Mirror’s Edge na iPhone – recenzja
O „Mirror’s Edge” na Xbox360 pisałem już dawno temu i gra prawdę powiedziawszy średnio mi się podobała. O ile sama koncepcja bardzo mi przypadła do gustu, to jednak płytka fabuła i wykonanie, które posiadało trochę niedociągnięć nie spełniły moich oczekiwań. A jak wygląda przeniesienie tej gry na telefon? Czy iPhone to lepsza platforma?
To jak z tym przeniesieniem na platformę mobilną?
Okazuje się, że faktycznie w tym przypadku gra jest nieco bardziej „zjadliwa”. O ile fabularnie nic się nie zmieniło, gdyż to w zasadzie jedynie przeniesienie gry na nową platformę, to mechanicznie gra spodobała mi się o wiele bardziej. Wydaje mi się też nieco dynamiczniejsza i łatwiejsza w obsłudze.
Skoro jesteśmy przy temacie obsługi – postacią Faith sterujemy za pomocą wykonywania odpowiednich gestów na dotykowym ekranie. Wszystkie gesty są intuicyjne i adekwatne do przypisanych im akcji, a co za tym idzie – gra cały czas jest płynna. Wymierzenie odpowiedniego skoku, czy nawet kilku skoków po kolei, nie stanowi większego problemu i wszystkie bolączki w tym temacie, które posiadała wersja na Xboxa 360 praktycznie przestają istnieć. Na mniejszym urządzeniu otrzymujemy grę bardziej intuicyjną, łatwiejszą do opanowania i przyjemniejszą w odbiorze.
Czy to oznacza, że gra nie stanowi żadnego wyzwania? Absolutnie. Początkowe poziomy są łatwe, ale szybko uczymy się, że precyzja i wyczucie są równie ważne teraz jak były kiedyś. Często będziemy powtarzać dany segment planszy (szczególnie w późniejszych poziomach) aż uda nam się obrać idealny tor, jednak dobre rozmieszczenie punktów kontrolnych oraz relatywnie krótkie poziomy niwelują zagrożenie ataku tsunami frustracji.
Oprócz poruszania się, będziemy również mieli do czynienia z przeciwnikami, których będziemy musieli obezwładnić. W momencie zbliżenia się do przeciwnika gra spowalnia i daje nam czas na zareagowanie adekwatnie do sytuacji – to bardzo fajny zabieg, który niestety wymaga przyzwyczajenia na początku, ale znacznie ułatwia życie.
Czyli warto?
„Mirror’s Edge” w takim wydaniu, to jedna z najprzyjemniejszych gier w jaką dane mi było zagrać. Intuicyjna, szybka i przyjemna rozgrywka w połączeniu z kapitalną oprawą graficzną i bardzo wydajnym silnikiem (nawet na moim iPhone 3G gra nie zwolniła ani na chwilę) czynią tę grę pozycją obowiązkową. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji spróbować – warto, nie ma szans abyście byli rozczarowani.