Tydzień gracza, odc. 5
Niestety znów „tydzień gracza” zaliczył obsuwę i oczywiście tym razem znów powodem była praca. Mniejsza jednak o pracę i okoliczności – przejdźmy do sedna, czyli do gier i grania w ogóle. Ten odcinek będzie nazywał się „Tydzień gracza”, ale tak naprawdę to dwutydzień.
Przede wszystkim ostatnio miałem znów napad chęci „calakowania” gier (jak to ładnie ujmuje Łukasz) i padło na kilka tytułów, które grałem kilka tygodni temu – „X-Men Origins: Wolverine„, „50Cent: Blood on the Sand” oraz jednego tytułu którego nie ruszałem nieco dłużej – „TMNT Turtles in Time: Reshelled„. Udało mi się uzyskać złote medale we wszystkich misjach oferowanych przez „50Cent: Blood on the Sand” i zostało mi już tylko przejście gry w trybie kooperacji (właśnie, może ktoś chętny?).
Nieco więcej zabawy czeka mnie z „X-Men Origins: Wolverine„, który niestety nie przenosi statystyk do nowo rozpoczętej gry w związku z czym czeka mnie jeszcze sporo przechodzenia po raz kolejny tych samych poziomów aby podnieść „Reflexes” na maximum oraz zebrać brakujące nieśmiertelniki. Wisienką na torcie będzie jeszcze skończenie gry na najwyższym poziomie trudności, ale sama gra dostarcza mi mnóstwo przyjemności pomimo konieczności wałkowania tych samych poziomów po kilka razy.
Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku „TMNT Turtles in Time: Reshelled” – kilka osiągnieć okazało się do bólu prostych i miało czasochłonnych, ale przejście gry każdą z postaci oddzielnie może być ponad moje siły. Nie wspominając już o trybie survival czy innych takich pomysłach.
Spróbowałem również odpalić GTA IV, którym swojego czasu się zachwycałem, ale niestety gra nie przeszła pomyślnie próby czasu. Godzina gry w dodatek „Ballad of Gay Tony” skutecznie odepchnęła mnie od tego tytułu i raczej nie zapowiada się abym do niego powrócił jeszcze (chociaż mam ochotę dać jej jeszcze jedną szansę). Prowadzenie samochodów jest po prostu dramatyczne, nie wiem kto to zatwierdził, podobnie jak pracę kamery w trakcie jazdy.
Najwięcej jednak czasu pochłonął mi „NFS: Hot Pursuit”, gra która początkowo zdawała się mocno średnia okazuje się prawdziwą perełką, szczególnie gdy na liście kontaktów mamy kilku znajomych którzy również w nią grają bądź grali. Autolog to fantastyczne narzędzie, które w prosty sposób dodaje kolejny powód do wykręcania coraz lepszych czasów. Trzeba będzie nasmarować niedługo recenzję.
Nie mogę nie wspomnieć oczywiście o dwóch demach, które miałem okazję skosztować po drodze – „Bulletstorm„, który wywołał we mnie mocno mieszane uczucia, choć chyba nieuzasadnione biorąc pod uwagę jakie oceny zgarnia w recenzjach, oraz „Dragon Age 2„, o którym szerzej rozpisałem się tutaj.
Na koniec zostaje kwestia mobilnej rozgrywki, czyli iPhone. Pisałem ostatnio o kilku grach, którym poświęciłem nieco więcej czasu – „Street Fighter IV„, „Virtua Fighter 2” oraz „League of Evil„. To jednak tylko część tytułów, które wałkuję namiętnie na telefonie, więc możecie w najbliższym czasie spodziewać się kilku dodatkowych recenzji.
O mały włos zapomniałbym o małym eksperymencie, który od jakiegoś czasu prowadzę. Mianowicie zakupiłem „Minecrafta” aby przekonać się na czym polega jego fenomen. Wczoraj jednak „Minecraft” wszedł w fazę beta, więc wpis (a może i seria wpisów) pojawią się nieco później – trzeba zapoznać się ze wszelkimi nowinkami. Póki co jednak mogę zdradzić tyle, że gra pomimo swojej przesadnej momentami prostoty potrafi wciągnąć na długie godziny.
Ufff, to tyle – trochę się nazbierało, ale tak to jest jak się zaniedbuje cykliczne wpisy. Zatem miłej gry i do następnego odcinka „Tygodnia gracza”!