej przygody Joela i Ellie.
Dziękuję Wam, Naughty Dog.