Battlefield Bad Company 2: Vietnam – recenzja dodatku
Kilka dni temu pojawił się wreszcie długo wyczekiwany dodatek do „Battlefield: Bad Company 2” – Vietnam. Dla mnie miał to być powrót do korzeni, gdyż przygodę z serią Battlefield rozpocząłem właśnie od „Battlefield: Vietnam”. Czy faktycznie jest to udany powrót do korzeni? Po średnim dodatku w postaci trybu Onslaught, brakowało mi czegoś więcej aby powrócić do grania w Battlefield: Bad Company 2.
Dodatek „Vietnam” zawiera cztery mapy, nowe strony konfliktu i masę nowych broni oraz pojazdów. Wspomniane mapy to „Hill 317”, „Cao Son Temple”, „Phu Bai” i „Vantage Point”. Jako bonus, podobnie jak w przypadku wydanego w zeszłym roku „Battlefield 1943”, jest jeszcze jedna mapa, która zostanie odblokowana dopiero po spełnieniu określonego przez twórców warunku – wszyscy gracze muszą łącznie wykonać 69 milionów akcji zespołowych.
W przeciwieństwie do „gołego” Bad Company 2, dodatek Vietnam kładzie nacisk na walkę na krótkich dystansach, głownie ze względu na epokę w której jest osadzony i ograniczenia „sprzętowe” z niej wynikające. Niestety nie ma tutaj laserowych celowników i lunet o makabrycznym zasięgu, za to szanse są bardziej wyrównane i więcej zależy od umiejętności gracza, a nieco mniej od wypasionych dodatków do sprzętu. Podobnie jest w przypadku zawartych map – są one mniejsze, punkty kontrolne (bądź skrzynki w zależności od trybu gry) są rozmieszczone bliżej siebie, a tempo walki jest znacznie podkręcone. Nie jest to co prawda to samo co w przypadku serii „Call of Duty”, ale szybciej niż w przypadku gołego „Bad Company 2”.
No dobra, ale jak się w to gra? Powiem tak – te parę słów próbuję napisać od kilku dni, ale każdą wolną chwilę wolę spędzać z padem w rękach niż przy klawiaturze. Gra się rewelacyjnie – nowe mapy są świetne, nowe pojazdy którymi przyjdzie nam sterować również. Bronie są dobrze wyważone i każdy znajdzie coś dla siebie, a w zasadzie jedyna broń do której mogę mieć zastrzeżenia to niestety miotacz płomieni. Zabicie nim wroga jest niestety trudne i wymaga sporo czasu, chociaż może jest to kwestia przyzwyczajenia.
Mógłbym analizować każdą z broni, opisywać mapy i nasmarować jeszcze kilka akapitów na temat tego dodatku, a prawda jest taka że nie ma co opowiadać tych farmazonów. Jeśli posiadasz w swojej kolekcji BF: Bad Company 2 i nie masz jeszcze tego dodatku – klikaj tutaj i kupuj (chyba, że masz Playstation 3). Gra jest warta każdego Microsoft Pointa. GRAĆ GRAĆ GRAĆ!!!