Asset 3

Dark Void Zero

Andrzej Kała / 27.09.2010
komentarze: 0

„Dark Void” na Xbox’a 360 zapowiadał się na całkiem solidną strzelaninę z widokiem z perspektywy trzeciej osoby, który mógł dodatkowo wyróżniać się całkiem interesującą implementacją obsługi plecaka odrzutowego. Wygląda jednak na to, że gra nie do końca okazała się tak dobra (jeśli wierzyć opublikowanym recenzjom). Czy faktycznie tak jest, być może przekonam się osobiście pod koniec roku, ale póki co zdecydowałem się dać szanse 8bitowej przeróbce – „Dark Void Zero”.

Historia

„Dark Void Zero” ma w zasadzie taką samą fabułę jak jej „starszy brat”. Rasa obcych stworzeń, którzy nazywani są „obserwatorami”, pochodząca z miejsca nazywanego „pustką” (the void), chce podbić naszą planetę. Do tej pory jednak nie udało im się stworzyć na tyle stabilnego portalu aby móc się przedostać, ale ludzie odkryli obecność Portalu X, który pozostaje stabilny i może stać się bramą do naszego świata dla obcej rasy. Jest jednak nadzieja – grupa ocalałych ludzi żyjących w pustce, którym przewodzi Nikolai Tesla, walczących z obserwatorami. Próbują oni dostać się do budynków, w których stworzony i podtrzymywany jest Portal X, niestety bezskutecznie. Ostatnią nadzieją jest pilot oblatywacz, który urodził się w pustce – Ty.

Oprawa audiowizualna


Gra została stworzona w klimacie gier 8bitowych – autorzy nawet zadbali o mały smaczek nawiązujący do ery 8 bitów – podczas uruchamiania gry jesteśmy proszeni o dmuchnięcie w cartridge. Muszę przyznać, że pomysł został zrealizowany wzorowo, aczkolwiek gra wygląda nieco lepiej od innej 8bitowej gry przeniesionej na iPhone’a – Mega Mana 2.

Biorąc pod uwagę fakt, że „Dark Void Zero” to tzw. demake gry, również muzyka została dopasowana aby stanowić spójną całość z oprawą graficzną. Każdy z poziomów posiada indywidualny motyw muzyczny przygrywający w tle, a wszystkie efekty dźwiękowe – od wystrzału po eksplozję brzmią bardzo przyjemnie. 8bitów po całości!

Rozgrywka

Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy zaraz po uruchomieniu gry to możliwość strzelania w ośmiu kierunkach w przeciwieństwie do jedynie dwóch kierunków w „Mega Manie 2”, co bardzo przydaje się w przypadku przeciwników znajdujących się wysoko na scianach bądź na suficie. Kolejnym elementem jest mapa poziomu, która jest w zasadzie niezbędna jeśli weźmiemy pod uwagę fakt dużego nacisku na eksplorację poziomu, odkrywanie sekretów i zbieranie kart dostępu.

Najważniejszym elementem rozgrywki jest natomiast plecak odrzutowy – wokół jego mechaniki był tworzony „Dark Void” i podobnie jest w przypadku „Dark Void Zero”. Sposób w jaki plecak został zaimplementowany w 8bitowym świecie jest godny podziwu. Używanie go jest bardzo intuicyjne a dodatkowa możliwość przełaczenia go w tryb unoszenia pozwalający na precyzyjną nawigację w ciasnych korytarzach, a dodatkowo umożliwia on dostanie się w ukryte miejsca w celu odkrycia dodatkowych przedmiotów. Bardzo przypadły mi do gustu za to zagadki wymagające użycia specyficznej broni na elemencie otoczenia np. zniszczenie ściany przy pomocy wyrzutni rakiet.

Warto!

Ujmując to w dużym skrócie – „Dark Void Zero” jest rewelacyjne! Pomimo tego, że gra jest trudna i bardzo wymagająca, nigdy nie sprawia wrażenia, że dany element jest zbyt trudny do pokonania. Wspomniane wczesniej ukryte przedmioty stanowią dobry argument do kilkukrotnego przejścia gry. Udało mi się zakupić „Dark Void Zero” w cenie $0,99 ale nawet wyłożenie pełnej ceny za ten tytuł będzie wynagrodzone.