Platynowy Czelendż #10 – luźna platynka w Tales from the Borderlands
Przez chwilę byłem praktycznie pewien, że absolutnie nie ma szans na ukończenie Platynowego Czelendżu 2017. Potem jednak rzuciłem okiem na produkcje, które mi zalegają na dysku i pomyślałem, że jest jeszcze szansa. Jako kolejną grę przygodową po Life is Strange wziąłem na celownik Tales from the Borderlands.
Zdobycie najcenniejszego trofeum w produkcji Telltale Games nie stanowi praktycznie żadnego wyzwania – wszystkie pucharki wpadają za przechodzenie kolejnych rozdziałów i odcinków gry.
Najłatwiejsze i najtrudniejsze trofea
Nie ma szans na wybranie konkretnego trofeum. Jak wspomniałem – wszystkie wpadają „przy okazji”, więc wszystkie są po prostu totalnie banalne. To oznacza, że musicie wyłącznie poświęcić trochę czasu na ogranie tej produkcji.
Platynowe trofeum: We had fun, didn’t we?
Nie da się ukryć, że to trofeum idealnie opisuje całe Tales from the Borderlands. Wbicie go nie było praktycznie żadnym wyzwaniem, ale ukończenie gry dostarcza mnóstwo świetnej zabawy.
Można powiedzieć, że w przypadku tej produkcji powtórzyła się historia z Need for Speed czy Wheels of Aurelia. Była to gra, o której zapomniałem i totalnie pominąłem, ale kiedy już do niej usiadłem – nie mogłem się oderwać.
- Poziom trudności platynki: bardzo łatwy
- Ile czasu zajęło wbicie platynki: ok. 10 godzin
Nawet nie będę linkował żadnych poradników bo nie ma sensu, jak wspomniałem – wszystkie trofea wpadają po prostu za ukończenie gry i nie da się ich przeoczyć, więc cieszcie się grą i wbijajcie platynkę przy okazji.