Asset 3

The Elder Scrolls Online – wrażenia z wersji beta na PS4

Konrad Ptasiński / 8.05.2015
komentarze: 0

Kiedy w 2014 roku The Elder Scrolls Online ukazało się na PC krytykowano wiele rzeczy. Spora część graczy zraziła się do tego tytułu po samych beta testach, a niezbyt pochlebne recenzje tylko bardziej zniechęcały do kupna tej gry. Średnia grafika, nudny gameplay i brak oryginalności. I do tego wszystkiego abonament. Internetowi wieszcze słusznie zauważyli, że przejście na model Free2Play lub Buy2Play jest nieuniknione.

Wkrótce abonament zniesiono właśnie na rzecz systemu B2P, a gra odrodziła się jako The Elder Scrolls Online: Tamriel Unlimited i w takiej właśnie wersji ukaże się na PS4 i Xboxa One już 9 czerwca. Miałem okazję spędzić kilka dni z wersją na konsole Sony, więc jeżeli jesteście ciekawi jak produkcja ta sprawuje się na czymś innym niż PC, zapraszam do lektury.

Elder Scrolls Online

Muszę przyznać, że miałem sporo obaw przed rozpoczęciem gry. W końcu to tylko beta, więc można było spodziewać się wszystkiego. Szczególnie, że premiera tej gry na PC nie przebiegła szczególnie dobrze, a samo Zenimax Online Studios nie wydało jak dotąd żadnej gry na konsole. Po pobraniu ponad 54 GB (w tym 15 GB aktualizacji) mogłem rozpocząć zabawę. Po zalogowaniu się miałem do wyboru dwa megaserwery, jeden dla Ameryki Północnej, drugi dla Europy.

Potwierdzono oficjalnie, że taki wybór będzie obecny również po premierze gry, więc jeżeli z jakiegoś powodu chcecie grać na serwerze amerykańskim to nie ma żadnego problemu. W trakcie bety grałem na obu serwerach i nie zauważyłem żadnych różnic w stabilności. Należy przy tym pamiętać, że stworzona przez nas postać przypisana jest do jednego megaserwera.

Kiedy zakończyłem wreszcie intro/samouczek (swoją drogą tak samo nudny jak na PC), przystąpiłem wreszcie do dokładniejszego zbadania wszystkich elementów, które mogły stanowić największe różnice między wersjami – sterowanie, wydajność i grafika.

Elder Scrolls Online

Jak w większości MMO, prawdę o sterowaniu poznałem dopiero w momencie kiedy rozwinąłem odpowiednio swoją postać. Trzeba tutaj przyznać, że twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Sterowanie jest intuicyjne i dobrze rozplanowane. Nie miałem większych problemów z używaniem odpowiednich umiejętności, czy leczeniem się podczas walki, a przecież mówimy tu o sterowaniu na padzie, który ma znacznie mniej przycisków niż klawiatura.

A co z kamerą? Dla wielu osób grających na PC najlepszym rozwiązaniem była perspektywa trzeciej osoby i tutaj nie jest inaczej. Granie w FPP może i byłoby przyjemne, ponieważ tytuł ten ma w sobie jakąś część klimatu serii, ale to w końcu MMO – szerokie pole widzenia w TPP sprawia, że znacznie lepiej panuje się nad przebiegiem potyczek. Poza tym, miałem wrażenie, że delikatne spadki płynności były bardziej odczuwalne w trybie FPP.

Interface przygotowano w podobny sposób jak w poprzedniej odsłonie serii, jednak „upakowano” do niego nieco więcej opcji. Pionowe menu pozwala na rozwinięcie poszczególnych zakładek takich jak umiejętności, sklep z mikropłatnościami, ekwipunek i wiele innych. Rozwiązanie to przyjęło się w konsolowej wersji Skyrima, nic więc dziwnego, że w zbliżonej formie występuje i tutaj.

Elder Scrolls Online

Do komunikacji między graczami wykorzystano czat głosowy. W przypadku PS4, do każdej konsoli dołączany jest zestaw słuchawkowy więc nie powinno to stanowić żadnej przeszkody. Mając włączony headset możemy rozmawiać z pobliskimi graczami bez ograniczeń. Innych graczy słyszymy jak zwyczajnych przechodniów. Inna sprawa, że słyszmy też przebijające dźwięki z ich gry albo mamę wołającą na obiad.

Przez cały okres trwania bety (tj. 4 dni) nie napotkałem wielu problemów z serwerami. Dwa czy trzy razy zdarzyła się sytuacja, podczas której poszczególne funkcje wyłączały się (np. możliwość rozmowy z NPC i inne interakcje) po czym gra wywalała mnie do ekranu startowego. Mam nadzieje, że w finalnej wersji gry takie rzeczy nie będą miały miejsca. Nie licząc takich sytuacji, było całkiem nieźle, co zaskoczyło mnie szczególnie, ponieważ nie dysponuje zawrotną prędkością Internetu.

Wydajność samej gry również była zadowalająca. Działała ona w 30 klatkach na sekundę, zauważalne spadki należały do rzadkości nawet podczas przemierzania lokacji konno. Na minus muszę jednak zaliczyć odczuwalne „mikro-szarpnięcia”, które jednak nie psuły wrażeń z rozgrywki w dużym stopniu.

Pod względem grafiki, wersja na PS4 robi tak samo słabe wrażenie jak wersja PC. Rozumiem, że to MMO, więc starano się osiągnąć coś pomiędzy surowością Skyrima a „złagodzonym” stylem charakterystycznym dla gatunku, jednak nie robi to dobrego wrażenia. Wątpię, żeby taki zabieg zapewnił długowieczność grafice, a zapewne to było motywacją twórców.

Elder Scrolls Online

Cała reszta gry niewiele różni się od tego co widzieliśmy na PC. Misje potrafią być nudnawe, ale przynajmniej udaje im się czasami dobrze naśladować serię. Odległości jakie trzeba przebyć pieszo bywają zbyt długie, a koń kosztuje absurdalną ilość złota. Przynajmniej na czas testów gracze otrzymali darmowe pakiety z przeróżnymi wierzchowcami z Crown Store. Tutaj pojawia się moja największa obawa.

Na konsoli gracze zapłacą za pudełko, wykupią PS Plus/Gold, a gra dodatkowo zawalona będzie mikropłatnościami, które za bardzo ułatwią rozgrywkę. Jednak to tylko moje czarnowidztwo. Póki co ograniczają się one właśnie do mountów, petów, miktsur i przebrań, więc pozostaje tylko mieć nadzieje, że sytuacja nie zmieni się po premierze wersji konsolowych.

Mimo paru zgrzytów bawiłem się przy ESO całkiem nieźle. Te cztery dni nie pozwoliły oczywiście sprawdzić wszystkiego, a graczy do wspólnej rozgrywki nie było zbyt wielu, to i tak jestem mile zaskoczony tym co zobaczyłem. Port na konsole nie jest robiony na kolanie i widać, że zespół przyłożył się do niego. Na pewno wrócę jeszcze do Tamriel, tylko czy na długo? To już okaże się w czerwcu.