Persona 4: Golden – recenzja [PS Vita]
O serii Persona słyszałem wiele dobrego, ale niestety ze względu na brak konsoli od Sony do tej pory, nie miałem okazji bliżej się z nią zapoznać. Wraz z zakupem konsolki PS Vita postanowiłem w końcu sprawdzić serię od studia Atlus i tak oto w moje ręce trafiła Persona 4: Golden. Czy zatem gra jest tak dobra jak mówią?
Wyprawa na prowincję
W grze wcielamy się w postać Yu Narukami, który przenosi się z wielkiego miasta do małej miejscowości Inaba. Tam przez najbliższy rok będzie uczestniczył w zajęciach w szkole, nawiąże wiele nowych znajomości, przyjaźni, a być może nawet się zakocha.
Plan dnia, jak w przypadku każdego nastolatka, jest bardzo napięty i nie będziemy się nudzić nawet jednego dnia – czekają nas treningi piłki nożnej we wtorki i czwartki, do tego wypady ze znajomymi do pobliskiego centrum handlowego, do kina, czy wspólne rozmowy na ławce w parku. Kiedy natomiast braknie nam gotówki, możemy podjąć rozmaite prace – od adresowania kopert, przez tłumaczenia tekstów po wieczorne dyżury w szpitalu jako sprzątacz.
Choć może brzmieć to wszystko dziwnie, to budowanie więzi z innymi postaciami ma kluczowe znaczenie – od stopnia zaawansowania znajomości z różnymi mieszkańcami Inaby zależy to, jak mocne Persony będziemy mogli tworzyć (a o tych nieco później).
Przyjaciele
W życiu każdego nastolatka ważni są przyjaciele – nie inaczej jest w przypadku naszego protagonisty. Praktycznie od pierwszego dnia w szkole zawieramy nowe znajomości i tylko od nas zależy jak dobrze zapoznamy się z kolejnymi kolegami czy koleżankami. Odbywa się to poprzez wspólne spędzanie czasu – np. we wspomnianym kinie, czy choćby w trakcie spaceru i rozmów.
Każda z postaci, które poznajemy jest wyjątkowa – posiada wyraźną osobowość i nietuzinkowy charakter. Wśród nich są m.in. Chie Satonaka, która jest ogromną fanką sztuk walki i choć stara się być twarda, to w głębi duszy jest zwykłą wrażliwą dziewczyną, Rise Kujikawa będąca znaną gwiazdą telewizyjną uciekającą przed sławą do swojego rodzinnego miasta, czy Kenji Tatsumi – twardziel o gołębim sercu.
Na każdym kroku widać ile pracy zostało włożone w to, aby postaci te były wiarygodne przez co żadna z nich nie jest nam obojętna – przez te kilkadziesiąt godzin zżywamy się z nimi i w pewnym sensie stają się nam bliscy.
Tajemnicze morderstwa
Wraz z naszym przybyciem do Inaby, w miasteczku zaczyna dochodzić do tajemniczych morderstw. Z ulic miasta znikają osoby, które kilka dni później, w trakcie mglistej nocy, pojawiają się martwe. Co ciekawe – brakuje jakichkolwiek śladów morderstwa, tak jakby po prostu uszło z nich życie.
Nasi bohaterowie szybko kojarzą ze sobą te wydarzenia i pewien tajemniczy kanał telewizyjny – „Midnight Channel”, w którym ofiary pojawiają się na kilka dni przed śmiercią. Szybko okazuje się, że nasz bohater jest w stanie poprzez telewizor przedostać się do innego świata, w którym przyjdzie mu walczyć o życie porwanych osób.
Odkrywanie tajemnicy odbywa się powoli, ale przez cały czas trzyma w napięciu i stawia przed nami kolejne pytania, wielokrotnie też zaskakując.
Wewnątrz telewizora
To właśnie w tym świecie odbywa się część bardziej tradycyjna rozgrywki, czyli bieganie po lochach, zdobywanie przedmiotów i walki z przeciwnikami. W tym świecie każda z postaci ma swoją Personę, która jest pewnego rodzaju projekcją ich osobowości, a jednocześnie narzędziem walki.
Same lochy są rewelacyjnie zaprojektowane, a co więcej – bezpośrednio powiązane z charakterem danej postaci. Składają się one z ok. 10 poziomów, które może nie są zbyt rozległe, ale i tak dostarczają mnóstwa zabawy i skrywają sporo sekretów.
Nie sposób także nie wspomnieć o projektach przeciwników, które są delikatnie mówiąc „pomysłowe”. Nie wiem skąd projektanci czerpią pomysły, ale można powiedzieć, że poniosła ich fantazja.
Persony
Każdy z naszych bohaterów posiada swoją Personę, która pozwala na wykorzystywanie specjalnych umiejętności w trakcie walki. Nasz protagonista jako jedyny może mieć jednocześnie wiele Person i dodatkowo ma możliwość swobodnej ich zmiany w trakcie walki.
To dzięki personom jesteśmy w stanie zadawać większe obrażenia poprzez specjalne ataki, które pochłaniają punkty magii bądź w niektórych przypadkach punkty życia. Umiejętności te możemy dodatkowo rozwijać zarówno poprzez kolejne poziomy doświadczenia Persony jak i poprzez odnajdywane specjalne karty z umiejętnościami.
Warto również wspomnieć, że Persony możemy ze sobą łączyć i dzięki temu uzyskiwać jeszcze potężniejsze Persony. To jak dobrze wypadnie takie połączenie zależy od wielu czynników:
- person które łączymy – kombinacji jest mnóstwo i tylko od nas zależy jakie persony połączymy ze sobą
- dnia, w którym dokonujemy połączenia – w niektóre dni nasze persony mogą uzyskać dodatkowe cechy jak nowe umiejętności czy punkty doświadczenia
- poziomu Social Link – każda Persona należy do pewnego kręgu magii, z którym bezpośrednio jest powiązana także jedna ze znajomości z „prawdziwego świata”.
Wspomniany Social Link to stopień znajomości naszego bohatera i drugiej osoby – w przypadku każdej z nich taka znajomość posiada 10 poziomów, a im wyższy będzie ten poziom, tym lepsze bonusy otrzymamy w trakcie łączenia Person.
Walka
System walki jest prosty, ale zarazem oferuje sporo możliwości taktycznych, a walki na wyższych poziomach trudności wymagają dobrego planowania kolejnych tur. Nie wystarczy po prostu atakować przeciwników wszystkim co tylko mamy (szczególnie w przypadku bossów) – należy zachować rozsądek i planować ruch adekwatnie do posunięć przeciwnika. Oprócz ataków zarówno przy użyciu broni jak i umiejętności Persony, możemy także wybrać obronę czy użycie jednego z przedmiotów np. regenerującego życie czy zwiększającego obronę.
Pojedynki jednakże mimo iż są turowe, to nadal sprawiają wrażenie całkiem dynamicznych i choć momentami można mieć wrażenie, że odbywają się zbyt często, to do samego końca rozgrywki nie miałem ani razu myśli „no nie, tylko nie kolejna durna walka”.
Usprawniona wersja
Niestety nie miałem okazji zagrać w poprzednią wersję gry, więc dodatkowa zawartość jest z mojej perspektywy „pierwotną” zawartością gry. Jednakże dla tych, którzy już mieli do czynienia z Personą 4 na PS 2 sprawdziłem, że z nowych rzeczy otrzymujemy:
- nowych aktorów podkładających głos pod Chie i Teddiego
- nowe lochy, a także zupełnie nowy krąg Person
- trochę usprawnień w walce
- nowe scenki animowane
- dodatkowy epilog po „prawdziwym” zakończeniu
Szczerze powiedziawszy – ta gra jest tak dobra, że nawet jeśli widzieliście już wszystko – i tak warto do niej wrócić.
Kilkadziesiąt godzin świetnej zabawy
Powyższy screenshot powinien Wam idealnie zobrazować ile czasu zajmuje ukończenie gry. W zależności od tego, jakie wybierzemy zakończenie (decyzję podejmujemy w pewnym sensie nieświadomie pod koniec rozgrywki), gra może starczyć nam na ok. 50 godzin, bądź na przynajmniej 10-15 godzin więcej. Jeśli dołożymy do tego np. charakterystyczne dla gier jRPG grindowanie postaci, to godziny lecą i lecą. Osoby chcące osiągnąć „platynkę” mogą spokojnie liczyć się z zabawą w okolicach 120 godzin.
Nie sam czas gry jednakże ma znaczenie. Persona 4 Golden to przede wszystkim rewelacyjny scenariusz, wciągający coraz bardziej z każdą godziną. Choć w trakcie wstępu robimy niewiele poza przeklikiwaniem linijek tekstu, to dzięki temu mamy okazję bliżej poznać naszego bohatera i sytuację, w której się znalazł. Budowanie relacji z poszczególnymi postaciami to kolejny, bardzo mocny punkt gry, bowiem dzięki temu zabiegowi tak jak wspomniałem – mamy okazję poznać je bliżej, a w rezultacie, stają się nam one bliskie.
Na uznanie zasługuje także oprawa audiowizualna. Oprócz rewelacyjnej grafiki i świetnych wstawek animowanych mamy do czynienia także z rewelacyjną ścieżką dźwiękową, która jest mieszanką utworów czysto instrumentalnych i skocznych rytmów gatunku j-pop. Tworzy to świetną mieszankę i wręcz idealnie komponuje się z charakterem rozgrywki.
Na koniec
Moim zdaniem Persona 4 Golden to produkcja obowiązkowa dla każdego posiadacza konsoli PS Vita. Choć mamy do czynienia z grą z gatunku jRPG, a postaci mogą miejscami wydawać się nieco infantylne – pamiętać należy, że mamy do czynienia jeszcze z uczniami, więc zgrywa się to w idealną całość. Dawno już nie miałem takiego „ciągu” jak w przypadku tej produkcji – kiedy tylko odkładałem konsolę już nie mogłem doczekać się kiedy znów wybiorę się do Inaby.
Nie musicie się też obawiać, że rozpoczniecie zabawę od czwartej części serii – podobnie jak w przypadku Final Fantasy, każda część Persony to osobna historia, więc absolutnie nic nie stracicie… no dobra, stracicie bardzo wiele jeśli nie zagracie w ten tytuł!
Nawet jeśli nie jesteście fanami gier z tego gatunku, to powinniście dać szansę tej produkcji. Ja bawiłem się świetnie i chętnie ukończę ten tytuł jeszcze nie raz.
Egzemplarz gry na PS Vita do recenzji został zakupiony z własnych środków.