Asset 3

The Force Unleashed

Andrzej Kała / 26.11.2009
komentarze: 0

Muszę przyznać, że nie jestem specjalnym fanem Gwiezdnych Wojen, ale gdy zobaczyłem zapowiedzi „The Force Unleashed” moje oczy zrobiły się wielkie. To, co na trailerach działo się z mocą, możliwości naszego bohatera, wprawiły mnie w osłupienie. Grałem już w kilka tytułów osadzonych w tym uniwersum, ale nie przekonały mnie tak jak ta pozycja. Tym razem, jest to zupełnie inne podejście do tematu i chyba to czyni tę grę tak dobrą. Ale po kolei.

Historia

Już na samym początku poznajemy początki naszego bohatera, nazywanego Starkiller. Otóż okazuje się, że podczas ataku na planetę Kashyyyk, Lord Vader (w którego się zresztą wcielamy w tym prologu) po pokonaniu Jedi odnajduje w domku małego chłopca wykazującego się niesamowitym potencjałem w kierunku opanowania mocy. Postanawia więc uczynić z niego swojego ucznia, a wszystkich świadków, którzy chłopca widzieli – zabija.

Wszystkie wydarzenia osadzone są między trzecią a czwartą częścią sagi. Nasz bohater początkowo ślepo poddany Vader’owi, z czasem zaczyna zastanawiać się nad swoimi czynami i ich konsekwencjami. Wisienką na torcie są dwa zakończenia i możliwość podjęcia decyzji w finalnej scenie. To tyle, aby nie zdradzić zbyt wiele. Fabuła jest, nie jest wyszukana, nie jest porywająca, ale spełnia swoje zadanie i uzupełnia całkiem nieźle rozgrywkę.

Rozgrywka

W zapowiedziach twórcy gry przedstawiali nam wspaniałe możliwości wykorzystania mocy w celach destrukcji. Mieliśmy mieć możliwość rzucania przeciwnikami, elementami otoczenia, a nawet Tie Fighterami. Muszę przyznać, że w wywiązali się ze wszystkich obietnic. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna i wymaga od nas adaptacji do aktualnej sytuacji – w praktyce oznacza to tyle, że na każdego przeciwnika trzeba mieć inną taktykę (no, na prawie każdego), a zwykłe klepanie guzików zbyt daleko nas nie zawiezie. Muszę jednak powiedzieć, że gra na poziomie trudności poniżej Sith Lord może grozić totalnym zanudzeniem. W celu obejrzenia drugiego zakończenia uruchomiłem planszę „Death Star” na poziomie trudności Apprentice i… było po prostu do bólu banalnie. Trzeba się mocno nagimnastykować aby zginąć. Nie oznacza to jednak, że poziom Sith Lord jest w miarę łatwy, wręcz przeciwnie, ale pokonanie każdej planszy daje wielokrotnie więcej satysfakcji. Zaryzykuję stwierdzenie, że poziom Apprentice jest umieszczony w grze jedynie dla osób, które chcą zebrać wszystkie bonusy bez przejmowania się przeciwnikami.

Moc

To chyba najważniejszy element rozgrywki, więc postanowiłem poświęcić mu osobny akapit. W Force Unleashed moc została podzielona na kilka umiejętności, które z biegiem czasu opanowuje nasz bohater. Początkowo zakres jego umiejętności jest bardzo ograniczony, ale pod koniec rozgrywki robi wrażenie.

  • Force Grip – to podstawowa umiejętność. Pozwala nam chwytać z odległości przedmioty i przemieszczać je np. w celu stworzenia dojścia do wysoko położonego punktu, bądź chwytać przeciwników i rzucać nimi o wszelkiego rodzaju twarde elementy otoczenia. Często również przy pomocy tej umiejętności będziemy przesuwać różnego rodzaju dzwignie otwierające drzwi/przejścia
  • Force Push – jak sama nazwa sugeruje – jest to moc, która pozwala nam odpychać przedmioty położone na jej drodze. Dodatkowo jest ona wykorzystywana w niektórych kombinacjach podczas walki mieczem świetlnym.
  • Force Lightning – pozwala naszemu bohaterowi razić przeciwników błyskawicami. Dodatkowo opanowanie tej umiejętności pozwala nam wspomagać ataki mieczem świetlnym, którego ostrze może być naładowane błyskawicami
  • Lightning shield – tworzy wokół naszego bohatera tarczę z błyskawic, która razi atakujących nas przeciwników.
  • Repulse – bazuje na Force Push, z tą różnicą, że jest to atak który odpycha wszystkich przeciwników znajdujących się w najbliższym otoczeniu naszego bohatera. Rewelacyjna sprawa gdy jesteśmy otoczeni przez większą ilość przeciwników
  • – czyli rzut naszym mieczem świetlnym w kierunku przeciwnika.

Lista nie wydaje się zbytnio imponująca, jednak zróżnicowanie i bardzo dobrze przemyślany zestaw umiejętności w 100% to wynagradzają i nigdy nie czujemy się w żaden sposób ograniczeni.

Dodatkowo nasza postać zdobywa w pewnym sensie punkty doświadczenia i awansuje na kolejne poziomy, a co za tym idzie – otrzymujemy punkty umiejętności, które możemy rozdysponować na umiejętności dotyczące władania mieczem świetlnym, umiejętności pasywne (takie jak regeneracja życia, odporność na ciosy), oraz – wspomniane wyżej umiejętności.

Miecz świetlny

Muszę przyznać, że w zasadzie przez całą rozgrywkę używałem więcej mocy niż miecza świetlnego, więc nie jestem ekspretem w tej dziedzinie. Z tego jednak co widziałem, zestaw kombinacji ciosów jest imponujący. Ja używałem w całej rozgrywce w zasadzie jednego – Saber slam, gdyż dodatkowy bonus w postaci ostrza miecza oplecionego błyskawicami bardzo skutecznie ograniczał mobilność przeciwników gdy czekałem na odnowienie się paska symbolizującego poziom mocy.

Na koniec

Muszę przyznać, że zakup „Force Unleashed” nie jest najlepszym pomysłem. Niestety jest to gra, którą przechodzi się raz (względnie dwa, jeśli chce się zobaczyć oba zakończenia) i do której się nie wraca, chyba że ktoś jest kolekcjonerem i chce zebrać wszystkie holocrony umieszczone w grze. Brak trybu multiplayer również nie pomaga się obronić temu tytułowi. Jeśli jednak macie możliwość wymienić jakiś tytuł ze swojej kolekcji, który już przeszliście na wszelkie możliwe sposoby, właśnie na „Force Unleashed” to jest to akurat cena jaką warto zapłacić za ten tytuł. Optymalnie byłoby wypożyczyć ten tytuł, ale nie znam obecnie żadnego punktu, w którym byłoby to możliwe.

Tak więc na koniec: jest to dobry tytuł, niestety do ukończenia w 3-4 dni, do którego póżniej jednak się nie wraca. Jeśli jesteś fanem Gwiezdnych Wojen – już posiadasz ten tytuł w swojej kolekcji, jeśli jednak nie i nadal nie możesz się zdecydować – kup używkę.