DICE przyznaje się do błędów (znowu!)
Ile można naprawiać daną grę ? Tyle ile trzeba! DICE wczorajszym wstąpieniem na oficjalnym blogu przyznało się do błędów i znowu obiecuje poprawę oraz naprawienie bolączek dotykających Bugfield 4 Batlefield’a 4. Czy to pozwolić przywrócić blask temu tytułowi?
W swoim wpisie DICE w końcu zabrało głos w sprawie głośnego tematu wśród graczy zwanego „netcode”. Chodzi o kod sieciowy, który diametralnie różni się od tego, który pozwalał cieszyć się tonami dobrej rozrywki w Battlefield 3. Umieranie za ścianą, brak zadawanych obrażeń, desynchronizacje kamer, opóźnienia, lagi, utraty pakietów, niewyjaśnione przypadki śmierci na polu bitwy, desynchronizacja elementów Levolution – to wszystko jest już oficjalnie w warsztacie naprawczym i być może w niedługim czasie przyjdzie nam pożegnać owe problemy i pomachać im z daleka. Miejmy nadzieję 😉
Oficjalnie nie podano daty czy przypuszczalnego terminu naprawienia tych elementów, ale oczywiście DICE zachęca graczy do dalszego zgłaszania nieprawidłowości spotkanych w trakcie rozgrywki.
Prywatna opinia:
Oszukali nas! Wszystkich! Po pierwsze, każdy łatwo może wyliczyć ile czasu minęło od premiery gry…i co? I dopiero teraz, po milionach lat świetlnych, studio odpowiedzialne za pierdyliard baboli przyznaje „ta, było to to zepsute, ale spokojna wasza rozczochrana, już się za to zabieramy, specjalnie dla was” – kpina! Jak można tak traktować ludzi? Najpierw wypuszczają tytuł i przez pierwsze tygodnie paradują z wielkim transparentem pt.” nic sie nie stało”, następnie twierdzą, że i owszem, są błędy ale zaraz je naprawimy.
Ba! Twierdzą otwarcie, że nie wypuszczą ŻADNEGO dodatku tylko skupią się nad naprawą tego co powinno od początku działać jak w szwajcarskim zegarku. A tu siup, wychodzi nowy dodatek, razem z błyskawiczną zapowiedzią kolejnego, który ma się ukazać praktycznie w ciągu miesiąca. I nagle oświecenie spływa na mądre głowy, że jednak nie jest dobrze, że trzeba poprawić elementarny system sieciowy, który powoduje ataki niepohamowanej złości, ludzie wyrzucają swój sprzęt przez okno uprzednio go podpalając i tak się kończy prawie każde, dłuższe posiedzenie przy Battlefield 4, a na horyzoncie pojawia się groźba zbiorowego pozwu od akcjonariuszy, graczy i ich rodzin za utracony spokój ducha.
Podsumowując, przy następnej grze od duetu EA-DICE większość starych wyjadaczy wstrzyma się zapewne z zakupem. Utrata zaufania to chyba najgorsze co może spotkać dość sporą markę,a odbudowa nie będzie łatwa. Tym bardziej, że „internet nie zapomina”.