Asset 3

Secret Service zdechł równie szybko jak powrócił…

Andrzej Kała / 11.12.2014
komentarze: 0

Wczoraj późnym wieczorem na oficjalnym fanpage’u Secret Service pojawiła się informacja o zakończeniu żywota tego magazynu. Było to dla mnie sporym zaskoczeniem, bo od samego początku mocno kibicowałem całej ekipie związanej z tym magazynem. Jak zapewne się domyślacie, oświadczenie to wywołało prawdziwą burzę w internecie.

Siewca burzy

Zacznijmy może od tego co najważniejsze, czyli oficjalnego komunikatu, który ukazał się na fanpage’u Secret Service. Oczywiście, żeby było zabawnie komunikat ten już nie istnieje, podobnie jak cały fanpage Secret Service.

Drodzy Czytelnicy!

Ponad miesiąc temu spore zamieszanie wywołało pojawienie się na Facebooku oświadczenia Waldemara „Pegaza” Nowaka. W mediach społecznościowych wielu oczekuje reakcji i pełnej odpowiedzi na wszelkie pytania natychmiast. Nie zawsze jest to możliwe, czasem trzeba poczekać, aby realne życie dogoniło deklaracje. Dziś w końcu jest czas, kiedy możemy dokładniej opisać stan rzeczy.

Idea Ahead (wydawca) nie dysponuje już prawami do marki „Secret Service”. Wróciły one do właściciela, czyli spółki Bronwald. Prawa do tytułu były licencjonowane na podstawie umowy, która wygasła. Oznacza to, że nie będziemy już wydawać czasopisma pod tytułem „Secret Service”. Nie mamy żadnej wiedzy, czy pismo pod tą nazwą będzie się nadal ukazywało – decyzje w tym zakresie leżą wyłącznie po stronie właściciela tytułu.

To jednak tylko koniec pewnego etapu. W dalszym ciągu będziemy wydawać magazyn poświęcony kulturze gier wideo, zgodnie z wizją jaką przedstawialiśmy dotychczas. Czasopismo tworzyć będzie ten sam lub bardzo zbliżony skład redakcyjny, z Piotrem Mańkowskim jako redaktorem naczelnym. Zostaje z nami też cała załoga, dzięki której magazyn się ukazuje.

Nastąpią oczywiście zmiany – oczekiwane zarówno przez Was, a także konieczne w naszej opinii, a których dotychczas z różnych względów nie mogliśmy zrealizować. Poza zmianą nazwy, od następnego numeru kończymy z cyklem dwumiesięcznym. Od roku 2015 nasz magazyn będzie się ukazywał co miesiąc. Pojawi się wydanie elektroniczne w formie aplikacji, z dodatkową zawartością multimedialną. Powstaje nowy layout i podział treści wewnątrz. Redakcja przenosi się do nowego biura na warszawskich Kabatach. Będzie nowa strona www z blogami autorów. Uruchamiamy możliwość zamawiania prenumeraty, a także Forum. Co do Forum: rejestracja wymagać będzie zaproszenia, które mogą wysyłać do znajomych osoby już na nim zarejestrowane. W pierwszej kolejności zaproszenia do dołączenia do Forum otrzymają wszyscy, którzy wsparli akcję na PolakPotrafi.pl.

Niezależnie od decyzji właściciela „Secret Service” o dalszym jego losie, pragniemy poinformować Wspierających projekt na PolakPotrafi.pl, że otrzymacie kolejne numery wydawanego przez nas czasopisma, niezależnie od tego, czy „Secret Service” będzie się ukazywał nadal, czy nie. Wszyscy którzy wsparli akcję choć złotówką, otrzymają kody umożliwiające darmowy dostęp do najbliższego wydania (Web, Google Play, AppStore). Wszyscy, którzy zdecydowali się w czasie akcji na nagrody z drukowaną wersją magazynu (niezależnie od wybranej ilości wydań), otrzymają bezpłatnie nowy numer naszego magazynu w wersji papierowej, wraz z przesyłką na terytorium Polski. Osoby, które miały otrzymać sześć kolejnych wydań, również otrzymają najbliższe wydanie „gratis” – czyli jeszcze w sumie pięć numerów, zamiast czterech. W ten sposób pozwolimy Wam ocenić, czy nadal warto być z nami.

Jest nam przykro, że musimy opuścić to miejsce. Zrobiliśmy przez ostatnie kilka miesięcy wiele, aby nie musiało do tego dojść. Chcemy być bliżej Was, również w okresie pomiędzy wydaniami magazynu, czy to na Forum, czy na portalach społecznościowych. Aby jednak tak było, nie możemy naszego czasu i energii poświęcać bezsensownym sprawom, nazwijmy je „formalnym” i wszelkim zadawnionym sporom, z którymi nie mamy nic wspólnego.

Czas pisać własną historię. Tworzenie miesięcznika to nowe wyzwanie. Decyzja o przyspieszeniu cyklu wydawniczego była konieczna – tylko w ten sposób możemy dostarczyć Wam jakość, która nas usatysfakcjonuje. Tak więc przed nami ekscytująca misja samodzielnego tworzenia nowego, niezależnego tytułu na rynku prasy growej! Mamy to szczęście, że możemy realizować marzenie, a to jest coś. Dziękujemy i bądźcie z nami!

Robert Łapiński / wydawca

Nie wiem nadal czy śmiać się czy płakać, bo w końcu przecież tym razem wszystko zostało dopięte na ostatni guzik…

Secret Service

Tajemnicze zniknęcie Pegaza

Cofnijmy się nieco, do wydarzenia, do którego nie przywiązywałem zbyt dużej wagi, bowiem wiadomo – różni ludzie w redakcjach się pojawiają i znikają, a na tamtą chwilę logicznym mi się wydawało, że Pegaz ma swoje zajęcia, ma co robić, ale chciał użyczyć wizerunku do promowania zbiórki i wskrzeszania magazynu. W końcu jest właścicielem marki, więc jak by nie patrzeć – wszystko trzyma się kupy.

W dniu 25.10.2014r. pojawiło się jednak pewne zaskakujące oświadczenie:

Miałem ogromną chęć na spotkanie z Wami w Poznaniu i pogadanie o tych pełnych emocji letnich miesiącach gdy pojawiła się realna nadzieja na powrót Secret na rynek. Niestety na PGA się nie zobaczymy (nie wchodząc w szczegóły) z powodów rodzinnych.
Korzystając z okazji chciałbym bodaj w tej formie podziękować wszystkim za gigantyczne wsparcie jakiego doznawał od Was przez lata Secret, a i ja osobiście przy okazji.
W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, ile znanych mi osób i kompletnie mi nieznanych będzie nadal rozpoznawało moją skromną osobę w czerwonej kurtce – faceta z siwym wąsem i alternatywną burzą włosów na głowie. Że będą znów przybijać mi piątkę uśmiechając się od ucha do ucha, że będą gratulować zmartwychwstania pisma… to niesamowite.
Wszystkim Wam najpiękniej jak potrafię dziękuję za ten bezcenny dar dobrej energii.

Tak sobie teraz myślę, że jest pewna sprawa, o której chyba nie wspominałem (a może wspominałem tylko tego w potoku setek maili i postów nie pamiętam) – ja od początku formalnie nie byłem i nie jestem członkiem nowej redakcji. Owszem, brałem czynny udział w wielu pracach związanych z reaktywacją pisma ale odbywało się to na zasadach towarzyskiego wpierania młodszych kolegów dobrą radą. No po prostu trudno usiedzieć spokojnie na zadzie gdy tyle fajnych rzeczy się dzieje dookoła

Wiele osób pyta mnie jak ja się czuję z tym sukcesem jaki został odniesiony na Polak Potrafi i gratuluje mi zebranych pieniędzy. Odpowiedź na tak postawione pytanie jest złożona. Moim osobistym sukcesem jest sam fakt wznowienia pisma po 13 latach przerwy i pod tym podpisuję się czterema kopytami. A czy się przy okazji dorobiłem? Nie zarobiłem na tej akcji ani złotówki. Miałem za to dużo frajdy rozmawiając z Wami w czasie jej trwania i jeszcze przez kilka dni po ukazaniu się numeru. Co zaś się tyczy rekordowej zbiórki na Polaku to pozyskane z niej pieniądze w całości zasiliły budżet Wydawcy.

Przy okazji pozostawania w kontakcie z Wami na mediach społecznościowych robiłem notatki z których powstały Przecieki i Supery, a które dzięki uprzejmości Naczelnego weszły do numeru 97. To były ostatnie Przecieki i Supery mojego autorstwa ponieważ moja misja się zakończyła, pora przekazać pałeczkę następnemu pokoleniu. Czynię to z nadzieją w sercu, że Secret znajduje się we właściwych rękach. Micz jako Naczelny od samego początku wydawał mi się najlepszym kandydatem na to stanowisko – w jednej głowie łączy przeszłość, teraźniejszość i przyszłość gier. Skompletowana załoga to również pełne spektrum rynku – począwszy od branżowych „dinozaurów” na świeżej krwi skończywszy. Jest też nowy Wydawca (wychowany na Secrecie), który ma cechy organizatora + przywódcy i mam nadzieję, że podoła trudom swojej roli, w końcu Wydawcą takiego tytułu jak Secret Service nie zostaje się codziennie, no nie? A misja zobowiązuje.

Cieszę się, że miałem w życiu okazję przyłożyć rękę do powstania tak niesamowitego czasopisma jak Secret i że dane mi było wziąć gościnny udział w jego restarcie. Wielkie koło historii zatoczyło się.
Od początków prac nad nowym obliczem tytułu zależało mi by Secret stał się ponownie źródłem pozytywnych emocji, by czynił życie osób go czytających bodaj odrobinkę lepszym od tego z dnia poprzedniego. Jest wokół nas taka masa zła, chamstwa, agresji (również językowej), że… pora się przed tym zacząć bronić tworząc pozytywny przekaz.

Jest wielu młodych utalentowanych ludzi – marnotrawstwem twórczej energii byłoby nie dać im szansy. Prace nad numerem 98 się toczą i będę równie ciekaw ich rezultatu jak wy. A mnie pora się zbierać do nowych zadań… na korytarzu stoją w pudłach kolejne soundbary do przetestowania, na biurku przede mną leżą stosy rysunków z pomysłami i kilka wynalazków, które mam nadzieję, że uszczęśliwią kolejnych kilka osób.

Na dziś… zamykam rozdział życia pt. Secret Service. Bardzo bogatego w doświadczenia życia… wystarczyłoby dla paru osób. Sam zaczynałem w Bajtku jako student pierwszego roku Architektury Krajobrazu – dajmy się wykazać kolejnemu pokoleniu młodzieży. Trzymam za Was kciuki.

Na mnie już czas, bo jak powszechnie wiadomo Pegazy na zimę odlatują do ciepłych krajów

Żegnam wszystkich, trzymajcie się ciepło i bądźcie pełni pozytywnych myśli

Waldemar Pegaz Nowak

Powyższe pożegnanie już „śmierdziało”, bowiem możemy w nim przeczytać jednoznacznie, że:

Tak sobie teraz myślę, że jest pewna sprawa, o której chyba nie wspominałem (a może wspominałem tylko tego w potoku setek maili i postów nie pamiętam) – ja od początku formalnie nie byłem i nie jestem członkiem nowej redakcji. Owszem, brałem czynny udział w wielu pracach związanych z reaktywacją pisma ale odbywało się to na zasadach towarzyskiego wpierania młodszych kolegów dobrą radą. No po prostu trudno usiedzieć spokojnie na zadzie gdy tyle fajnych rzeczy się dzieje dookoła

Zaraz zaraz… „od początku formalnie nie byłem i nie jestem członkiem nowej redakcji”? Strona projektu na Polak Potrafi twierdzi zupełnie co innego. Czy był czy nie, to teraz ma najmniejsze znaczenie, ale z perspektywy czasu – już wtedy można było wnioskować, że dzieje się coś złego. Ja pozostawałem jednak hurra-optymistą i wierzyłem nadal w swoją bajkę o cudownym powrocie.

Tak, wiem, byłem naiwny…

Ciekawie w zestawieniu z powyższą sytuacją prezentuje się wczorajsza wypowiedź Roberta Łapińskiego na zamkniętej grupie Secret Action, którą przytoczył serwis gram.pl.

Sytuacja „wewnętrzna” zaczęła się mocno psuć już na jakiś czas przed wydaniem pierwszego numeru. Sytuacja w pewnym momencie była bardzo poważna, samo wydanie magazynu było zagrożone. Zagryzaliśmy zęby i walczyliśmy z nadzieją, że się wszystko uda nam poukładać. Awaryjne wyjścia były w naszych głowach od jakiegoś czasu, myśleliśmy o tym, co się może wydarzyć gdyby nastąpiła zmiana tytułu. Wymyśliliśmy nazwę, domenę. Mieliśmy naprawdę nadzieję, że dmuchanie na zimne. Nie udało się, a pamiętne oświadczenie Pegaza podczas PGA to był wybuch… Wiemy, że mamy zobowiązanie. Chcemy też robić czasopismo o grach wideo, to się nie zmieniło. I będziemy je robić, a wspierający otrzymają należne im wydania oraz najbliższy numer gratis. Wkładamy w to tyle pracy i serca, że więcej się nie da. OSTATNIA rzecz jaka by mi przyszłą do głowy to przekręt. Nie ma takiej opcji.

Zakładając więc, że faktycznie problem leży po stronie Pegaza i historia niesnasek, która doprowadziła do pierwszego upadku Secret Service, w pewnym sensie się powtarza, dlaczego nie zdecydowano się po prostu na anulowanie zbiórki i oddanie pieniędzy? Ja rozumiem zajawkę i chęć walki, ale mówimy o ok. 250.000zł w rękach trzech dorosłych ludzi, a nie „dyszce w rękach dzieci”.

Trudno mi ogarnąć koncepcję „spoko, jak nie wypali ta opcja, to zmienimy tytuł i jedziemy dalej”. To mogło wypalić gdyby od początku tworzone było nowe pismo i zanim marka osiadła, ot po prostu się zmieniła nazwa. W tym przypadku mówimy jednak o marce z wieloletnią historią, której nie da się „ot tak” zmienić…

King is Dead. Long live the King!

PIXEL

Na obecną chwilę obraz dla większości osób, które wsparły wygląda tak, że zostali zwyczajnie oszukani, a marka Secret Service miała posłużyć jako wabik na zbiórkę pieniędzy na nowy magazyn – PIXEL. Choć pojawiają się także osoby przychylne nowej inicjatywie, to mimo wszystko zdecydowana większość osób czuje się mówiąc wprost „wydymana”.

„Więc najęliście sobie nazwę od SSa, wydaliście dwa numery a teraz na kasie od naiwnych chcecie zbudować coś zupełnie innego? Bez Secret Service, bez Pegaza i bez mam nadzieje kogokolwiek, kto był w redakcji starego SSa, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś przyłożył do tego łapy. Dobranoc Państwu, ja się na taki wałek nie zapisywałem.”

„Przecież kasa byla zbierana na marke SECRET SERVICE a nie PIXEL… gdybyscie zbierali na pixela jakiegoś to nie wiem czy bylo by to 20tys zl… ludzie przecież to jest z gory zamierzony wałek… na tym wlasnie to polegało… ehhh jakie to typowo polskie…”

„Ale ja zrzuciłem się na SecretService a nie Pixel, powinniście oddać pieniądze darczyńcom.”

Aby nie było zbyt jednostronnie przytoczę również kilka pozytywnych komentarzy. Niestety głosy te są bardzo nieliczne.

„Trzymam kciuki. Zapowiada się prawdziwy konkret – jestem na tak. Choć zmiana nazwy smuci, to w końcu zawartość pisma jest na pierwszym miejscu”

„Ciekawie się zapowiada – może będzie powód wydawania co miesiąc ustalonej stawki ;)”

„Dla mnie luz, powodzenia Robert!”

Nie oszukujmy się jednak – gdyby nie marka Secret Service, zbiórka w życiu nie zakończyłaby się takim sukcesem i wiemy o tym dobrze nie tylko my, ale również organizatorzy zbiórki.

Więcej komentarzy z usuniętego już profilu Secret Service znajdziecie u Mateusza Grelocha.

Teorie spiskowe

A co mi tam – pobawmy się w teorie spiskowe, które są całkowicie teoretyczne i równie dobrze mogą w 100% mijać się z prawdą.

Organizatorzy od samego początku zbierają kasę na swój magazyn.

Pegaz orientuje się w sytuacji i umywa rączki od katastrofy, która ma nastąpić prędzej czy później. Sugerują to m.in. jego odejście już po zarejestrowaniu domeny pixel-magazine.com oraz informacja o tym, że na całej zbiórce nie zarobił ani złotówki. Dziwna również wydaje się być umowa na licencję nazwy, która wygasła po 2 numerach, zupełnie jakby na tyle zaplanowano wydawnictwo.

W tej wersji kupy nie trzyma się jedna tylko kwestia – nie chce mi się wierzyć, że Robert Łapiński, który zorganizował dla nas wszystkich Pixel Heaven wykonałby skok samobójczy w stylu biznesmenów lat 90tych.

Pegaz nie dostaje kasy i zabrał zabawki

Jak wiemy, Pegaz nie zarobił na całej zbiórce ani złotówki, a przynajmniej tak możemy przeczytać w jego komunikacie. Tak czy inaczej – może doszło do sytuacji, w której licencja za wykorzystanie nazwy na kilka kolejnych numerów okazała się nagle zbyt kosztowna? Może już wcześniej rozpoczęto rozmowy na ten temat, ale w świetle sukcesu jakim okazała się zbiórka, kwota wcześniej ustalona „na gębę” mogła nie być wystarczająco satysfakcjonująca.

To wszystko i tak nie ma znaczenia

Secret Service

W tym wszystkim prawdę powiedziawszy totalnie zwisa mi moje 80zł wpłacone na wskrzeszenie magazynu. Po początkowej złości przyszedł czas na refleksję i smutek. Nie, nie interesuje mnie już kto zawinił, nie interesuje mnie już co się stało. Nie obchodzi mnie ile konsol, nowoczesnych komputerów i innych pierdół kupiono za zebraną kasę, a ile poszło faktycznie na działalność związaną z wydawaniem magazynu. To wszystko jest bez znaczenia.

Totalnie zniszczono i wdeptano w ziemię jedną z największych marek na polskim rynku. Tak spektakularnego zabicia marki nie było jeszcze w historii branży gier, a może i nawet w historii biznesu. No cóż, nie da się ukryć, że jest to niebywałe osiągnięcie.

Odcinając jednak całkowicie sferę biznesową – pozostał mi tylko smutek i żal, że w taki sposób potraktowano jedną z najważniejszych rzeczy z czasów „gracza szczeniaka”. Wychowywałem się głównie na Secret Service i to z tego magazynu czerpałem wszystko co najlepsze w temacie gier. To dzięki temu magazynowi ukończyłem Lands of Lore i nauczyłem się pierwszego Fatality.

Teraz nie ma już Secret Service i nie ma się co łudzić – nie ma już szans na powrót tej marki w jakiejkolwiek postaci. Nie chce mi się już w żaden sposób wracać do tego tematu, rozkminiać dalej i rozpamiętywać. Dla mnie temat SS jest zakończony i pozostał tylko żal. Żaden Pixel tego nie jest w stanie ani naprawić ani wynagrodzić. Sorry.