Asset 3

A Bird Story – recenzja [PC]

Konrad Ptasiński / 18.04.2015
komentarze: 0

Studio Freebird Games wydając parę lat temu To The Moon pokazało, że przy pomocy prostych narzędzi i niewielkich środków można stworzyć niesamowite dzieło. Nic dziwnego więc, że oczekiwania względem ich następnej gry były bardzo duże. Czy gracze otrzymali to na co liczyli? Poniższa recenzja rozwieje Wasze wątpliwości.

Wycinek z życia dziecka

A Bird Story to prosta przygodówka 2D, której głównym atutem z założenia miała być opowiadana historia. Akcja dzieje się przed wydarzeniami znanymi z To The Moon (naszą recenzję znajdziecie tutaj), a nawet przed narodzinami kluczowych postaci tej gry – Neila oraz Eve. Mimo, że obie gry dzielą ten sam świat, nie znajdziecie w niej odniesień do poprzedniej odsłony, której znajomość nie jest wymagana do zrozumienia fabuły.

A Bird Story

Gra przedstawia losy chłopca, który zaopiekował się rannym ptakiem. Szybko powstaje między nimi mocna więź emocjonalna i stają się prawdziwymi przyjaciółmi. Dzięki temu, że wydarzenia przedstawiane są w formie retrospekcji, gracz spodziewa się do czego to wszystko dąży, co zmienia wydźwięk opowiadanej historii.

W grze nie uświadczymy żadnych dialogów. Zdecydowana większość postaci niezależnych to szare, półprzezroczyste sprite’y, przy których próżno szukać opcji interacji. Jedyna wymiana jakichkolwiek informacji zachodzi poprzez chmurki przedstawiające np. potrzebny obiekt. Sprawia to wrażenie niepotrzebnego minimalizmu. O niebo lepiej sprawdziłyby się monologi z niemym bohaterem.

Muzyka jest znakomita. Skomponował ją Kan Gao, który jednocześnie jest projektantem oraz reżyserem gry. Trzeba przyznać, że jak zwykle oprawa dźwiękowa trzyma odpowiedni poziom i w ciekawy sposób łączy się z prostotą grafiki tego tytułu.

A Bird Story

Potęga wyobraźni

Oficjalny opis gry mówi, że „A Bird Story to niezależna, krótka przygodówka, będąca prostym opowiadaniem, którego akcja ma miejsce w mieszaninie wspomnień, snów, i wyobraźni chłopca.” I te ostatnie słowa są tutaj najważniejsze. Nie wszystko, co przedstawia gra, musiało się w tym świecie wydarzyć. Wiele sytuacji jest zwyczajnie tworem dziecięcego umysłu. Takie wstawki stanowią najmocniejszy element tej gry. To balansowanie na granicy szarej rzeczywistości i dziecięcej wyobraźni wyszło tutaj najlepiej.

Niestety historia jako całość nie ma w sobie dużego ładunku emocjonalnego, który w To The Moon podziwiało tak wiele osób. Wszelka interakcja w grze jest bardzo ograniczona, więc to fabuła powinna trzymać gracza przed monitorem. Tak się jednak nie dzieje. Fundamentalny element, na którym opiera się cała gra, jest przeciętny.

A Bird Story

Znanym faktem jest, że A Bird Story jest zaledwie pomostem łączącym To The Moon z kontynuacją. Pomostem, który przejdziecie w zaledwie godzinę. Takie rozwiązania budzą kontrowersje, wystarczy przypomnieć sobie Ground Zeroes. Jednak tutaj nie mamy do czynienia z „demem”, a furtką lub wprowadzeniem do kolejnej opowieści. Sam czas rozgrywki nie jest tu żadnym negatywnym czynnikiem. Ta gra w obecnej formule nie mogłaby być długa, ponieważ stałaby się zwyczajnie nudna.

Warto?

Czy w świetle tego wszystkiego warto zainteresować się tą grą? A Bird Story mogę szczerze polecić jedynie osobom, które grały w To The Moon i wyczekują pełnoprawnej kontynuacji. Pozostałym powiem tylko, że jeżeli lubicie w grach dobrą muzykę i ukazanie wydarzeń z interesującej perspektywy, spędzenie z A Bird Story ułamka wieczoru Wam to zapewni. To i niewiele więcej.