Harms Way i Doritos Crash Course – recenzje
Marka Doritos już wcześniej miała ambicję wypuszczenia brandowanej gry na Xbox Live Arcade. Dokonała tego pierwszy raz w 2008 roku wydając „Doritos Dash of Destruction„. Była to prosta gra zawierająca produkty tej marki, dinozaury i samochodziki. Celem gry było dostarczenie paczek „Doritos” do celu (jeśli graliśmy jako kurier), bądź zjedzenie określonej ilości samochodzików (jeśli graliśmy jako dinozaur). Nie był to zły tytuł, ale również nie miał ofiarował zbyt wiele. Gra starczała raptem na godzinkę, dwie i zdecydowanie nie było powodu aby do niej wracać. Jednak jeśli porównać ją z poprzednimi próbami wypuszczenia darmowych gier promujących marki – była świetna.
Unlock Xbox
W tym roku jednak marka Doritos postawiła na nieco inną koncepcję promocji. Postanowili ogłosić konkurs na grę na platformę Xbox Live Arcade, z którego dwa tytuły wchodzące do finału zostaną stworzone i wypuszczone za darmo dla graczy poprzez Xbox Live Arcade. Na początku panel ekspertów wyłonił 8 najciekawszych ich zdaniem pomysłów, które następnie zostały upublicznione i każdy mógł na nie głosować, a w rezultacie zostawały trzy najlepsze pozycje – one trafiły natomiast do kwatery głównej Microsoftu, gdzie wybrano dwójkę finalistów. Obie gry zostały już stworzone i wypuszczone na Xbox Live Arcade, a naszym zadaniem jest wybranie naszym zdaniem najlepszego pomysłu.
Do finału dotarły dwie pozycje – „Harms Way” oraz „Doritos Crash Course”, dwie diametralnie różniące się od siebie gry. Poniżej moje subiektywne spojrzenie na oba tytuły.
Harms Way
Na początek postanowiłem wziąć na talerz grę, która według mnie jest skierowana bardziej do hardcore’owych graczy niż do tzw. casuali. Jest to połączenie strzelanki z perspektywy pierwszej osoby (mocno naciągane określenie w tym wypadku) z wyścigami. Przed rozpoczęciem wyścigu możemy wybrać czy chcemy brać w nim udział jako kierowca jednego z czterech rodzajów pojazdów czy operator wieżyczki.
Naszym zadaniem jako kierowcy, jest dotarcie do mety na pierwszej pozycji. Możemy dokonać tego w jednym z czterech dostępnych pojazdów, które różnią się od siebie takimi parametrami jak wytrzymałość czy szybkość. Wytrzymałość ma dodatkowo znaczenie ze względu na ciągły ostrzał z wieżyczek na który jesteśmy narażeni w trakcie wyścigu. Dodatkowo na trasie znajdują się różnego rodzaju bonusy, które możemy zebrać – od nitro, przez tarczę po ulepszenie naszej wieżyczki czy usunięcie ulepszeń z wieżyczek przeciwników.
Jeśli wybierzemy natomiast pozycję strzelca, nasze zadanie polega na skutecznym zatrzymywaniu konkurencji poprzez ładowanie w ich pojazdy odpowiedniej ilości ołowi lub rakiet (w zależności od stopnia ulepszenia wieżyczki). Do naszej dyspozycji dostajemy kilka punktów z których możemy prowadzić ostrzał, rozmieszczonych na całej trasie.
„Harms Way” zawiera niestety tylko trzy trasy. Mamy możliwość rozegrania pojedynczego wyścigu bądź całej „kampanii”, a jeśli nadal nam będzie miało – gra posiada tryb multiplayer poprzez Xbox Live. O ile sama mechanika gry jest ciekawa, wyścigi potrafią być emocjonujące a prowadzenie ostrzału z wieżyczki daje sporo satysfakcji, to jednak ograniczona ilość tras szybko daje się we znaki.
Doritos Crash Course
Gra, która z pozoru wydawała mi się o wiele mniej interesująca i raczej przeznaczona dla mocno casualowych graczy, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. „Doritos Crash Course” to przeniesienie na konsole programów telewizyjnych w stylu „Wipeout”, gdzie uczestnicy muszą pokonać tor składający się z mocno pokręconych przeszkód. Ciekawym pomysłem było osadzenie w tej grze avatarów, co może z pozoru wydawać się bez sensu, ale rezultat jest świetny!
Przed nami stawiane jest 15 torów przeszkód podzielonych na 3 lokacje (w każdej 5) – Europę, Stany Zjednoczone i Japonię o narastającym stopniu trudności. O ile na początku musimy tylko przeskakiwać nad „przepaściami”, to z czasem na torze pojawiają się dodatkowe urozmaicenia – trampoliny, liny, łancuchy do wspinaczki, zapadnie i wiele innych. Również stopień skomplikowania torów rośnie, a niektóre z nich posiadają nawet alternatywne trasy. Sterowanie jest bardzo proste i intuicyjne, więc już po kilku minutach wszystko będzie zależało jedynie od naszego refleksu.
Gra posiada oczywiście tryb multiplayer, w którym w tym samym czasie pokonujemy razem z maksymalnie trójką przyjaciół ten sam tor. Jednak nie widzimy ich avatarów, a jedynie „kartonowe” kukiełki poruszające się na śmigiełku. Brzmi to mocno abstrakcyjnie, ale w rezultacie nie musimy się obawiać, że stracimy swojego avatara z oczu gdy wszyscy znajdą się w jednym miejscu, a dodatkowo kartonowe imitacje avatarów wyglądają komicznie.
Dla tych, co nie mają okazji bądź nie przepadają za bezpośrednią konfrontacją pozostaje ranking, gdzie możemy porównywać swoje czasy na każdej z tras z czasami naszych znajomych. Oprócz tego, każda z tras posiada pewne limity czasowe, w których trzeba się zmieścić aby nasze wysiłki zostały nagrodzone odpowiednim medalem.
„Doritos Crash Course” jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Spodziewałem się nudnej gry, opartej o avatary, którą zainteresuję się głównie dla osiągnięć, a dostałem w zasadzie pełną grę, która kojarzy mi się z rewelacyjnym „Trials HD”. Dodatkowo możliwość bezpośredniej rywalizacji z przyjaciółmi oraz obecność tabeli rankingowej to kolejne argumenty za tym, żeby do tej gry powracać wiele razy.
Na koniec
Przede wszystkim – obie gry są darmowe, więc nie widzę powodu, dla którego nie powinniście sami spróbować każdej z nich.
Według mnie jednak z tych dwóch zdecydowanym zwycięzcą jest „Doritos Crash Course”. Pomysł nie jest może ani świeży ani oryginalny, ale wykonanie jest po prostu pierwsza klasa. Nawet samo zdobywanie osiągnięć nie jest przesadnie łatwe (jak to ma miejsce w przypadku „Harms Way”) i niektóre z nich stanowią prawdziwe wyzwanie. Gra w kilka osób jednocześnie to mnóstwo krzyków zarówno zdenerwowania jak i radości, a satysfakcja z ukończenia trudnego toru jest ogromna.
Niestety wszystkich tych przyjemności brakuje w „Harms Way”. Owszem, jest to bardzo ładny tytuł, świetnie zrealizowany, zawierający oryginalny pomysł, jednak po prostu szybko się nudzi. Być może więcej tras i nieco trudniejsze do zdobycia osiągnięcia zmieniłyby moje zdanie na temat tej gry.