Call of Duty: Black Ops III – recenzja [PS4]
Seria Call of Duty już prawie zostawiła za sobą balast w postaci starej generacji konsol i z całych sił próbuje pokazać, że tym razem zaskoczy nas czymś nowym. Jednocześnie stara się nie zniechęcić całej rzeszy wiernych fanów, dla których drastyczna zmiana mogłaby być nie do zniesienia. Za najnowszą odsłonę odpowiada studio Treyarch i jeżeli ktoś nie przesiedział ostatnich miesięcy w jaskini to zapewne wie, że odsłoną tą jest Black Ops III.
World at War przedstawiło nam tryb Zombie, pierwsze Black Ops zabłysnęło swoją nietypową fabułą, która była czymś więcej niż zbiorem mokrych snów Michaela Baya, a sequel starał się (mniej lub bardziej udanie) tę tradycję kontynuować, jednocześnie urozmaicając rozgrywkę o futurystyczne gadżety. Najnowsza część nie chce być wyrodnym dzieckiem i dodając swoje trzy grosze i pokazuje, że Call of Duty bardzo powoli i nieśmiało się zmienia, nie wychodząc przy tym z formy.
Kampania
Fabuła Call of Duty: Black Ops III przenosi nas do roku 2065, w którym mechaniczne i cybernetyczne ulepszanie żołnierzy staje się decydującym czynnikiem na polu bitwy. W wyniku pewnych wydarzeń, główny bohater (lub bohaterka – gra pozwala na określenie płci, a nawet wyglądu postaci), określany jako… Gracz, staje się obiektem szeregu operacji mających na celu wszczepienie modułów usprawniających zarówno ciało jak i umysł. Poza oczywistymi zmianami, widocznymi praktycznie od razu (metalowe ręce trochę rzucają się w oczy), otrzymujemy do dyspozycji umiejętności nieco bardziej ukryte, ale jeszcze bardziej działające na wyobraźnię. Mowa tu o sieci, łączącej umysły wszystkich żołnierzy, którzy się nią posługują. Pozwala ona na sprawną wymianę informacji takich jak położenie wroga, ale również umożliwia kreowanie bardzo realistycznych symulacji pola bitwy. Coś jak Matrix, ale na mniejszą skalę.
Opowieść w trybie fabularnym (może z wyjątkiem początku) nie rozwija się w szalonym tempie, ale trzyma całkiem wysoki poziom. Nie jest to może wspomniane wcześniej pierwsze Black Ops, ale jest wystarczająco ciekawie, żebym brnął do przodu, czekając na rozwiązanie pewnych wydarzeń. Główny bohater nie zachowuje się jak dziecko we mgle, a jego towarzysze są przekonujący i dobrze odegrani, ale nie liczcie na zapierające dech w piersiach popisy aktorskie – mimika dalej nie jest na tyle szczegółowa. Sytuacje ratują dopracowane detale widoczne na ich twarzach, ale o grafice napiszę troszkę dalej, bo to temat delikatny.
Bardzo zdziwiło mnie jak ważną częścią zawartości gry jest kampania. Spodziewałem się raczej zapychacza przed multi, a czekał na mnie rozbudowany tryb z dostępem do kwatery głównej, możliwością rozwoju postaci, ulepszaniem i tworzeniem broni oraz innymi elementami, które sprawiły, że tryb dla pojedynczego gracza nabrał nieco głębi.
Nowe umiejętności takie jak podwójny skok czy bieganie po ścianach wymusiły na twórcach zmianę struktur poziomów w poszczególnych misjach. Walka toczy się często na kilku płaszczyznach, a lokacje są bardziej otwarte, chociaż nadal nie można mówić o różnorakich sposobach na przejście misji. Co ciekawe, przejście kampanii zajmuje więcej niż w innych grach z serii. Niestety sposób w jaki to osiągnięto nie każdemu przypadnie do gustu. Sceny w których coś się wali, pali i wybucha zostały oddzielone od siebie dłuższymi niż zwykle momentami wymiany ognia. Ja uważam, że dłuższa chwila oddechu między kolejnymi niemożliwymi akcjami wyszła grze na dobre, ale to już kwestia bardzo indywidualna. Czas rozgrywki może być oczywiście wydłużony lub skrócony w zależności od wybranego stopnia trudności, a tych dostępnych jest aż pięć, z czego bardzo ciekawa opcją jest poziom Realistyczny, w którym od śmierci dzieli nas nawet jeden strzał. Warto jednak mieć na uwadze, że nawet poziomy plasujące się gdzieś w środku skali potrafią dać w kość. Bardzo pomaga opcjonalny tryb taktyczny, który podświetli przeciwników chowających się za osłonami, ale ja uznałem go za zbyt duże ułatwienie i wolałem grać bez niego.
Po zakończeniu misji zostajemy przekierowani do bazy, w której przechadzając się od pomieszczenia do pomieszczenia możemy zmienić strój, ulepszyć lub stworzyć broń, poćwiczyć w symulatorach, rozwinąć zdolności, odegrać ponownie poprzednie misje lub po prostu poprzeglądać znajdźki czy zagłębić się w wydarzenia z gry poprzez bank danych przedstawiony w formie serwisu internetowego. Rozwiązanie może nie innowacyjne, ale o wiele ciekawsze niż zbiór okienek i tabelek.
Umiejętności bohatera dzielą się na trzy moduły: Kontrola, polegająca głównie na hakowaniu i przejmowaniu kontroli nad wszystkim co elektroniczne, Bojowy, dotyczący walki na krótkim dystansie, oraz Chaos, który jak sama nazwa wskazuje ma stworzyć zamieszanie w szeregach wroga np. przejmując kontrolę nad jego wyposażeniem. Wszystkie zdolności odblokowuje się zużywając wspomniane wcześniej pakiety fabrykacji, które zdobywa się z czasem podczas misji. Wykorzystywanie nabytych umiejętności to w praktyce czysta przyjemność, tylko chciałoby się ich posiadać trochę więcej.
Pod względem oprawy audiowizualnej Black Ops III reprezentuje nierówny poziom. Nie mogę przyczepić się do dialogów, muzyki czy odgłosów giwer, ale grafika i płynność zdecydowanie nie należą do zalet tego tytułu. Niektóre lokacje mogą się podobać, widoczki i wspomniane wcześniej twarze robią wrażenie, ale w ogólnym rozrachunku produkcja Treyarch nie należy do najładniejszych gier nowej generacji. Zrozumiałbym, gdyby zyskiwała na tym płynność rozgrywki, ale tak nie jest – spadki są widoczne gołym okiem. Na szczęście multiplayer zdaje się być od nich wolny. Skoro już przy tym jesteśmy…
Multiplayer
W grze dostępnych jest dziewięć klas zwanych Specjalistami, ale tylko cztery odblokowane są na samym początku. Różnice między nimi są bardzo wyraźne: Ruin potrafi wbijać w ziemię kolce uśmiercające wszystkich w najbliższej okolicy, albo przyspiesza swoje ruchy, Outrider może zobaczyć przeciwnika przez ściany, lub strzelać z łuku wybuchowymi strzałami, Prophet razi prądem i teleportuje się, a Battery może używać potężnego granatnika lub pancerza kinetycznego. Brzmi to wszystko trochę abstrakcyjnie, a to przecież nawet nie połowa Specjalistów. W praktyce jednak ich umiejętności nie mają jakiegoś potężnego wypływu na rozgrywkę, bo zazwyczaj w trakcie meczu używa się ich raz, a odczucie, że „to ciągle CoD” będzie tutaj jak najbardziej obecne.
Dodanie możliwości nurkowania, biegania po ścianach wraz z wprowadzonym w Advanced Warfare przedłużonym skokiem widocznie wpłynęło na układ obiektów na mapach. Strasznie irytował mnie podział na to co mogę, a czego nie mogę przeskoczyć, chociaż zdaję sobie sprawę, że sposobność wskoczenia na dach budynku czy na oddzielające dwa obszary wysokie skały, w „CoDowych warunkach” byłaby rajem dla miłośników długiego wyczekiwania w jednej pozycji. Tak czy siak jest to wada.
Szybkie przemieszczanie się można poćwiczyć w specjalnym trybie, przywodzącym na myśl Mirror’s Egde, w którym zadaniem gracza jest przejście z punktu A do punktu B w jak najkrótszym czasie. Bardzo tu biednie, bo mapek znajdziemy raptem kilka, ale to obowiązkowy trening przed multi, jeżeli nie chcemy świecić na końcu listy graczy. Strzelanie przy jednoczesnym bieganiu po ścianie to standard.
Trybów rozgrywki jest tutaj wystarczająco dużo, żeby się nie nudzić. Oprócz podstawowych rodzajów takich jak Deathmatch, przejmowanie flagi, utrzymywanie pozycji czy eskorta znajdziemy tu także tryb Hardcore, w którym gra się bez HUDa, z małą ilością życia, co może spodobać się doświadczonym graczom. Szkoda tylko, że dostępne są tu tylko cztery rodzaje zabawy.
Jeszcze bardziej zaawansowani gracze powinni zainteresować się również trybem Arena, pozwalającym na blokowanie lub akceptowanie konkretnych rodzajów broni czy umiejętności. Inną wariacją podstawowych trybów jest Bonus, umożliwiający np. grę zmieniającą się co chwilę bronią. Takie dodatki sprawiają masę zabawy wtedy, kiedy trzeba odpocząć od standardowych rozgrywek.
Powraca system wyboru 10 różnych wspomagaczy, który możecie zobaczyć na obrazku powyżej. Wybieramy atuty, usprawnienia do broni głównej i dodatkowej czy różne rodzaje granatów. Możemy również dostosować elementy naszej postaci takie jak hełm i zbroja, pod warunkiem, że zdobyliśmy daną skórkę. Nowości odblokowuje się zdobywanymi podczas rozgrywki Żetonami i dodatkowo uzupełnia tzw. Dzikimi Kartami.
Zombie
Tryb Zombie oddaje czterech bohaterów w ręce nasze i naszych znajomych. Od razu wspominam o przyjaciołach, bo granie w tym trybie z obcymi ludźmi raczej mija się z celem – rozgrywka jest wtedy niesamowicie chaotyczna i z trudem wykonuje się jakieś postępy.
Podstawowa lokacja jaką przychodzi nam zwiedzać jest klimatyczna jak to tylko możliwe, obszerna i wypełniona masą bonusów. System gum aktywujących losowe umiejętności odpowiednio urozmaica rozgrywkę i nie pozwala na rutynowe zachowania, a poziom trudności szybko pokazuje, że współpraca to jedyne słuszne rozwiązanie. Obawiałem się, że możliwość zamiany w mackowatą Bestię wpłynie negatywnie na aspekt kooperacyjny, ale całe szczęście tak się nie stało. Bestia może uruchomić pewne obiekty wymagające energii elektrycznej i potrafi bardzo szybko rozprawić się z grupką zombi, co wiele razy ratowało moją drużynę.
Przed premierą wielokrotnie spotkałem się ze stwierdzeniem, że tryb Zombie będzie w tej części praktycznie jak osobna, pełnoprawna gra. Nic z tego. Owszem, jest to miła odmiana od futurystycznego klimatu, ale na osobny krążek zdecydowanie nie zasługuje.
Słowo na koniec
Czas kończyć tę – i tak już przydługą – recenzję. Call of Duty: Black Ops III zaskakuje na wielu polach, szkoda tylko, że nie zawsze pozytywnie. Zwiększenie znaczenia kampanii wychodzi grze na dobre, chociaż niektórym nie przypadnie do gustu sztucznie wydłużony czas rozgrywki. Zmiany w multiplayerze dokonują się powoli i widać przy tym, że twórcy bali się drastycznie przebudować strukturę poziomów, chociaż trzeba przyznać, że implementacja nowej motoryki postaci wymusiła na nich pewne zmiany w układzie map, które dodają dynamiki rozgrywce.
Pomimo dawnych naleciałości i kilku pomniejszych problemów, Black Ops III to gra przepełniona bardzo dobrą zawartością, zapewniająca masę różnorodnej zabawy na długie godziny.
Egzemplarz gry do recenzji otrzymaliśmy od dystrybutora.