Recenzja Tsioque – pięknej opowieści o małej księżniczce
Tsioque to druga gra na koncie OhNoo Studio, jakże diametralnie inna od ich pierwszej produkcji – Tormentum: Dark Sorrow. Tym razem zamiast mrocznych klimatów inspirowanych twórczością Gigera, otrzymujemy grę przygodową kojarzącą mi się z takimi klasykami jak Różowa Pantera czy Woodruff and the Schnibble of Azimuth, do których nawiązuje zarówno oprawą jak i niektórymi elementami rozgrywki.
Mała księżniczka
Nowa produkcja OhNoo Studio przenosi nas do baśniowej krainy, a bohaterką tej opowieści jest młodziutka księżniczka Tsioque. Podczas gdy królowa wraz z armią wyrusza na bitwę ze smokiem, nasza mała protagonistka zostaje wtrącona do lochów przez nadwornego czarownika. Opętany rządzą władzy, knuje i usilnie nad czymś pracuje. To właśnie od ucieczki z więzienia rozpoczynamy naszą przygodę, która dość szybko odkrywa przed nam swoje drugie oblicze.
Tsioque to gra mądra, z morałem, która przypadnie do gustu nie tylko młodszym graczom, ale także bardziej dojrzałym. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się być mroczna, to nie brakuje w niej świetnego humoru, a urocza postać Tsioque angażuje nas przez całą rozgrywkę. To już druga gra w tym roku, po My Brother Rabbit, stworzona z myślą o wspólnej zabawie rodziców i ich pociech, która prezentuje światowy poziom.
Fantastyczna oprawa audiowizualna
OhNoo Studio połączyło swoje siły przy pracy nad Tsioque z Alkiem Wasilewskim – wielokrotnie nagradzanym twórcą filmów animowanych. W grze wykorzystano technikę animacji poklatkowej, która doskonale komponuje się z przyjętą przez twórców estetyką. Szczerze powiedziawszy, nie wyobrażam sobie tej opowieści przekazanej mi w innej formie – odręczne rysunki świetnie dodatkowo podkreślają baśniowy charakter tej produkcji. Gra jest po prostu przepiękna!
Podobnie jest z oprawią dźwiękową – odgłosy kroków, pomrukiwania postaci, czy rozmaite dźwięki otoczenia. Te wszystkie elementy budują bardzo wiarygodny i tętniący życiem świat. W zasadzie jedynym drobiazgiem, który jednak jest tylko o oczko niżej, jest ścieżka dźwiękowa. Owszem, jest ona na wysokim poziomie, ale miejscami melodia w tle zatraca się, przez co brakuje takiego ostatniego szlifu. Jest to jednak już takie czepialstwo i nie wpływa na odbiór całości.
Przyjemna, angażująca rozgrywka
Nie tylko oprawą audiowizualną Tsioque nawiązuje do klasyków gier przygodowych. Również sama rozgrywka to kwintesencja gier point and click, z małym uproszczeniem – każdy przedmiot możemy na czymś użyć, ale żadnych nie łączymy ze sobą. Co więcej, scenariusz i łamigłówki są tak skonstruowane, że trudno jest się zaciąć jeśli uważnie śledzimy to, co się dzieje na ekranie.
To natomiast oznacza, że scenariusz jest spójny, przygotowane łamigłówki są logiczne, a przedmioty i ich przeznaczenie, dobrze przemyślane. Nie dajcie się zwieść jednak, że to gra bardzo łatwa, jednak poziom trudności jest przygotowany z myślą o nieco młodszych graczach.
Drobne potknięcia
Trudno jest mi cokolwiek „na poważnie” zarzucić Tsioque. Wspomniałem o muzyce, ale i w rozgrywce trafiłem na kilka drobiazgów. Przede wszystkim brak możliwości przyspieszenia poruszania się naszej bohaterki. Przez większość czasu nie zwracamy na to uwagi, tylko delektujemy się pięknymi animacjami, ale kiedy zaczynamy krążyć po lokacjach szukając jakiegoś rozwiązania – zaczyna doskwierać brak możliwości szybszego poruszania się (np. po dwukrotnym kliknięciu).
Są także w grze obecne minigry w postaci zszywania torebki czy ucieczki po schodach wieży. W pierwszym przypadku umiejętność odpowiedniego ustawienia igły do zszywania potrafi być ogromnym wyzwaniem, przez dziwne nieco sterowanie tym przedmiotem. Natomiast w drugim przypadku cała ta sekwencja jest nieco za długa. Trochę jakby twórcy bardzo starali się „umocnić prawdziwość” tych czynności, zupełnie niepotrzebnie.
Dla młodszych graczy napewno przydałby się również choćby lekki system podpowiedzi na wypadek, gdyby zdarzyło im się utknąć.
Zdecydowanie warto
Niezależnie od tego czy sięgniecie po grę sami, czy z młodszym rodzeństwem bądź dziećmi – to będzie wieczór z ciekawą, bajkową przygodą. Choć ukończenie Tsioque zajmuje ok. 3 godzin, to jest to czas bardzo dobrze spędzony.
OhNoo Studio nie obniża poziomu i po raz kolejny oferuje nam świetnie przemyślany i dopracowany produkt warty każdej wydanej na niego złotówki. Drobne potknięcia są, ale z tego co już udało mi się doczytać – trwają prace nad poprawieniem tych elementów.
Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco polecić Wam Tsioque.
Recenzja powstała w oparciu o egzemplarz w wersji PC/Mac, który otrzymałem od firmy Kool Things.