Asset 3

Nie chcę w grach bezsensownej przemocy

Andrzej Kała / 18.10.2014
komentarze: 0

Praktycznie od samego początku istnienia gier mieliśmy do czynienia z przemocą. Jednocześnie gry to pierwsze medium, w przypadku którego bardzo łatwo przekroczyć pewną granicę. Czy zatem “to tylko gra” powinno być usprawiedliwieniem dla wszystkiego?

Kiedy pojawiły się zapowiedzi Hatred, nowej produkcji gliwickiego studia Destructive Creations, w mojej głowie zacząłem stawiać sobie pytanie “po co?”. Im dłużej nad tym się zastanawiam, tym bardziej nie potrafię zrozumieć dlaczego młodzi, ambitni ludzie z całkiem niezłym warsztatem (w końcu Hatred wygląda ciekawie, ma świetną stylistykę) tworzą grę przesyconą bezsensowną brutalnością?

Czy to już ta granica?

Kiedy tylko temat gry przewija się w dyskusjach momentalnie pojawiają się ludzie z “obu stron barykady”. Jedni twierdzą, że przecież Hatred to tylko gra i cały ten “ból dupy” jest totalnie bez sensu, są jednak też i tacy (w tym ja), którzy twierdzą iż w tym przypadku jednak pewna granica jest przekroczona.

Kiedy w grze umieszczamy wszelkiego rodzaju przemoc, kluczowym elementem staje się kontekst – powód, dla którego ta przemoc znajduje się w grze.

Chwycenie za broń i mordowanie niewinnych przechodniów jest dla mnie właśnie przekroczeniem tej granicy.

Ale przecież to już było!

Pierwszym argumentem jaki pojawił się w dyskusjach była seria Grand Theft Auto – w końcu możemy w niej wziąć broń, wyskoczyć na ulicę i kosić wszystkich cywili uprawiających właśnie jogging czy jadących bez celu swoimi samochodami. Czyż to nie to samo, co w przypadku Hatred? Otóż nie.

GTA 4

Przede wszystkim w Grand Theft Auto możliwość swobodnego poruszania się po mieście i robienia totalnej masakry jest właśnie tym – możliwością. Nie jest to cel sam w sobie i nigdy rzeź na ulicach nie jest stawianym przed nami zadaniem.

“Ale przecież w Call of Duty: Modern Warfare 2 mogłeś wybijać cywili na lotnisku!” Tak, mogłem ale nie musiałem. W misji tej równie dobrze mogliśmy pozostawać bierni, choć również jakąś opcją była próba powstrzymania napastników (misja kończyła się wtedy porażką), albo co więcej – po prostu ją pominąć.

W tym konkretnym przypadku jednak chodziło o pokazanie nam czegoś innego – okrucieństwa jakim jest terroryzm i ciężaru psychicznego jaki niesie on ze sobą w przypadku osoby posiadającej pewne normy moralne.

Kolejne dwa tytuły jakie się przewijają w dyskusjach są Postal i Manhunt. One już ocierają się o granicę coraz bardziej, a w przypadku Postala – dla mnie granica ta jest przekroczona.

Manhunt

W przypadku gry Manhunt mamy do czynienia z bardzo drastyczną i obrazową przemocą – naszym zadaniem jest wydostać się z pewnego rodzaju labiryntów pełnych psychopatów, członków gangu itp, mordując ich przy pomocy znalezionych w trakcie rozgrywki przedmiotów – szkła, metalowych rurek czy plastikowych worków.

W przypadku produkcji studia Rockstar Games mamy jednak do czynienia z człowiekiem, na którym ma zostać wykonany wyrok śmierci. Zamiast tego trafia on w ręce obłąkanego człowieka, który nazywa się reżyserem. Początkowo staramy się przetrwać aby odzyskać wolność, następnie aby uratować porwaną rodzinę, a w końcu – by dokonać zemsty.

Manhunt skłania nas do zadania sobie pytania – co jesteśmy w stanie zrobić, aby uratować życie naszej rodziny. Skłania do refleksji nad pewną granicą ludzkiej moralności, choć można również na to spojrzeć jak na zwykłą grę o duszeniu gości plastikowym workiem.

Postal

W przypadku gry Postal sprawa staje się nieco bardziej skomplikowana. Choć początkowo byłem kompletnie uprzedzony do tej produkcji (grałem w nią kilkanaście lat temu i nie wspominam jej za dobrze), postanowiłem w ramach przypomnienia zrobić pewny research.

Nawet w przypadku tej gry twórcy postanowili nadać mordowaniu cywili pewien kontekst, który w żaden sposób nie usprawiedliwia tego co robimy, ale nadaje temu pewien “sens” czy “logiczne uzasadnienie”. Choroba psychiczna nie jest może argumentem specjalnie wyszukanym, ale jakimś argumentem jest.

A gdyby tak odjąć doszukiwanie się jakichś głębszych motywów? Nadal pozostaje jakieś uzasadnienie. Bardzo często słabe, ale jednak jakieś jest.

W przypadku produkcji studia Destructive Creations takiego uzasadnienia najzwyczajniej w świecie po prostu brakuje.

Przecież to tylko piksele, o co Ci chodzi?

Do tematu przemocy w grach podchodzę bardzo, bardzo liberalnie – tak, przyznaję że grałem dawno temu w Postal, nawet zagrywałem się w Carmageddona czy Manhunta. Nie jest mi obca misja na lotnisku w Call of Duty, jak i wiele innych gier gdzie przemoc była widoczna na każdym kroku.

Jak najbardziej jestem zdania, że gry to tylko zlepek pikseli i oczywistym jest, że tego co przedstawiają nie należy próbować w rzeczywistości. To stwierdzenie jest prawdą, dopóki tytuł nie przekracza pewnej granicy w mojej głowie.

Skąd więc ten “ból dupy”? W przypadku Hatred mamy do czynienia z niczym nie uzasadnionym i przede wszystkim CELOWYM, masowym mordowaniem niewinnych ludzi. Dla mnie wyjście z domu z bronią i zestawem granatów w kierunku przystanku, wybicie wszystkich tam obecnych, a następnie wypalenie broni w otwarte usta przechodnia nie jest ani zabawne, ani ciekawe

Zapewne jesteście ciekawi dlaczego to zrobiliśmy. Obecnie wiele z gier stara się być kolorowymi, politycznie poprawnymi produkcjami i starają się być czymś więcej niż tylko rozrywką – chcieliśmy stworzyć coś na przekór obecnym trendom. Coś innego, coś co mogłoby zapewnić graczom czystą przyjemność z rozgrywki.

Czy naprawdę twórcy uważają, że “czysta przyjemność z rozgrywki” to wyjście na ulice wirtualnego miasta i masowe mordowanie wszystkiego co się rusza? Większego kretynizmu dawno już nie miałem okazji przeczytać.

Kiedy Postal pojawiał się w 1997 roku, brakowało jeszcze produkcji zawierających pewien przekaz. Gry dopiero się rozwijały, więc takie promowanie się na kontrowersji miało rację bytu. W 2014 roku próba promowania się przy pomocy bezsensownej przemocy jest dla mnie świadectwem braku pomysłu na swój produkt i na studio.

Nie uważam, że poprzez Hatred ktoś postanowi chwycić za broń i wyjść na ulice aby odegrać ten sam scenariusz. Uważam jednak, że tytuł ten wyrządzi kolejne gigantyczne szkody dla branży gier jako całości – znów redaktorzy “wiadomości” będą mogli brylować bo “gry promują przemoc”.

“Ale mnie to wisi, odczep się”

Wcale nie zamierzam na siłę przekonywać Cie, że mój światopogląd jest jedynym słusznym i nie możesz mieć swojego. Jeśli taka rozrywka Cię bawi, to “go ahead” – baw się dobrze, czerp z tego przyjemność, choć nie mam pojęcia jak może to bawić dorosłego człowieka. Tak, dorosłego – w końcu Hatred to gra dla dorosłych, a nie dla dzieci.

Nie mówię, że w tym czasie należy zająć się czytaniem dzieł filozoficznych, czy oglądaniem filmów dokumentalnych. Wśród gier można znaleźć mnóstwo tytułów przekazujących pewne wartości i wartych spędzenia z nimi kilku godzin.

Chcecie konkretny przykład? Proszę bardzo – Spec Ops: The Line czy Brothers in Arms: Hell’s Highway. To fantastyczne gry, w których sobie postrzelacie, ale jednocześnie skłonią Was one do refleksji.

Gry mają ogromną siłę przekazu

Dzięki temu, że w grze wcielamy się w postać mają one ogromną siłę przekazu i oddziaływania na nasze uczucia – przestajemy być biernymi świadkami z góry ustalonych wydarzeń i stajemy się nie tylko ich uczestnikami, ale wręcz mamy na nie wpływ. Od wielu lat możemy zobaczyć coraz więcej przykładów gier, które w rewelacyjny sposób wykorzystują ten potencjał.

Mamy 2014 rok, możliwość tworzenia wspaniałych opowiadań, niosących ze sobą pewne wartości, a tymczasem grupa utalentowanych chłopaków postanawia wydać produkt oparty o bezsensowną przemoc przy okazji argumentując to chęcią stworzenia “czegoś innego, czegoś co mogłoby zapewnić graczom czystą przyjemność z rozgrywki”.

Ja jestem na nie i to ostatni wpis choćby zahaczający o Hatred na Playing Daily. Pamiętajcie – tak samo jak ja szanuję Wasze zdanie na ten temat, tak samo proszę o to samo z Waszej strony.

Gorąco zachęcam również do dyskusji w komentarzach, bo temat jest o wiele bardziej skomplikowany, ale to by trzeba napisać książkę…