Asset 3

Anthem – wrażenia z dema VIP

Andrzej Kała / 28.01.2019
komentarze: 0

Można śmiało powiedzieć, że demo VIP Anthem miało ciężki start i od strony technicznej, delikatnie mówiąc, kulało. Jak wypadła natomiast sama rozgrywka?

Audiowizualny majstersztyk

Choć Anthem borykał się z problemami spadku klatek i zdarzało mu się mocno chrupnąć (grę testowałem na bazowej wersji PlayStation 4), to nie sposób odmówić mu obłędnej wręcz oprawy graficznej.

Anthem to wizualny majstersztyk

Przepiękny świat, pełen rozmaitej flory i fauny czaruje już od pierwszych chwil swobodnej eksploracji, jednocześnie przytłaczając ogromem. To nie tylko rozległa, płaska lokacja – świat Anthem zachwyca również wertykalnością, a przemieszczanie się pomiędzy poszczególnymi płaszczyznami jest płynne.

Pięknych widoków w Anthem nie brakuje – Wrażenia z dema VIP Anthem

Warstwa audio także stoi na najwyższym poziomie. Pomimo pewnych problemów technicznych dema, kiedy wszystko działało jak należy, zarówno odgłosy broni, otoczenia jak i wszelkie komunikaty dźwiękowe brzmiały po prostu fantastycznie.

Po pierwsze – Javeliny

To tylko niektóre z dostępnych Javelinów – Anthem, wrażenia z dema VIP

Pancerze, które nasi bohaterowie wykorzystują do poruszania się w świecie, działają niczym klasy postaci w typowych grach RPG.

O ile dostępny od początku Ranger niespecjalnie przypadł mi do gustu, jest on idealny na początek – łatwy do opanowania, najbardziej zbliżony do typowego robota bojowego.

Kiedy jednak odblokujemy drugiego Javelina, zaczyna się prawdziwa zabawa. Każdy z nich jest diametralnie inny i wymaga dopasowania swojego stylu gry. Storm wymaga trzymania się na obrzeżach pola bitwy, podczas gdy Colossus i Interceptor zachęcają do ataku frontalnego.

Colossus jest potężny i ociężały, ale ma za zadanie skupić na sobie ogień przeciwników, pozwalając działać drużynie bez obaw. Natomiast wspomniany Interceptor, to coś dla miłośników szybkiego kąsania. Stworzony z myślą o szybkich atakach z zaskoczenia.

Ja zdecydowałem się na pierwszy z wymienionych, czyli Storm. To właśnie wtedy gra przede mną się otworzyła i pokazała, że mogę grać tak jak lubię.

Ataki żywiołami, które są nie tylko efektywne, ale i obłędnie efektowne, siejące spore spustoszenie na polu walki zachwyciły mnie od samego początku. Unoszenie się nad polem bitwy, praktycznie poza zasięgiem ognia przeciwników i demolowanie kolejnych ich fal, to coś co dawało mi ogrom satysfakcji.

Rozbudowany arsenał

Anthem oferuje kilka rodzajów broni, pośród których każdy znajdzie szybko swoich faworytów. W moim przypadku był to RKM w połączeniu z karabinem snajperskim. Nie brak jednak również karabinów szturmowych, strzelb czy pistoletów.

W moim przypadku bronie były dodatkiem do umiejętności Javelina i stanowiły raczej narzędzia drugiej kategorii. Niemniej jednak, grając kilka pierwszych godzin Rangerem, miałem okazję przetestować praktycznie każdy rodzaj broni.

Bronie występują w różnych odmianach – demo VIP Anthem

Dodatkowo każda z broni występuje w kilku odmianach oznaczonych odpowiednimi kolorami. W końcu Anthem posiada także elementy gry RPG. Oprócz zwiększonej ilości obrażeń, każdy kolejny poziom broni posiada również dodatkowe perki jak np. szybsze przeładowanie.

Oprócz znajdywania broni w świecie gry i otrzymywania jej w ramach nagrody – będziemy mogli je także wytwarzać w kuźni.

Moduły i umiejętności

Oprócz bazowych broni, każdy z Javelinów posiada sloty na specjalne umiejętności. Choć działają one inaczej dla np. Storma czy Rangera, to fundamentalnie chodzi o to, że każda z klas posiada dwie umiejętności ofensywne, jedną defensywną i jednego „ulta” pozwalającego zrobić spore zamieszanie na polu walki.

Umiejętności ofensywne dodatkowo zadają obrażenia od żywiołów, jednocześnie wykorzystując ich „efekty uboczne”. Zadając obrażenia od lodu – zamrażamy przeciwnika, od płomieni – podpalamy go itp. Co więcej, umiejętności te można dodatkowo w combosy!

W zależności od pancerza mamy również dostępne specjalne moduły, które dodają nam różnego rodzaju pasywne bonusy.

Javelin wg. własnego „widzimisię”

To wszystko o czym napisałem wyżej pozwala na stworzenie Javelina idealnie dopasowanego do naszego stylu gry. Śmiało można założyć, że nawet dwa Javeliny tej samej klasy, są w stanie nie tylko różnić się wyglądem, ale również sposobem walki i zastosowanymi dodatkami.

Czy gameplay również zachwyca?

Anthem bez dwóch zdań wymaga czasu, dobrego poznania i spędzenia w nim kilku dobrych godzin. Moje pierwsze wrażenie, było co najwyżej średnie (dodatkowo nadgryzione przez problemy techniczne), ale z czasem zacząłem się do tej produkcji przekonywać, aby na koniec dać się jej zauroczyć.

Seev nie był zbyt miły. Nie dziwne, że Diluka zamknął się w sobie…

Opanowanie latania Javelinem, znalezienie sobie odpowiedniej broni i odblokowanie nowej klasy pancerza – to wszystko wymaga nieco czasu, zmiany przyzwyczajeń i zapoznania się z dostępnymi systemami.

Kiedy jednak już wszystko „kliknie”, Anthem daje mnóstwo satysfkacji nawet z najdrobniejszych rzeczy – zbieranie minerałów, wykonywanie misji pobocznych w trakcie eksploracji planety, a nawet strzelanie.

Misje fabularne dostępne w demie VIP Anthem zabrały nas w różne miejsca i pokazały, że możemy liczyć na rozbudowane, wieloetapowe zadania. Nie zabraknie również misji będących Szturmami na fortyfikacje, gdzie na końcu rozbudowanego zadania czeka wymagający pojedynek z bossem oraz ciekawe nagrody.

Co nie zadziałało?

Z uwagi na wiele różnego rodzaju błędów technicznych, o których nieco niżej, biorę poprawkę na to, że być może te niedogodności to jednak błędy a nie braki Anthem.

Brakowało możliwości stałego utworzenia drużyny. W zasadzie każda ekspedycja wymagała od nowa zaproszenia znajomych do gry. Również poruszanie się po Twierdzy odbywało się w pojedynkę, co sprawiało, że powrót do tego miejsca nie był zbyt przyjemny.

Drugi problem wydawać by się mógł błachy, ale skutecznie zepsuł nam możliwość gry. Otóż w trakcie ekspedycji nie udało mi się znaleźć możliwości usunięcia członków ekspedycji, nawet jeśli teoretycznie byłem przywódcą drużyny (i ja takową ekspedycję rozpoczynałem).

Jeden z graczy stwierdził, że będzie sobie stał gdzieś w szczerym polu misji i nie zamierzał dołączyć do nas. W efekcie drzwi się nie chciały otworzyć, gdyż nie wszyscy gracze byli na miejscu. Pozostało tylko rozpocząć misję od nowa…

Wake me up, before you go-go…

Kiedy zostałem powalony na ziemię, nie mogłem się sam podnieść nawet po upływie dłuższego czasu. Po raz kolejny – trójka z nas mogła tylko czekać aż czwarty gracz łaskawie się ruszy i zdecyduje kogoś z nas podnieść (albo jeden z nas wyjdzie z gry i dołączy ponownie). Może jednak taki jest zamysł twórców, a ja za bardzo przywykłem do systemu z Destiny?

Techniczny koszmarek

Mógłbym pastwić się nad tym jak bardzo niedopracowane było to demo od strony technicznej. Prawdę powiedziawszy, BioWare lepiej by wyszło na tym wizerunkowo, gdyby nazwano to po prostu beta testami.

Konieczność ponownego uruchamiania gry przed rozpoczęciem misji (zacinający się pasek ładowania na 95%), notoryczne wysypywanie się aplikacji w momencie zakończenia misji, czy też losowe powroty do pulpitu, to tylko część bolączek.

Zakładam jednak, że w finalnej wersji problemy te zostaną całkowicie wyeliminowane, lub przynajmniej ograniczone do takich rozmiarów, że staną się marginalne.

Tak przynajmniej zapewnia Chad Robertson, szef działu odpowiedzialnego za usługi sieciowe w BioWare. Niech będzie, dam mu kredyt zaufania – teoretycznie przy takich produkcjach i budżetach nie powinno się to wydarzyć, ale tworzenie oprogramowania ma to do siebie, że czasem najciemniej jest pod latarnią.

Warto jednak zaznaczyć, Anthem posiada świetnie wykonany system powrotu do trwającej aktywności. Te wszystkie restarty, czy zawieszenia się aplikacji były jedynie upierdliwe, gdyż gra rozpoznaje, że byliśmy w trakcie wykonywania misji i pozwala już z poziomu ekranu startowego dołączyć do trwającego wydarzenia. W teorii drobiazg, ale w praktyce – znacznie zmniejszyło to mój poziom frustracji.

W najbliższy weekend otwarte testy

Celowo pomijam tematy takie jak balans czy ekonomia, bo zgodnie z informacjami, które przekazał Mark Darrah na Twitterze, elementy te diametralnie różnią się w pełnej wersji.

Natomiast po tych dwóch wieczorach spędzonych z grą mogę powiedzieć, że na 100% skorzystam z wersji demonstracyjnej w najbliższy weekend.

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji, z różnych względów, przetestować Anthem, a wydaje się Wam, że to tytuł dla Was – gorąco zachęcam do zagrania.

Nie jestem w stanie powiedzieć, czy Anthem zaoferuje ciekawą fabułę, ani czy na 100% będzie można w nim spędzić ponad 100 godzin bez oznak nudy.

Wiem jednak, że pierwsze dłuższe obcowanie z tym tytułem pozostawiło pozytywne wrażenie i nawet jeśli nie na premierę, to w końcu jednak skuszę się na ten tytuł i spędzę z nim nieco więcej czasu.