Street Fighter IV
„Street Fighter IV” w wersji na „duże” konsole spełnił wszelkie pokładane w nim oczekiwania. Okazał się najlepszym prezentem dla wygłodniałych fanów jaki CAPCOM mógł im sprawić. Świetna oprawa graficzna, idealne tempo, fantastyczny dźwięk… oraz wszystko co najlepsze ze „Street Fighter 2”. Jedynym minusem był mocno przegięty Seth, który powodował u mnie ataki niepohamowanej wściekłości. Czas jednak rzucić okiem na wersję mobilną tego arcydzieła.
Oprawa
Na początek krótko o oprawie, która wyznacza według mnie nowy standard jeśli chodzi o bijatyki na iPhone. Fantastyczne, kolorowe areny na których przyjdzie nam walczyć i nieziemsko wręcz wykonane i animowane postacie wojowników. Został zachowany styl, który poznaliśmy w przypadku „większych konsol”. Szkoda że modele postaci nie są trójwymiarowe, ale ich wykonanie jest tak fantastyczne że można to wybaczyć.
Dźwiękowo jest równie bosko – wszelkie okrzyki, komentator czy dźwięki podczas wybierania opcji w menu zostały zachowane. Podobnie w przypadku muzyki towarzyszącej nam w trakcie walk – idealne przeniesienie.
Jedyne czego mi brakowało, to przaśna muzyczka intro, która była mocno sporną kwestią w przypadku wersji na Xbox360/PS3. O, tak dla przypomnienia.
Postacie
Ilość wojowników została nieco okrojona w wersji na małe konsolki, ale i tak mamy z czego wybierać: Ryu, Ken, Chun-Li, Sagat, M.Bison, Dhalsim, Guile, E.Honda, Blanka, Zangief czy też Cammy. Nie zabrakło też kilku reprezentantów młodszego pokolenia – C.Viper oraz Abel stawili się do walki. Dla wytrwałych do odblokowania jest także Dee Jay. Ilość wojowników oraz ich dobór sprawiają, że każdy znajdzie tutaj kogoś dla siebie.
Nie wszystkie postacie były dostępne od początku – kilka z nich zostało dodanych poprzez aktualizacje (np. DeeJay oraz Sagat). Patrząc więc na obecny wygląd planszy wyboru wojownika mamy miejsce na dwie dodatkowe postacie. Być może jeszcze jakiś update dołoży nam dwóch śmiałków.
Rozgrywka
Już wiemy kim możemy walczyć, wiemy co będziemy ogladać i czego słuchać, czas przejść do sedna – samej rozgrywki. Do wyboru mamy kilka trybów rozgrywki. Przede wszystkim tryb turnieju, w którym stawiamy czoła kolejnym wojownikom aż w końcu docieramy do naszego głownego rywala (np. Ryu w przypadku Sagata) a na koniec czeka na nas sam M.Bison. Oprócz tego mamy jeszcze Dojo, gdzie możemy trenować konkretne ciosy specjalne i kombinacje, Training Room w którym możemy dowoli wyżywać się na przeciwniku doskonaląc swoją technikę – mamy wtedy do dyspozycji pełny pasek Super Combo i Ultra. Na koniec jeszcze jest Free Sparring, czyli jednorazowa walka na tradycyjnych zasadach.
Jeśli ktoś ma znajomego kto również posiada na swoim telefonie „Street Fighter 4”, możecie zagrać przeciwko sobie poprzez Bluetooth. Niestety nie miałem okazji spróbować, ale jeśli ktoś byłby chętny – czemu nie.
Sama mechanika gry specjalnie się nie zmieniła, ale musiała zostać dopasowana do mniejszej maszynki, więc do naszej dyspozycji są dostępne ledwie cztery klawisze – kopnięcie, uderzenie pięścią, focus attack oraz „SP”, który odpowiada za wciśnięcie na raz trzech pięści bądź trzech kopnięć. Taki rozkład sprawdza się idealnie i choć nie nadaje się do trenowania techniki w przypadku wersji na duże konsole, do gry na przenośnej platformie jest dopasowany perfekcyjnie. Repertuar ciosów nie zmienił się specjalnie – są wszystkie ciosy specjalne, super combo, ultra combo, więc hulaj dusza a jedyną zmianą jest to, że konsola dobiera za nas siłę ciosu czy kopnięcia w zależności od wciśniętego kierunku i odległości od przeciwnika (a przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie).
Najważniejsze jednak jest to, że gra nie straciła ani odrobiny dynamiki. To nadal „Street Fighter” – szybka i wymagająca bijatyka. Sterowanie reaguje błyskawicznie nasze poczynania i postać momentalnie blokuje, atakuje – dokładnie w momencie „wciśnięcia” przycisku, nie ma żadnych zbędnych opóźnień a dodatkowo przez cały czas ilość klatek na sekundę utrzymuje się na najwyższym poziomie.
Dlaczego nie kupiłem tego wcześniej?
„Street Fighter 4” to wyznacznik jakości dla bijatyk wychodzących na iPhone. Opisany przez mnie wcześniej „Virtua Fighter 2” to jest po prostu jakaś kpina jeśli chcelibyśmy go porównać do „SF4”. Jakość oprawy, dynamika, ilość ciosów i technik, to wszystko jest po prostu idealne!
Obecnie trudno mi sobie wyobrazić lepszą grę z tego gatunku na iPhone i żałuję że nie kupiłem jej wcześniej. Owszem, trafiłem ją w promocji za 0,79€ ale to bez wątpienia gra warta pełnej ceny. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji spróbować „Street Fighter 4” a lubicie ten gatunek gier to jest to pozycja obowiązkowa!
Na koniec jeszcze mała galeria screenów z rozgrywki i nie tylko. Ta gra jest po prostu przepiękna!