„Ręka, noga, mózg na ścianie”. Ciężkie jest życie sprzątacza, czyli recenzja Serial Cleaner
„Ręka, noga, mózg na ścianie…”. Jakże lekko rzucało się tym powiedzonkiem w ramach żartu. Nie do śmiechu jednak jest bohaterowi gry Serial Cleaner, dla którego to luźne hasło staje się niespecjalnie przyjemną codziennością. Czy sprzątanie miejsc zbrodni może być równie wciągające jak ich generowanie? Ekipa iFun4All udowadnia, że jak najbardziej!
Osobę, która musi posprzątać po krwawej jatce, najczęściej utożsamiamy sobie z niesamowitym kozakiem. Osoba ta jest niewzruszona na widok krwi czy trupów, posiada nietuzinkowy samochód, wypasioną chatę i wywrotkę szmalu. Chyba najlepiej taką postać obrazuje Mr. Wolf z filmu Pulp Fiction.
Niestety, obraz naszego bohatera z Serial Cleaner nieco odbiega od przedstawionego powyżej.
Hazard, rodzinne kombi i mieszkanie z mamą…
Bob, to przede wszystkim nałogowy hazardzista, któremu trudno jest zrezygnować z partyjki kart. Niestety, jak to zwykle bywa w takich beznadziejnych przypadkach, częściej przegrywa niż wygrywa, a co się z tym wiąże – tonie w długach. Mieszkanie z mamą to jednak zaledwie ułamek jego problemów, gdyż powoli zaczynają się dobijać do drzwi jego wierzyciele.
Niecodzienny fach Boba pozwala zarobić całkiem rozsądne pieniądze i zapewne już dawno wygrzebałby się z wszelkich zobowiązań, no ale… trudno jest sobie odmówić partyjki kart. Tym bardziej, że mama wspiera pasję swojego syna.
Opowiedziana w Serial Cleaner historia jest podana w bardzo lekki sposób, ale stanowi świetne tło dla rozgrywki i doskonale współgra z obraną wizją artystyczną gry.
Od małych robótek bo grube zlecenia
Gra zapewnia nam dwadzieścia poziomów o narastającym stopniu trudności. Jeśli jednak myślicie, że po 4-5 poziomach widzieliście już wszystko, to muszę Was rozczarować. Serial Cleaner co chwilę dokłada nowe mechaniki, przez co od samego początku do końca zmusza do kombinowania.
Pierwsze etapy to uprzątniecie jednych zwłok, czasem zwłok i jakiegoś dowodu. Im dalej w las, tym trupów przybywa, dowodów pozostawionych jest coraz więcej, a dodatkowo morderstwa są coraz bardziej widowiskowe. Ta ostatnia kwestia oznacza, że dodatkowo będziemy musieli polerować podłogi usuwając z nich, momentami gigantycznych rozmiarów, plamy krwi.
Tutaj należy przestrzec wszystkich graczy posiadających nerwicę natręctw. Choć wyczyszczenie wszystkich plam krwi nie jest niezbędne do ukończenia poziomu, gwarantuję Wam, że pozostawienie tej małej plamki nie da Wam spokoju. Sam zawaliłem kilka już w zasadzie skończonych poziomów, bo wróciłem się „dopucować ostatni procencik” i zaliczyłem wpadkę.
Kolejne etapy nie tylko są coraz większe, ale także coraz bardziej rozbudowane. Oprócz zwykłego chowania się w kartonach czy krzakach, otrzymujemy możliwość używania skrótów, przesuwania obiektów na mapie, a także odwracania uwagi przy pomocy urządzeń generujących hałas. Szczególnie ta druga umiejętność sporo miesza w naszych planach, gdyż w konsekwencji takich roszad zmieniają się ścieżki patroli policjantów.
Replay value over 9000!
Jednym z wyzwań jest wyczyszczenie 100% plam krwi w każdym z etapów, ale to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Ukończenie wątku fabularnego to zaledwie rozgrzewka, która ma nas przyzwyczaić do mechanik. Dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa, dla największych „pogromców rankingów”.
Przede wszystkim możemy znaleźć dodatkowe stroje dla Boba, które są poukrywane w etapach. A kiedy już zbierzemy je wszystkie, pozostaje 10 dodatkowych etapów inspirowanych kultowymi filmami! Dzięki zbieraniu ukrytych taśm filmowych, możemy wybrać się na czyszczenie m.in. statku Nostromo z filmu Obcy! O innych jednak nie wspomnę, by nie psuć niespodzianek.
Mało? Nie ma sprawy! Każdy z etapów zawiera dodatkowe wyzwania i modyfikatory! Wśród nich np. jak najszybsze wyczyszczenie poziomu, możliwość wyłączenia stożków pola widzenia strażników, a dla największych hardkorowców – tryb, w którym nawet wypatrzenie nas przez policjanta oznacza game over.
W tych wyzwaniach i modyfikatorach zamknięte jest dodatkowe kilkanaście godzin świetnej zabawy pełnych główkowania.
Jeszcze jedna mała uwaga. Jeśli myślicie, że wyryjecie sobie etap na blachę i przejdziecie z zamkniętymi oczami, to mam dla Was złą wiadomość. Otóż, każdy poziom ma kilka z góry określonych miejsc, w których znajdą się ciała, dowody i plamy krwi. Przy rozpoczynaniu rozgrywki losowana jest określona ich liczba z dostępnej puli, a więc jedyną stałą jest rozmieszczenie i ścieżki patroli policjantów. Nie zabraknie więc obowiązkowej improwizacji.
Serial Cleaner wyjął także kluczowy element, zwiększający przyjemność z wielokrotnego powtarzania etapów. Po porażce momentalnie wznawiamy grę, bez jakichkolwiek ekranów ładowania! Dzięki temu nie ma czasu na frustrację, nerwy, tylko od razu rzucamy się w wir kombinowania i uczenia się na błędach.
Bob z wąsem jest tak bardzo 70’s
Serial Cleaner po prostu zabija świetną wizją artystyczną. Osadzenie tej tematyki w latach 70, kiedy królował wąs, afro i dzwony z bistoru to strzał w dziesiątkę.
Od strony wizualnej mamy wzorowo dobraną paletę barw, która doskonale komponuje się z prostym, plakatowym stylem graficznym. Obecny na każdym kroku humor jest dodatkowo akcentowany przez pokraczne animacje i karykaturalne kreacje zarówno postaci jak i całego otoczenia. Oprawa graficzna to miły powiew świeżości, a jej charakterystyczny sznyt wyraźnie odznacza się na tle nieco już przejadającego się pixelartu.
Ścieżka dźwiękowa natomiast od ręki powinna dostać podwójną platynową płytę. Każdy z utworów brzmi jakby właśnie wyskoczył z czołówki jednego z seriali z tamtego okresu. Nie tylko stanowią one świetne tło dla rozgrywki, ale również jak najbardziej nadają się do słuchania niezależnie od gry!
Gra bez wad?
Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to przychodzi mi do głowy tylko jedna kwestia. Otóż, jeśli zauważą nas policjanci, wystarczy nawet tuż przed ich nosem schować się w roślince/kartonie/beczkach i problem znika. O ile rozumiem, że takie kryjówki są wystarczające kiedy nie zostaliśmy wypatrzeni, o tyle w przypadku ucieczki przed pościgiem można uznać to za zbytnie uproszczenie. Z drugiej strony takie rozwiązanie zwiększa płynność rozgrywki pozwalając nam na naprawienie błędów i uniknięcie nadmiernej frustracji.
Kolejny fantastyczny, polski indyk
iFun4All dorzuca kolejny, rodzimy hit na światowy rynek. Serial Cleaner to gra dopieszczona pod każdym względem, przemyślana i kusząca świetną oprawą audiowizualną. Odpowiednio zbalansowany i narastający poziom trudności oferuje wyzwanie dla każdego, a przy tym nie frustruje.
Jestem pewien, że o Serial Cleaner będzie jeszcze głośno przez długi czas, a ja gorąco zachęcam Was do zapoznania się z tą produkcją.
Grę testowałem na platformie PlayStation 4, a kod na grę otrzymałem od twórców.