Asset 3

Observer – Recenzja

Andrzej Kała / 3.09.2017
komentarze: 0

Kraków, rok 2084. Brudne ulice miasta przypominają rynsztok, niż piękne, dobrze nam znane przesmyki między kamienicami. Łykam kolejną pigułkę synchronizyny aby załagodzić efekty uboczne wszczepów cybernetycznych i wyruszam na kolejne zadanie. Nazywam się Daniel Łazarski i jestem Observerem, członkiem elitarnej jednostki policyjnej.

Świat wykreowany przez Bloober Team od razu przywołuje na myśl Blade Runnera. Dystopijna wizja Krakowa w przyszłości już od pierwszych chwil ocieka gęstą atmosferą, brudem i wszechobecną technologią. Obdrapana i rozpadająca się kamienica, prowizoryczne przejścia będące dziurami w ścianach budynku, kompletnie zasyfione toalety na korytarzach – Observer nie pozostawia wątpliwości co do świata, w którym się znaleźliśmy.

Choć cała akcja została zamknięta w zasadzie wewnątrz jednego budynku, oglądając jego wnętrze, przeglądając plakaty i rozmawiając z jego mieszkańcami, uzyskujemy dość informacji aby mieć szersze rozeznanie w świecie. Wszechobecne korporacje, które w zasadzie przejęły kontrolę nad życiem ludzi, problem narkotyków, jeszcze mocniej nakreślona segregacja społeczna, potęgowana przez powszechny dostęp do mechanicznych ulepszeń – Kraków w 2084 roku to niezbyt przyjazne miejsce.

Właśnie ta kreacja świata to jedna z najmocniejszych stron Observera. Dosłownie od pierwszych minut zaczynamy nasiąkać tą atmosferą, aż w pewnym momencie możemy wręcz poczuć prochowiec spoczywający na naszych ramionach, zmęczenie ciągłą wędrówką po zakamarkach budynku, a kolejne dawki synchronizyny bierzemy odruchowo. Z każdą godziną gry coraz mocniej utożsamiamy się z Łazarskim.

Bardzo dużo z tego efektu daje fantastyczna oprawa audiowizualna. Choć może i modele postaci nie stoją na najwyższym poziomie, a gra potrafi czasami mieć poważne problemy z płynnością, to styl graficzny jest dobrany idealnie. Wirtualna nakładka na świat, którą widzi nasz bohater to technologia przyszłości, ale zarazem mająca swoje korzenie w czasach takich sprzętów jak Commodore 64 czy Atari 65XE. Tworzy to ciekawy kontrast – z jednej strony zaawansowana robotyka i modyfikacje ciała, a z drugiej wielkie piksele i archaiczny sprzęt.

Pod tą cyfrową siatką skrywa się jednak świetnie zaprojektowany budynek, pełen drobnych szczegółów, niuansów i nawiązań. Po spędzeniu w nim dłuższej chwili przestaje być on tylko wirtualną lokacją w grze, a staje się miejscem, którego elementy możemy znaleźć już dziś wewnątrz starych kamienic.

Całości dopełnia tutaj nastrojowa ścieżka dźwiękowa, potęgująca atmosferę. Permanentne uczucie lekkiego zagubienia, mieszającego się z grozą towarzyszy nam przez cały czas. Również wszystkie odgłosy otoczenia, czy używanych sprzętów, świetnie komponują się z tym, co widzimy na ekranie.

Ekipa Bloober Team zaserwowała nam jeden z najbardziej spójnych i dobrze wykreowanych światów z jakimi się spotkałem. A to wszystko przy użyciu tak klaustrofobicznej wręcz sceny dla całej rozgrywki.

Choć Observer to w zasadzie walking simulator, to jednak zabawa w detektywa będzie wymagała od nas wykonywania także innych czynności. Przede wszystkim nasz bohater niczym pewien uszaty detektyw z pelerynką posiada cztery tryby widzenia. Oprócz podstawowego spojrzenia na świat możemy także przełączyć się w tryb wykrywający aktywne urządzenia elektroniczne, tryb nocny, bądź tryb umożliwiający wykrywanie i szczegółową analizę materiałów biologicznych.

Praktycznie przez całą rozgrywkę, przeszukując różne pomieszczenie, będziemy korzystać z każdego z nich. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie dotrzeć do niektórych informacji. Szybko jednak staje się to dla nas czymś naturalnym. W sprytny sposób poradzono sobie jednak z czymś, co mnie strasznie irytowało w przygodach nietoperzowatego. Otóż aby gracze nie przebywali cały czas w jednym z trybów, ich skuteczność w czymkolwiek poza dostrzeganiem danego typu urządzeń, jest mierna. Można wręcz śmiało założyć, że stajemy się ślepi i widzimy wyłącznie konkretne obiekty zainteresowań. Rozwiązanie proste i skuteczne.

Nasz protagonista, będąc tytułowym Observerem, posiada jeszcze jedną wyjątkową umiejętność. Otóż dzięki specjalnym wszczepom jest w stanie eksplorować ludzkie umysły. W założeniu ma to ułatwić ujęcie sprawcy, oraz odkrycie czegoś więcej na temat jego powiązania z ofiarą. Taka eksploracja to jednak nie oglądanie filmików będących wspomnieniami, lecz bardzo często całkowite odpięcie pasów bezpieczeństwa i podróż do zwariowanego świata.

Nie da się ukryć, że tworzenie tych abstrakcyjnych rzeczywistości to „konik” Bloober Team. Nie miałem okazji zagrać w Layers of Fear, ale wizje zaserwowane mi w Observerze robiły niesamowite wrażenie. Z jednej strony totalnie odklejone od czegokolwiek rzeczywistego, a z drugiej doskonale mieszające grozę, upiorne postaci, widma i technologię.

Z czasem granice między tym, co jest rzeczywistością, a tym co serwują nam takie podróże wewnątrz cudzych umysłów zaczynają się zacierać i można śmiało powiedzieć, że pod koniec rozgrywki zaczynamy mocno kwestionować czy to co widzimy jest prawdziwe.

W grze nie uświadczymy walki ani przez moment, choć można w niej zginąć i to chyba jedyny element, który wywołuje we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony sytuacja ta przypomina nam, że mamy do czynienia z grą i nieco wyrywa ze świata gry, ale z drugiej strony jest bardzo dobrze uzasadniona fabularnie i zagrożenie to ma sens.

Czy warto wybrać się w podróż do Krakowa 2084 roku?

Moim zdaniem zdecydowanie tak. Obawiałem się, że bardzo dobrze przyjęty Layers of Fear będzie tylko jednorazowym strzałem, ale okazuje się, że Bloober Team wyrasta na światowej klasy studio specjalizujące się w tego typu produkcjach. Owszem, pozostają jeszcze drobne technikalia do dociągnięcia, ale nie sposób odmówić twórcom wyobraźni, umiejętności tworzenia sugestywnych światów i budowania odpowiedniej atmosfery.

Bez wątpienia Observer to jedna z najlepszych gier tego roku i absolutnie obowiązkowa pozycja do sprawdzenia. Gra warta każdej złotówki.