Pixel Heaven 2015 – czyli trochę o tym jak było
Choć Pixel Heaven w tym roku odbył się w miniony weekend, niestety natłok pracy w tym tygodniu skutecznie odwrócił moją uwagę. Mamy jednak kolejny weekend i w końcu mogę na spokojnie usiąść, wziąć do ręki kubek kawy i podzielić się wrażeniami z imprezy.
Nie jest żadną tajemnicą, że zeszłoroczna edycja Pixel Heaven była absolutnie epicka i po dziś wracam czasami pamięcią do tamtego weekendu. Wychodziłoby również na to, że kolejna edycja powinna być jeszcze lepsza i bardziej epicka, a tymczasem pozostało we mnie uczucie lekkiego niedosytu, ale po kolei…
Interesujące panele
W zeszłym roku skupiałem się głównie na grach niezależnych i retro sprzęcie, starając się ograć jak najwięcej. Tym razem postanowiłem potraktować Pixel Heaven głównie jako imprezę z ciekawymi panelami dyskusyjnymi – chciałem wchłonąć jeszcze więcej smaczków i informacji na temat nie tylko tworzenia gier, ale również ich historii, a jednocześnie poznać jak najwięcej ciekawych historii samych developerów.
W tej kwestii nie zawiodłem się, a nawet powiedziałbym, że jestem więcej niż usatysfakcjonowany. O ile w piątek już nie udało mi się zawitać na imprezę, tak sobotę przesiedziałem głównie w sali kina Elektronik, gdzie odbywały się (prawie) wszystkie panele.
Powinienem przytoczyć tutaj w zasadzie wszystkie panele, bowiem na każdym ktoś mógł znaleźć dla siebie coś ciekawego, ale niestety dwie sale oznaczały, że nie da się załapać na wszystko, co jest poniekąd zrozumiałe.
Skupię się jednak na kilku moim zdaniem najciekawszych, wśród których mogę wymienić otwierający sobotni dzień „Nie tylko Wiedźmin. Historie pierwszych polskich gier wideo i ich twórców”, którego bohaterami byli twórcy kultowej już „Cytadeli” na Amigę, Marcin „Borek” Borkowski – twórca „Puszki Pandory” i redaktor naczelny Top Secretu oraz Jarek Łojewski – były współwłaściciel firm ASF i Seven Stars. Ilość ciekawostek, anegdot, ale przede wszystkim, możliwość spojrzenia za kulisy tworzenia i wydawania gier w czasie ich początków w Polsce, to niecodzienne informacje, które ciężko znaleźć przeszukując nawet najgłębsze zakamarki internetu.
Nie sposób pominąć również sesję Q&A z Samem Barlowem, która nie skupiała się na jego najnowszej produkcji – Her Story, lecz bardzo szybko okazała się fascynującą opowieścią nie tylko o tworzeniu gier, ale przede wszystkim bardzo ciekawą analizą historii powstawania m.in. Silent Hill: Shattered Memories.
Dla osób pasjonujących się muzyką w grach, absolutnie obowiązkowym panelem był „Coś czego nie widać, czyli gra dźwiękiem”, w trakcie którego Jon Hare, Andrew Barnabas oraz Adam Skorupa opowiadali o tym jak wygląda obecnie tworzenie muzyki na potrzeby gier, a także jak zmieniała się (i nadal ewoluuje) rola kompozytorów w produkcji gier.
Wiele obiecywałem sobie po panelu „Podcasting, czyli Radio Wolna Europa XXI wieku”, który niestety troszkę mnie zawiódł. Absolutnie problemem nie był tutaj ani prowadzący (Pozdrowienia dla Dawida z PaDtv.pl!), ani jego goście tylko duchota w sali i strasznie krótki czas trwania panelu. Tworzenie podcastów nadal mnie pociąga i liczyłem na to, że poznamy nieco więcej ciekawostek i anegdot związanych z tym zagadnieniem.
Tworzenie gier jest w głównej mierze efektem pasji i zajawki, więc często developerzy nie skupiają się na tym w jaki sposób swoje dzieło monetyzować. Jeśli interesuje Was to zagadnienie, to panel „Gdzie są pieniądze, czyli różne drogi do monetyzacji gier” staje się pozycją obowiązkową. Temat został poruszony zarówno od strony tworzenia gier w tradycyjnym modelu sprzedażowym, gier free to play, a także zarabiania na różnych zagadnieniach okołogrowych – gadżety, streaming itp.
Wisienką na torcie tego dnia był ostatni panel – „Szampany wypite. I co dalej?”, w trakcie którego Adrian Chmielarz z The Astronauts, Paweł Miechowski z 11bit Studios oraz Alek Sajnach z CI Games przedstawili jak wygląda świat developera po wypuszczeniu swojego dzieła w świat. Jest to panel o tyle ciekawszy niż wydawać by się mogło z samej nazwy, że każdy z obecnych miał diametralnie inne doświadczenia i zupełnie inne wizje przyszłości czy dalszego rozwoju studia.
Skoro to już było to po co polecasz?
Otóż, wszystkie panele były nagrywane, więc liczę po cichu, że niedługo redakcja PIXELa podzieli się tymi materiałami i będzie można „nadrobić zaległości”, bo bez dwóch zdań warto poświęcić czas na praktycznie każdy jeden panel, nawet jeśli z pozoru wydaje się być niezwiązany z Waszymi zainteresowaniami.
Ja liczę na to bardzo, bowiem nie udało mi się dotrzeć w niedzielę, a wtedy również miało miejsce kilka ciekawych dyskusji.
Strefa retro
Pixel Heaven kojarzy mi się głównie z imprezą, na której można nie tylko obejrzeć sprzęt retro, ale przede wszystkim pomacać go i na nim pograć. W tym roku również nie zabrakło wielu rarytasów, z których najciekawsze możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej, ale nie da się ukryć, że sprzętu było o wiele mniej niż rok temu, co jednak samo w sobie nie jest największym problemem.
Największy smutek związany ze sprzętami retro idealnie obrazuje powyższe zdjęcie – zostały one zepchnięte na margines, a sercem tej części imprezy stały się stoiska wystawowe sklepów z planszówkami i gadżetami okołogrowymi. Domyślam się, że chodzi tutaj m.in. o kwestie finansowe, a także nieco mniejszą (chyba) powierzchnię wystawową niż w zeszłym roku, ale ogarnia mnie smutek kiedy widzę, że serce imprezy zostaje w ten sposób „potraktowane”. Tak, był jeszcze rząd SNESów, którego nie udało mi się uchwycić na zdjęciach, ale to raptem kilka maszyn.
Może skoro w tym miejscu wystawiały się firmy z planszówkami, lepiej było umieścić tam stoły do gry w planszówki, a sekcję retro przenieść do osobnego pomieszczenia. Tym bardziej, że o ile zainteresowanie planszówkami było spore, to nijak się miało do tłoku wokół sekcji retro.
Rodzimi developerzy na Pixel Heaven
Na imprezie nie zabrakło także polskich developerów i to nie tylko tych małych, ale również i większych studiów jak choćby Artifex Mundi, które na swoim stoisku prezentowało Nightmares from the Deep: The Cursed Heart uruchomione na konsoli Xbox One.
Wśród obecnych nieco mniejszych developerów pojawili się m.in.
- Merix Games z kapitalnym tytułem Kopanito: All-Stars Soccer, który można było zagrać zarówno na próbę jak i wziąć udział w turnieju
- Digital Melody, na stoisku którego królował niesamowity automat z Timbermanem, po prostu powalający nie tylko designem, ale i jakością wykonania.
- OhNoo Studio ze świetną produkcją Tormentum, nad którą rozpływałem się jakiś czas temu. Teraz gra wychodzi na urządzenia mobilne, więc wymówek macie coraz mniej!
- Lichthund z produkcją Lichtspeer, której prosty fundament zapewnia mega-wciągającą rozgrywkę.
- Nitreal Games, które do tej pory kojarzy mi się głównie z serią Gardens Inc., ale tym razem prezentowało zupełnie nową produkcję – Titan Storm
- Robot Gentleman z produkcją 60 Seconds!, która niedawno dołączyła do serii Made in Poland od IQ Publishing.
Największym dla mnie zaskoczeniem była jednak produkcja The Way, która co prawda miała zbiórkę na Kickstarterze, ale bardzo skutecznie umknęła mojej uwadze. Czy miks przygodówki, gry logicznej i platformówki inspirowany Another World może być sukcesem? Moim zdaniem tak, bo to co zaprezentowano oczarowało mnie momentalnie.
PIXEL.AWARDS 2015
Ważnym elementem imprezy są również nagrody Pixel Awards przyznawane indykom, więc nie sposób o nich nie wspomnieć. W zasadzie bezkonkurencyjne były dwie produkcje – Kopanito All-Stars Soccer oraz The Vanishing of Ethan Carter, ale nie zabrakło również innych tytułów.
Pełne zestawienie możecie zobaczyć poniżej.
- Grand Prix – Kopanito All-Stars Soccer (Merixgames)
- Best Gameplay – Kopanito All-Stars Soccer (Merixgames)
- Retro Roots – Kopanito All-Stars Soccer (Merixgames)
- Big Bang! – Kopanito All-Stars Soccer (Merixgames)
- Best Visual – The Vanishing of Ethan Carter (The Astronauts)
- Best Sound –The Vanishing of Ethan Carter (The Astronauts)
- Best Story –The Vanishing of Ethan Carter (The Astronauts)
- Fresh Air – This War of Mine (11 bit studios)
- Best Mobile – PixWing (RymPow Team)
- Best Multi – Trench Run (Transhuman Design)
Chciałoby się więcej…
Wspomniałem na początku, że impreza ta pozostawiła we mnie uczucie lekkiego niedosytu. Nie oznacza to jednak, że była to impreza zła, co to to nie – Pixel Heaven po raz kolejny okazał się świetnym przedsięwzięciem, któremu po prostu zabrakło kilku drobnych szlifów.
Z jednej strony rozumiem dlaczego tegoroczny Pixel Heaven odbył się na terenie Warszawskiej Szkoły Filmowej, ale z drugiej – nie jestem do końca pewien czy to najlepszy wybór. O ile jeszcze kino Elektronik jako miejsce na panele dyskusyjne sprawdziło się idealnie, o tyle drugie pomieszczenie, to gdzie były stoiska gier niezależnych, czy też sekcja retro, nie było zbyt fortunne. Całość bardziej przypominała typowe targi gier niż fajną retro-imprezę, co oczywiście miało też swoje zalety, ale brakowało mi tego fajnego undergroundowego klimatu z zeszłego roku. Może inne rozmieszczenie poszczególnych sekcji nieco by pomogło w tej kwestii?
Warto też mieć świadomość, że organizacja tej imprezy wiązała się z licznymi ograniczeniami zarówno finansowymi jak i miejscowymi, więc absolutnie nie mam żadnego żalu czy pretensji do organizatorów, to raczej takie luźne spostrzeżenia.
A może po prostu zeszłoroczna edycja była tak genialnie przygotowana i ulokowana w świetnym miejscu, że po prostu ciężko to przebić…?
Nie podlega jednak dyskusji jeden fakt – Pixel Heaven na dobre zagościł na mapie obowiązkowych imprez dla graczy w Polsce i mam nadzieję, że z niej nie zniknie, a nawet więcej – życzę nam wszystkim, żeby rozwijał się i co roku był jeszcze lepszy i jeszcze większy!