Braid
Jakiś czas temu wokół jednego tytułu z XBox Live Arcade zrobił się niesamowity szum. Jak później się zorientowałem chodziło o zręcznościówkę (a w zasadzie platformówkę) o niewiele mówiącym tytule Braid. Wszyscy dookoła zachwycali się wykonaniem, poziomem skomplikowania i rozrywką jaką dostarczał ten tytuł. Jako, że lubię ciekawe tytuły, postanowiłem zainteresować się również tą pozycją.
Historia
Historia „Brad” opowiada o losach mężczyzny o imieniu Tim i poszukiwaniach księżniczki. Nie wiemy jednak co łączy go z księżniczką – mowa jest jedynie o błędzie, który Tim popełnił i którego konsekwencje ma nadzieję załągodzić lub całkowicie zniwelować. Podczas podróży przez 6 światów znajdujących się w grze, dowiadujemy się kolejnych rzeczy na temat naszego bohatera i całej przygody.
Mnie osobiście bardzo szybko przyszło pewne skojarzenie z „Mario”, gdzie również musimy uwolnić księżniczkę. Co ciekawe – jak później napiszę – wcale nie jest to jedyne podobieństwo.
Rozgrywka
Rozgrywka zostałą podzielona na 6 światów, z których każdy zawiera kilka etapów. Każdy ze światów zawiera typowe przeszkody spotykane w platformówkach jak i dodatkowe zagadki logiczne oparte na manipulacji czasem. Tak – w „Braid” można cofnąć np. ostatni skok bohatera, który kończy się śmiercią. W zasadzie nie ma czegoś takiego jak „życia”. Manipulacja czasem początkowo sprowadza się jedynie do cofania czasu w momencie, kiedy nasz bohater ma zginąć, jednak z czasem okazuje się umiejętnością niezbędną do ukończenia poziomów. Jak już wspomniałem – w grze będziemy podróżować przez 6 światów, z których każdy ma swoją nazwę:
- Time and Forgiveness: drugi świat, który uczy nas podstaw mechaniki manipulowania czasem. Zagadki nie są zbytnio skomplikowane i rozwiązanie ich nie powinno stanowić problemu.
- Time and Mystery: trzeci świat. Tutaj już pojawiają się elementy, które są „odporne” na cofanie czasu. Bardzo często synchronizacja takich elementów z innymi jest kluczem do rozwiązania zagadek stawianych przed nami w tym świecie.
- Time and Place: czwarty świat, w którym upływ czasu jest bezpośrednio powiązany z miejscem, w którym znajduje się nasz bohater. Kiedy poruszamy się w prawo – czas plynie do przodu, natomast gdy poruszamy się w lewo – czas płynie do tyłu.
- Time and Decision: piąty świat, w którym przedstawiany jest nam „cień”. W momencie kiedy cofniemy czas i zaczniemy ponownie grę, na planszy pojawia się cień, który odtwarza naszą poprzednią drogę od tego momentu. Umiejętne operowanie pomocą cienia jest niezbędne do rozwiązania zagadek na tym poziomie.
- Hesitance: szósty świat. W tym świecie nasz bohater otrzymuje pierścien, który po upuszczeniu tworzy swojego rodzaju „bańkę” – im bliżej tej bańki tym wolniej czas płynie. Ma ona wpływ również na poruszanie się naszego bohatera. Dodatkowo mamy możliwość cofania czasu.
- Ostatni świat tak na prawdę okazuje się pierwszym (jest oznaczony „1”), a czas w nim płynie do tyłu – używając przycisku cofania czasu powodujemy, że wszystko zaczyna „iść” do przodu – z normalnym biegiem czasu.
Skoro już wiemy jak się gra – czas napisać parę słów o oprawie audio i obrazie, który cieszy nasze oczy.
Oprawa
Oprawa graficzna jest po prostu niesamowita. Oprawą zajmował się David Hellman (choć prototyp postaci i przeciwników stworzył Edmund Mcmillen) i bez dwóch zdań – efekt końcowy jest rewelacyjny. Od samego początku użyta paleta barw po prostu mnie powaliła. Wszystko jest takie piękne, kolorowe, zupełnie jak malowany obraz. Każdy element został narysowany z niesamowitą dbałością o szczegóły i nic w tym świecie nie odstaje od całości – każdy, najdrobniejszy element – czy to element tła, czy nasz bohater, czy drzwi – są narysowane w identycznym stylu i pięknie tworzą całość. W momencie gdy przechodzimy z domu bohatera (naszej startowej lokacji) do jednego ze światów, mamy wrażenie, że przenosimy się do niesamowitego świata baśni.
Uzupełnieniem fantastycznych wrażen wizualnych jest muzyka. Przez całą grę jest utrzymana w podobnej tonacji, spokojna, podobnie jak grafika – baśniowa.
Owszem – zostałem totalnie oczarowany przez świat, który zobaczyłem w „Braid”.
Mario Bros. ?
Wspomniałem wcześniej już, że istnieją pewne podobieństwa do rozgrywki, którą znamy z „Mario Bros”. Muszę jednak przyznać, że bardziej jest to żartobliwe nawiązanie do kilku klasycznych elementów, niż zżyznanie koncepcji (co w przypadku „Braid” byłoby zupełnie niepotrzebne).
Tak więc mamy stworki, którym skaczemy na głowy, mamy armaty, które te stworki wypluwają (lub w późniejszych etapach – pociski). Są „rury”, z których wychodzą zielone, kłapiące zębami roślinki. Na końcu plansz mamy zamek a w nim mamy „cosia”, informującego nas że „Księżniczka jest w innym zamku”. Oczywiście jest też skaknie na flagi.
Ja potraktowałem to tak jak wcześniej napisałem – jako dobry żart i uśmiechałem się za każdym razem gdy odnajdywałem taki detal.
Na koniec
Pozostaje jedynie pytanie – czy warto wydać 800MSP (Microsoft Points) na ten tytuł. Zdecydowanie tak. Owszem, jest to gra, którą przejdziemy raz i do której prawdopodobnie nie wrócimy (ew. żeby dokończyć speed run), a na dodatek jest ona do skończenia w jeden/dwa wieczory. Z drugiej strony jednak te dwa wieczory będą pełnie niesamowitych łamigłowek w świecie, który będzie nas trzymał i nie wypuści.