Asset 3

InFamous: Second Son – pierwsze oceny i recenzje

Andrzej Kała / 20.03.2014
komentarze: 0

InFamous: Second Son to bez dwóch zdań najbardziej wyczekiwana przez posiadaczy PlayStation 4 gra od czasów Killzone: Shadow Fall. Czy kolejna odsłona serii jest exclusive’m godnym uwagi? Wszystko wskazuje na to, że tak choć do ideału jakby nieco mu brakuje.

IGN – 8.7/10

W grach z otwartym światem i superbohaterami chodzi o wolność i korzystanie z tych mocy – w tych kwestiach InFamous: Second Son jest naprawdę imponujące. Seattle to duży, piękny plac zabaw, w którym możemy poszaleć z wykorzystaniem potężnych i dających piekielnie dużo radości zabawek. Świetnie się to gra, a wygląda jeszcze lepiej, ale widoczne postępy aż proszą się o utrzymanie wysokiego poziomu w kwestii fabuły i systemu moralności, które nieco kuleją.

Polygon – 8.5/10

Walczyłem z uczuciem zawodu, że Second Son nie jest tak genialnym zwrotem dla gier akcji. Moje małe rozczarowania są rezultatem niewykorzystanego w grze potencjału. Miała szanse być grą z superbohaterem poruszającą bardziej poważne kwestie, a także prezentującą moc nowej generacji konsol. Zamiast tego Second Son jest kolejną porcją Infamous, które znamy i kochamy z poprzedniej generacji, piękniejsze, z większą ilością mocy i o wiele lepszym scenariuszem. Mimo to Second Son nadal sprawiało, że z niecierpliwością wyczekiwałem kolejnej nowej mocy i z radością miotałem kule ognia w kierunku przeciwników. Może to wcale nie jest takie złe odsunąć na bok odpowiedzialność i wysadzić w powietrze kilka rzeczy.

Destructoid – 9.5/10

Second Son to bez dwóch zdań najlepsza odsłona Infamous. Jeśli jesteś fanem serii, to sprawdzenie tej odsłony wydaje się oczywiste, a jeśli nie jesteś to warto zacząć przygodę z Deslinem. Nie potrzebujesz żadnej wiedzy na temat poprzednich odsłon serii, a jeśli podobają Ci się gry z superbohaterami i otwartym światem, na bank Ci się spodoba.

Więcej recenzji i ocen tradycyjnie już znajdziecie poniżej, a recenzję na Playing Daily będziecie mogli przeczytać na dniach 🙂