Asset 3

Kilka słów o Pixel Heaven 2017, niesamowitej i wyjątkowej imprezie dla graczy w każdym wieku

Andrzej Kała / 30.05.2017
komentarze: 0

Ostatni weekend maja odbyła się jedna z, moim zdaniem, najważniejszych imprez branży gier w Polsce, czyli Pixel Heaven. Po raz kolejny nie tylko nie zawiodła, ale przede wszystkim, zostały poprawione drobne niedogodności z zeszłego roku! Kto nie był, ma czego żałować.

Retro i indyki główną osią napędową Pixel Heaven 2017

Nie licząc ciekawych paneli, o których kilka słów nieco później, to właśnie twórcy gier niezależnych, małe studia developerskie i kilka rzędów starych sprzętów do grania są główną atrakcją imprezy.

W tym roku akcent był jeszcze silniejszy i mam wrażenie, że retro sprzętów było więcej niż rok temu. Nie ma innego miejsca na obecną chwilę, gdzie możecie usiąść i zagrać w tyle rozmaitych produkcji na kilkunastu platformach i to bez jakichkolwiek ograniczeń!

Na zdjęciu stoisko z grą Pixel Flipper

Ja jednak postawiłem sobie za punkt honoru ogranie jak największej ilości gier niezależnych, zarówno tych startujących w konkursie Pixel.Awards 2017 jak i tych wystawionych „jedynie” w celach promocji. Z racji chęci porozmawiania z mnóstwem znajomych, przewijaniem się przez różne stoiska, nie udało mi się ograć wszystkich produkcji, ale przysiadłem do co najmniej kilkunastu produkcji i wniosek nasunął mi się jeden – ileż tam było perełek!

Część to były gry w pełni skończone, których twórcy chcieli dotrzeć do szerszego grona odbiorców, ale znakomita część z nich to produkcje jeszcze dalekie od skończenia, ale już teraz niesamowicie dopieszczone. Ze względu na ich ilość postanowiłem poświęcić im osobny wpis, który ukaże się na łamach Playing Daily niebawem.

Bardzo ciekawym akcentem było również stoisko amLab ekipy Artifex Mundi, na którym nie było ani jednej HOPy, za to były aż trzy prototypy produkcji nie mających wiele z HOPami wspólnego. Tej inicjatywie warto również poświęcić nieco więcej miejsca, więc podobnie jak indyki, doczeka się osobnego wpisu.

Fantastycznym „dodatkiem” do możliwości sprawdzenia tych produkcji jest także szansa na rozmowę z twórcami, wypytanie o różne szczegóły odnośnie prac, planów, a także podzielenie się wrażeniami.

Ogromna wystawa LEGO

LEGO na Pixel Heaven 2017

W sali z indykami ogromną powierzchnie zajmowała wielka wystawa LEGO, na którą składała się gigantyczna diorama zawierająca niezliczone smaczki i elementy z różnych dziedzin popkultury – od gier wideo po filmy czy książki.

Oprócz niej jednak na gigantycznych stołach znalazło się kilkadziesiąt (jak nie więcej, nie sposób było to policzyć) mniejszych lub większych budowli, figurek, mniejszych scenerii – od klasycznych zestawów LEGO, przez nawiązania do m.in. Wiedźmina czy Horizon: Zero Dawn po zaawansowane konstrukcje z pogranicza robotyki.

Jak widać na powyższym zdjęciu – nawet najmłodsi byli zachwyceni tą częścią Pixel Heaven! Ja się kompletnie nie dziwię, bo te wszystkie „roboty” z LEGO Mindstorms sprawiały niesamowite wrażenie.

Nie zabrakło też VR

Choć w dużej mierze Pixel Heaven to impreza powstała z myślą o klimatach Retro, to nie sposób nie zauważyć VR powracającego do hali MZA. Wiele stoisk oferowało możliwość zabawy w wirtualnych światach – od gier sportowych, przez strzelankę w klimatach steampunkowych po straszną zabawę w Inner Voices, do której nie dołączano niestety pieluch.

Zgodnie z obietnicą można było przetestować także Get Even

Pixel Heaven 2017 – Get Even

Nie tylko VR było akcentem „obecnych czasów”. W czeluściach pierwszego piętra, nieco schowane, były także stoiska z nową rodzimą produkcją wkraczającą na PC, PlayStation 4 i Xbox One. Każdy odwiedzający mógł spędzić z grą praktycznie dowolną ilość czasu, a przy okazji zgarnąć kilka drobnych gadżetów.

Stoisko miało pewien bardzo konkretny problem – było tak schowane, że bardzo łatwo było kompletnie je pominąć, a kartki instruujące jak do niego dotrzeć nie rzucały się w oczy.

Gra robi bardzo pozytywne pierwsze wrażenie i dobrze buduje klimat, więc tym bardziej szkoda, że była „aż tak dobrze schowana”.

Bardzo ciekawe panele zarówno na głównej scenie jak i na tej nieco ukrytej

Na terenie Pixel Heaven 2017 były umieszczone dwie sceny, na których prowadzone były różne wywiady, prelekcje i prezentacje.

Wydarzenia na scenie głównej były zaplanowane z myślą o starszych graczach – Petro Tschytschenko opowiadający o marce Commodore, Wojciech Pazdur prezentujący Get Even i wyjaśniający rolę smartfona i muzyki w grze, czy w końcu spotkanie z redakcją Top Secret. To zaledwie mały wycinek programu, a każda jego minuta była dobrym argumentem aby spędzić w tej sali cały dzień.

Natomiast secret stage to ewidentnie miejsce, które oferowało więcej ciekawostek dla nieco młodszych uczestników wydarzenia. Przez kilka godzin prowadzony był tam cykl „Dla dzieci i nie tylko”, choć nie zabrakło również ciekawych prezentacji także dla nieco starszego grona.

Największą sztuką było zarówno ogranie dostępnych tytułów jak i uczestniczenie w wydarzeniach na obu scenach. Może kiedyś będzie możliwe szybkie klonowanie na potrzeby takich sytuacji. Póki co pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nagrania wydarzeń na scenie głównej znajdą się w serwisie YouTube.

Pixel Heaven 2017 – prawdziwa ucieczka do świata wielkich kwadratów

Pixel Heaven to zarazem jest i nie jest impreza dla każdego – nie znajdziecie tutaj najnowszych produkcji, wielkich stoisk ze sprzętem Razera czy Roccata, ale znajdziecie coś o wiele lepszego i niepowtarzalnego – fantastyczną atmosferę lat 90 zamkniętą w pomieszczeniach Hali Miejskich Zakładów Autobusowych.

To, czym Pixel Heaven wyróżnia się na tle innych imprez to niesamowity, garażowy klimat. Tutaj nie trafiają przypadkowi ludzie. Miejsce to przyciąga bardzo konkretną grupę graczy, choć absolutnie nie ma tutaj szans na określenie kategorii wiekowej.

Przechadzając się po wszystkich pomieszczeniach natknąłem się na kilkuletnich, rozemocjonowanych zapaleńców tłukących w stare produkcje na Atari, Amstradach czy Commodore. Nie było fotorealistycznej grafiki w 3D, nie było super shaderów, nie było przesadnego skomplikowania a i tak nie do opisania jest jak mocno produkcje te pochłaniały młode pokolenie. Właśnie takie imprezy pokazują, że gry są w naszym DNA i cieszą niezależnie od tego kiedy powstały.

Grając na codzień na obecnej generacji konsol, czy wypasionych PC, warto choć raz w roku zrobić sobie wyjątek, małą odskocznię i wybrać się na Pixel Heaven.

Ogromne podziękowania należą się Robertowi Łapińskiemu i całej ekipie odpowiedzialnej za to przedsięwzięcie. Oby ten zapał nigdy nie wygasł i Pixel Heaven pojawiało się jako obowiązkowe wydarzenie, co roku!