Cyberpunk 2077 sprawił, że jestem rozmarzoną, elektroniczną owcą…
Wczorajsza premiera rozgrywki z Cyberpunk 2077 wywołała niemałe poruszenie. Nie jest to żadne zaskoczenie, bowiem hype jaki zdążył się nakręcić od początku roku na ten tytuł przybiera tak monstrualne rozmiary, że strach pomyśleć co będzie jak ten balonik pęknie. Czy zaprezentowany materiał zadowolił graczy? Tutaj zdania są podzielone. Jak zapewne się domyślacie, ja należę do grupy, która jest tą prezentacją totalnie zajarana.
Wszystko zaczęło się dla mnie w roku 2012
Ok, przyznaję, to nie do końca prawda, bo temat Cyberpunka jest mi bliski od dawien dawna – jeszcze w okolicach szkoły podstawowej udało mi się dorwać podręcznik do Cyberpunka 2020. System ten pokochałem od samego początku, choć niestety nie było zbyt wielu okazji aby się nim nacieszyć.
Owszem, pojawiły się takie tytuły jak Syndicate, czy też kapitalna (moim zdaniem) kontynuacja – Syndicate Wars, a także Deus Ex: Human Revolution, ale nie ma co się oszukiwać – z cyberpunkiem nie było mi po drodze. Niespecjalnie się też tym przejmowałem, chłonąc rozmaite inne światy czy to w postaci filmów, książek czy gier.
Kiedy jednak w 2012 roku CD Projekt RED zaprezentował pierwszy zwiastun Cyberpunk 2077, momentalnie usiadłem z wrażenia i wróciłem sercem do tego miejsca sprzed wielu lat. Choć nie pamiętałem już szczegółów tego systemu, a wizja klimatu cyberpunkowego została nieco zamazana przez Blade Runnera czy Ghost in the Shell, to obiecałem sobie, że jeszcze do niego powrócę.
Nadal nie mogę powiedzieć, że mi się to udało, ale małymi kroczkami odświeżam sobie ten cudowny, brudny świat, który jest mi o wiele bliższy niż jakakolwiek wersja Dzikiego Zachodu czy dowolna znana nam kraina fantasy.
Zdania na temat tego, co zaprezentował CD Projekt RED wczoraj są mocno podzielone. Są ludzie, podobnie jak ja, po prostu zachwyceni zaprezentowaną wizją świata, ale nie brakło także głosów zawodu. Często także pojawiają się porównania tej produkcji do Deus Ex: Human Revolution / Mankind Divided.
Aby jednak nie mówić o „jakimś materiale wideo”, zacznę od umieszczenia go w całości poniżej. Dzięki temu każdy będzie mógł nadrobić zaległości (choć wątpię aby była taka konieczność).
Cyberpunk 2077 – 48 minut czystej rozgrywki
Powyższy materiał wyczerpuje praktycznie większość mechanik rozgrywki jakie będą oddane w nasze ręce w Cyberpunk 2077. Mamy tutaj i różne sposoby na rozwiązanie stawianego przed nami problemu, system walki, rozbudowany system dialogów, a także nieco eksploracji i odrobinkę hackowania.
Jak potwierdzają sami twórcy, to wszystko jeszcze może ulec zmianie – prace cały czas trwają i nic nie jest przyklepane w 100%. Dlatego też nadmierne przywiązywanie się do tego co zobaczyliśmy nie ma sensu. Ta prezentacja ma raczej na celu pokazanie kierunku w jakim zmierzają twórcy i mnie osobiście ten kierunek bardzo odpowiada.
System walki wygląda jak solidny shooter FPP, który oferuje całkiem ciekawe możliwości taktyczne bazujące na umiejętnościach naszej postaci. Podwójne skoki, spowalnianie czasu i inne bajery – ja czułem tutaj bardzo fajną, wybuchową mieszankę wyszkolonego zabójcy i zadziornego punka. Nasz bohater był nie tylko zabójczo skuteczny, ale także eliminował przeciwników w bardzo widowiskowy sposób.
Zaprezentowany arsenał, podłożony specjalnie na potrzeby tej demonstracji, również pokazał jak rozbudowany będzie ten aspekt. Wiele rodzajów broni, wielu dostawców, a do tego jeszcze rozmaite modyfikacje. Jeśli połączymy to dodatkowo z wszczepami i cybernetycznymi modyfikacjami ciała, zaczyna się wynurzać ciekawy obraz. Tym bardziej, że Cyberpunk 2077 nie będzie posiadał sztywnego systemu klas.
Podobnie jak inne tytuły, Cyberpunk 2077 również będzie oferował kilka sposobów na ukończenie zadania. Można rozwiązać je całkowicie pokojowo, „wchodząc razem z drzwiami i framugą”, bądź przekradając się do celu. Nie pokazano jeszcze do końca możliwości hackowania, a jestem przekonany, że sieć będzie odgrywała bardzo ważną rolę w rozgrywce.
System dialogów, będący rozwinięciem systemu znanego z Wiedźmina 3, również prezentuje się ciekawie. Choć może i same drzewka na obecną chwilę nie były zbyt rozbudowane, to jednak możliwość reagowania na otoczenie także w trakcie rozmowy wygląda interesująco. Jestem świadomy tego, że część z tych rozmów wypadała blado i nieco może nawet sztampowo, ale liczę też, że ostatecznie zostanie to podciągnięte do jakości znanej z poprzedniej gry CD Projekt Red.
Cyberpunk nieco inaczej
Bardzo do gustu przypadło mi również Night City, które wydaje się tętnić życiem i zaskakiwać swoim ogromem. Zatłoczone ulice, liczne zakamarki, interaktywne otoczenie – to wszystko w połączeniu z widokiem FPP sprawia, że dosłownie zanurzyłem się po sam czubek głowy w tym świecie. Zdecydowanie jest to produkcja do ogrywania jeszcze w słuchawkach…
Światy w klimatach cyberpunku, do których jesteśmy przyzwyczajeni są głównie mroczne, pełne deszczu, neonów i przemocy. W zasadzie wzorem takiego świata jest Blade Runner. Tymczasem CD Projekt RED chce nam pokazać nieco bardziej klasyczną wizję takiego uniwersum. Świat, w którym istnieje słońce, dzień, a neony nie zawsze się świecą – co wcale nie oznacza, że jest tam bezpieczniej.
Tak, jestem świadomy, że nie była to prezentacja mesjasza gatunku
Zdaję sobie sprawę, że takie spoglądanie w przyszłość posiada spory pierwiastek naiwności, ale z drugiej strony słucham też uważnie każdego słowa jakie wydobywa z siebie Mike Pondsmith w rozmaitych wywiadach. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że może i od strony technicznej będzie się do czego przyczepić, ale to co najważniejsze – charakterystyczny, cyberpunkowy klimat będzie wylewał się z monitora.
Widząc wszystkie te mniejsze i większe niedociągnięcia rozumiem dlaczego twórcy nie śpieszyli się z prezentacją rozgrywki. Cieszę się jednak, że zmienili zdanie i pojawiło się wiele zarówno pochwał jak i krytyki – dzięki temu jest jeszcze czas i okazja do wprowadzenia zmian, naniesienia poprawek i dopieszczenia detali.
Czekając na Cyberpunka 2077
Tak naprawdę nie mamy jeszcze pojęcia kiedy gra trafi na rynek. Równie dobrze może to mieć miejsce na przyszłej generacji konsol, za 3 czy 4 lata. Wszelkie daty póki co to wyłącznie spekulacje, domysły i wróżenie z fusów. Zamierzam jednak małymi krokami nadrobić kilka bardzo dużych zaległości, które spoglądają na mnie i regularnie wywołują wyrzuty sumienia.
Przede wszystkim Trylogia Ciągu Williama Gibsona, którą zakupiłem już jakiś czas temu, ale jeszcze nie miałem okazji wciągnąć. Obok niej czeka także Trylogia Mostu. Z lektur jeszcze wałęsa się na półce Altered Carbon, który niedawno doczekał się adaptacji serialowej.
Nie zabraknie także gier, których lista przyprawia mnie może i o ból głowy, ale zarazem szeroki uśmiech. Każdy z tych tytułów bowiem jest na swój sposób inny i wyjątkowy. Wśród nich znalazły się m.in. Deus Ex: Rozłam Ludzkości, Cypher: Cyberpunk Text Adventure, I Have no Mouth and I must scream, Gemini Rue czy 2064: Read Only Memories.
Co z tego się uda ogarnąć, czas pokaże. A może macie jeszcze jakieś swoje typy, którymi powinienem się zainteresować? Zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzach.