Dziś Diablo 2 obchodzi swoje… 15 urodziny!
To już 15 lat od kiedy Diablo 2 ujrzało światło dzienne, choć teoretycznie w przypadku rynku europejskiego dzień ten wypada jutro. Produkcja ta skradła mi kawał życia i w tamtym okresie czasu miałem okazję poznać wiele ciekawych osób dzięki usłudze Battle.net. Była to również pierwsza gra, którą śledziłem od momentu pierwszej zapowiedzi.
Road to Diablo 2
W pierwszą część Diablo grałem bardzo długo i bardzo namiętnie, rozgrywając setki pojedynków PvP i obwieszając się uszami pokonanych przeciwników (a i moje uszy zapewne wisiały w każdym możliwym zakątku Ziemi). Ale dopiero przy okazji drugiej części gry wsiąkłem w temat tak na dobre.
Wszystko zaczęło się od poniższego zwiastuna, który jednocześnie był pięknym sprawdzianem dla ówczesnych narzędzi do pobierania plików z internetu. Ważył ok. 30-50MB (nie pamiętam niestety dokładnie) i ściągałem go przy pomocy aplikacji pozwalającej na wznawianie pobierania przez tydzień… Tak, to co teraz możemy w momencie zobaczyć dzięki serwisowi YouTube, ja ściągałem tydzień, bo transfer plików ze stanów przy pomocy modemu nie powalał prędkością…
Kiedy jednak go pobrałem, zobaczyłem tę krótką sekwencję, po prostu zwariowałem. To był ten moment, kiedy jedyne o czym wtedy myślałem to Diablo 2 i regularnie szperałem w internecie poszukując nowych informacji i screenshotów.
Udało mi się znaleźć nawet kilka z nich. Owszem, teraz wyglądają śmiesznie i są mikroskopijne, ale wtedy…
Nawet prowadziłem wtedy stronę o Diablo 2, której niestety nawet najstarsze archiwa nie pamiętają. Szperanie za screenshotami, opisami klas postaci, wyłapywanie smaczków z trailerów… piękne czasy totalnej zajawki na ten tytuł.
Zresztą, ciężko było nie mieć zajawki, szczególnie jeśli podczas targów E3 1998 zaprezentowano taki zwiastun…
Avenger’s Circle
To był również ten piękny czas, kiedy należałem do klanu Diablo 2 – Avenger’s Circle, co w połączeniu z prowadzeniem strony o Diablo 2 bez wątpienia ukształtowało to, czym zajmuję się dziś. Stronę klanową przerabiałem chyba z 30 razy, a także szlifowałem na niej umiejętność używania Photoshopa.
Niestety nie pamiętam już dokładnie ile osób należało do klanu, ale walczyliśmy ostro na arenach i nawet mieliśmy wysoką pozycję pośród „wymiataczy”.
Doskonale pamiętam natomiast inną sytuację, bowiem jako leszcz w liceum dopiero ciułałem swoje złotówki na zakup gry, aby móc kontynuować przygodę ze znajomymi jeszcze z czasów pierwszego Diablo. W dniu premiery nie było jednak najmniejszych szans na to, aby pójść i kupić ten tytuł. Wtedy też zaskoczyła mnie klanowa ekipa, bowiem okazało się, że urządzili zrzutkę aby zafundować mi egzemplarz gry. Można powiedzieć, że zorganizowali wewnętrznego Kickstartera 🙂 Egzemplarz gry mam do dziś i jest to chyba najfaniejsza pamiątka związana z grami jaką posiadam w swojej kolekcji.
Diablo 2
W przeciwieństwie do pierwszej odsłony serii Diablo 2 zabierało nas w różne ciekawe miejsca, jak np. dżungla w trzecim akcie czy nieco bardziej pustynne klimaty w drugim. Owszem, zabawa kończyła się zgodnie z tradycją w piekle, ale nie każdemu przypadły do gustu wcześniejsze etapy i albo ktoś je akceptował, albo szczerze nienawidził. Sama rozgrywka jednak była mocno usprawniona i wciągała na dziesiątki, jeśli nie setki godzin.
Dostępne klasy postaci – amazonka, czarodziejka, palladyn, barbarzyńca i nekromanta oferowały spore zróżnicowanie, a zarazem przeważnie były nieźle zbalansowane, choć w zależności od patcha różnie z tym bywało. Dla największych maniaków przygotowano natomiast postaci hardkorowe, które traciliśmy w momencie zgonu.
Choć warstwa fabularna gry nie była specjalnie wyszukana, to jednak mistrzowskie zwiastuny Blizzarda robiły robotę i budowały niesamowity klimat.
O, zobaczcie zresztą sami – intro do Diablo 2.
Lord of Destruction
Rok po premierze gry pojawił się też pierwszy i jedyny dodatek do Diablo 2 zatytułowany Lord of Destruction, w którym nie polowaliśmy już na samego Diablo, lecz na Baala w dodatkowym, piątym akcie. Wprowadzono także dwie nowe klasy postaci – zabójczynię i druida.
Przede wszystkim jednak dodatek wprowadził setki nowych „przepisów” na przedmioty dla Kostki Horadrimów, dzięki której mogliśmy uzyskać rozmaite, ciekawe przedmioty.
Dla maniaków graficznych przygotowano także niesamowitą rozdzielczość 800×600, w której teraz mogliśmy się bawić. Serio, domyślnie Diablo 2 działało w rozdzielczości 640×480.
Krowi poziom
W przypadku drugiej części Blizzard pokusił się również o stworzenie krowiego poziomu, który był niesamowitą legendą powstałą przy okazji pierwszej części. Genialny ukłon w stronę fanów, choć sam poziom poza walką z morzem krów uzbrojonych w kosy nie oferował zbyt wiele (pomijając zdobywane przedmioty oczywiście).
Co ciekawe, prezentacja tego poziomu odbyła się pierwszego kwietnia, więc przez długi czas nikt nie chciał w to uwierzyć…
Piękne czasy…
Przy produkcji Blizzarda spędziłem nawet nie dziesiątki, ale setki godzin. Wiele z nich pękło na Battle.net, więc i nie raz głowa była suszona za rachunek telefoniczny… czasy modemów bywały bolesne jeśli ktoś wkręcił się w rozgrywki sieciowe.
Dla mnie osobiście jednak seria Diablo pozostaje wyjątkowa, bo można powiedzieć, że nie tylko rozpaliła we mnie na nowo miłość do gier, ale również pomogła rozwijać się w dziedzinie będącej obecnie moim zawodem.