Asset 3

Assassin’s Creed 2

Andrzej Kała / 25.10.2010
komentarze: 0

Assassin’s Creed 2 to gra, która pokazała się pod koniec zeszłego roku i zdecydowanie nie popełniła błędów swojego poprzednika. Aż rok zajęło mi włożenie płyty do napędu i muszę przyznać, iż obecnie żałuję że trwało to tak długo. Jest to jedna z niewielu gier, która zdecydowanie przebiła wszelkie moje oczekiwania. W skrócie – Assassin’s Creed 2 to gra, w którą trzeba zagrać i jeśli do tej pory tego nie zrobiliście – JAZDA NADRABIAĆ ZALEGŁOŚCI!

Odrobina wprowadzenia i fabuły

Assassin’s Creed 2 jest w zasadzie bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z pierwszej części – rozpoczynamy grę dokładnie w momencie zakończenia poprzedniej. Tym razem jednak dane nam będzie odwiedzić Włochy w XV wieku, wcielając się w postać Ezio, którego życie śledzimy w zasadzie od momentu narodzin.

W trakcie rozgrywki odwiedzimy najbardziej charakterystyczne włoskie miasta: Wenecję, Florencję czy San Gimignano. Każde z miast zostało świetnie przedstawione i posiada wiele charakteryzujących je elementów – np. czworokątne wieże w San Gimignano, czy plac św. Marka w Wenecji. Całość robi ogromne wrażenie, rzekłbym nawet, że większe niż miasta z pierwszej części.

Bardzo dobre wrażenie sprawia również postać naszego bohatera, który na początku skojarzył mi się momentalnie z Casanovą (i wydaje mi się, że słusznie). Ezio nie wie o istnieniu zabójców, nie posiada żadnych z umiejętności (no, może poza zwinnością i wszelkimi trickami parkour) a staje się jednym z nich nieco „na siłę”. Na początku miałem straszne uprzedzenie do jego osoby, po części przez denerwujący akcent, nastawienie i podejście do wydarzeń, które mają miejsce. Z czasem jednak dotarło do mnie jak dobrze przedstawiona i skomplikowana jest to postać, można powiedzieć że jesteśmy świadkami jak Ezio dojrzewa, dorośleje i zmieniają się jego priorytety. Tak więc myliłem się, jednak Ezio > Altair.

W wielu recenzjach przewijał się problem pierwszych dwóch, trzech godzin rozgrywki i nudnych misji, które akurat wtedy niewiele mają wspólnego z wątkiem konspiracyjnym, a jedynie mają na celu przybliżyć nam postać Ezio i przedstawić jego życie. Dla mnie jednak nie było to ani trochę nudne, a wręcz przeciwnie – całkiem interesujące. Dzięki takiemu zabiegowi protagonista przestaje być zlepkiem poligonów z teksturami, a zaczyna być prawdziwą postacią, której przeszłość staje się namacalna.

Opis fabuły z premedytacją zawęziłem do przedstawienia bohatera, z małym opisem świata, gdyż pieczołowitość z jaką została ona przygotowana aż prosi o nie uchylanie nawet rąbka tajemnicy. Jedyne co jeszcze mogę zdradzić, to że spotykamy na swojej drodze kilka historycznych postaci, z Leonardo da Vinci na czele, który w tym przypadku jest naszym bardzo dobrym przyjacielem.

Oprawa

Assassin’s Creed był bardzo chwalony za swoją oprawę graficzną, która powalała w momencie wspięcia się na najwyższy punkt w danej okolicy. Ogrom miasta, dbałość o szczegóły – to wszystko sprawiało, że już pierwsza część wprawiała w osłupienie. Assassin’s Creed 2 potęguje to wrażenie, co szczególnie da się odczuć w przypadku zauważenia charakterystycznej budowli danego miasta, bądź miejsca (wspomniany już plac św. Marka). Jak każda gra, tak i AC2 miewa czasem różne „efekty uboczne”, np. postacie pojawiające się z nikąd, jednak jest ich bardzo niewiele, za co wielki ukłon z mojej strony w kierunku twórców.

Dźwiękowo Assassin’s Creed 2 również stoi na bardzo wysokim poziomie – odgłosy miasta, walki czy nawet odrobina muzyki w trakcie przerwyników filmowych – wszystko jest dopracowane. Szczególnie dobrze dobrane są głosy aktorów, którzy dodatkowo odwalili kawał świetnej roboty. Owszem, do akcentu trzeba się przyzwyczaić, jednak nie można nie docenić klimatu Włoch z tamtego okresu.

Akcja

Skoro już temat fabuły i oprawy mamy za sobą czas skupić się na tym, co jest najważniejsze, czyli na samej rozgrywce. Tutaj Assassin’s Creed 2 jest dokładnie tym, czego oczekiwałem – pełnoprawnym sequelem. Wszystko to, co zostało wytknięte pierwszej części zostało poprawione, a gra nie nudziła mnie nawet przez chwilę. Wreszcie każda misja była inna i choć wiadomo, że wszystko kręci się wokół zabijania kluczowych postaci, droga prowadząca do punktu kulminacyjnego jest bardzo zróżnicowana.

Ezio uciekający na koniu przed napastnikamiW pierwszej części każde zlecenie było dokładnie takie samo – podsłuchaj, ukradnij, przesłuchaj, co bardzo szybko zaczynało wiać nudą. W drugiej odsłonie nie ma już tego schematu, a zadania są bardziej urozmaicone. Czasem będziemy śledzić kuriera, czasem będziemy śledzić i podsłuchiwać rozmowę ważnych osób, innym razem musimy uwolnić sprzymierzeńców, a to tylko kilka, które na obecną chwilę przychodzą mi do głowy. Samo dotarcie do celu również jest mocno zróżnicowane – od zwykłego wspinania się, przez skradanie pośród tłumu po frontalny atak przy użyciu latającej maszyny Leonarda da Vinci.

Zmiany również dosięgły samego poruszania się naszego bohatera – przede wszystkim mam wrażenie, że Ezio jest szybszy, zwinniejszy od swojego poprzednika. Największą jednak zmianą jest możliwość pływania. Tak, wreszcie kozak-zabójca nauczył się pływać, co jest miłą odmianą biorąc pod uwagę jak bardzo brakowało tego w pierwszej części.

Rozbudowany został również wachlarz umiejętności walki. Najciekawszym według mnie dodatkiem jest możliwość zabrania broni przeciwnikowi, co oznacza, że nawet jeśli mamy do dyspozycji tylko gołe pięści, zawsze możemy zabrać broń przeciwnikowi i nieco wyrównać szanse. Dodatkowo ciekawą umiejętnością podczas walki wręcz jest rzucenie piachem w oczy przeciwnika w celu oślepienia.

Jednakże kilka nowych umiejętności to nie wszystko. Należy również doliczyć nowe bronie, którymi nasz bohater ma przyjemność się posługiwać – od ukrytego pistoletu, przez podwójne (!!) tym razem ostrza, po trucizny. Choć wydawać się to może nieco na wyrost, każda z nich sprawdza się w walce i pozwala na stosowanie bardzo zróżnicowanych taktyk ofensywnych.

W pierwszej odsłonie Assassin’s Creed dodatkowo problemem byli atakujący strażnicy w trakcie pościgu. Również na tę sytuację Ezio dostał mały dodatek od twórców – małe bomby generujące zasłonę dymną, która pozwala momentalnie zgubić pościg. Przyznam szczerze, że mało z tego korzystałem, jednak jak już użyłem – sprawdzało się wyśmienicie.

Jeśli jesteśmy już w temacie walki, to warto wspomnieć, że tym razem nie jesteśmy sami. Jeśli zależy nam na odwróceniu uwagi strażników, możemy wykorzystać w tym celu kurtyzany, które swoimi wdziękami wprowadzą facetów w osłupienie, bądź złodziei którzy sprowokują wspomnianych strażników do pościgu. Rezultat w obu przypadkach jest taki sam – stajemy się „niewidzialni” i możemy dostać się w interesujące nas miejsce bez wzbudzania podejrzeń. Natomiast jeśli bardziej odpowiada nam atak frontalny, również wtedy nie musimy być sami – możemy zatrudnić wojowników, którzy staną się naszymi sprzymierzeńcami w walce.

Oczywiście używanie tych dodatkowych postaci jest opcjonalne i w żaden sposób nie jest wymagane, jednak wprowadza ciekawe możliwości taktyczne i nadaje pewnej głębi całej rozgrywce. Mała rzecz, a cieszy.

Największym krokiem ewolucjnym Assassin’s Creed 2 jest zupełna zmiana podejścia do rozgrywki. W przypadku pierwszej części była to gra akcji, która w zasadzie prowadziła nas jak po sznurku nie pozostawiając zbyt wiele pola manewru – ot zbieranie flag. W drugiej odsłonie to jednak się zmieniło – Assassin’s Creed 2 został pełnoprawnym przedstawicielem gier z otwartym światem. To my decydujemy czy chcemy teraz wykonać następne zadanie, czy jednak pozbierać pieniądze z ukrytych skrzyń, przyjąć zlecenie zabójstwa, czy może ścigać się z kurierami.

Dodatkową ciekawostką są ukryte grobowce zabójców, w których spoczywa sześć pieczęci pozwalających na odblokowanie zbroi bohatera pierwszej części. Grobowców jest w sumie sześć i o ile pierwsze z nich są w miarę proste do pokonania, o tyle z czasem oprócz zagmatwanej ścieżki do sarkofagu otrzymujemy zagadki związane z otoczeniem, które wymagają od nas pokonania trasy w określonym czasie, nim zamknie się otwarte przejście, bądź schowa dźwignia, która trzeba przełączyć. Zebranie wszystkich pieczęci nie jest obowiązkowe, niemniej jednak stanowi bardzo ciekawe urozmaicenie i dobre wyzwanie.

Na deser zostawiłem sobie największą zmianę w Assassin’s Creed 2 – wprowadzenie sklepów i systemu monetarnego. Pieniądze możemy kraść ze wspomnianych wcześniej skrzynek, ale nie tylko – do naszej dyspozycji zostaje oddane również miasto, które możemy ulepszać i zarabiać pieniądze nad odwiedzających je osobach. Wprowadza to mały wątek ekonomiczny, który również nie jest w żaden sposób obowiązkowy, ale ułatwia zakup droższych broni czy ulepszeń noszonej zbroi.

Czy zatem warto zagrać?

Zdecydowanie tak. Wszelkie pochwały jakie zebrał „Assassin’s Creed 2” są uzasadnione, a patrzenie na drugą część przez pryzmat pierwszej jest błędem. Wszystkie niedociągnięcia zostały poprawione, rozgrywka nabrała płynności, jest bardziej urozmaicona i nie pozwala się nudzić. Zróżnicowane zadania poboczne wraz z mini wątkiem ekonomicznym to dodatkowe powody dla których warto zainteresować się przygodami Ezio.

Przyznaję bez bicia – nie miałem jeszcze okazji grać w sequel tytułu, który by tak wspaniale wywiązał się z pokładanym w nich nadziei. Gra roku 2009? Może niekoniecznie, ale ścisła czołówka bez dwóch zdań. Jeśli do tego dodać fakt, że jest to gra na ok. 20 godzin, to chyba nie potrzeba więcej rekomendacji prawda?

GRAĆ! GRAĆ! GRAĆ!