Krugero’s Top 5: Ulubieni bohaterowie drugoplanowi
Nie od dziś wiecie, że moim ulubionym elementem gier jest fabuła. Ta jest jednak niczym bez bohaterów, zarówno tych pierwszo, jak i drugoplanowych. Dziś pragnąłbym rzucić trochę więcej światła na tę drugą grupę, której członkowie na ogół kryją się w cieniu protagonistów, sterowanych przez gracza. Przed Wami zestawienie piątki moich osobistych mistrzów drugiego planu. Miłej lektury!
UWAGA NA SPOILERY! Tekst zawiera spoilery odnośnie: Diablo 2 & 3, The Last of Us, Halo Reach, Gears of War: Judgment oraz Final Fantasy VIII. Jeżeli nie graliście w któryś z wymienionych tytułów i macie zamiar go ukończyć, to pod żadnym pozorem nie czytajcie poniższego artykułu. W szczególności tyczy się to The Last of Us. W pozostałym przypadku, zapraszamy do lektury:)
#5 Archanioł Tyrael (Diablo 2 & 3)
Tyrael jest jedną z najpotężniejszych istot Sanktuarium – świata, w którym toczy się akcja kultowych hack’slashów Blizzarda. Archanioł jest uosobieniem sprawiedliwości oraz zażartym wrogiem panów piekła. Istnieje wiele powodów, dla których lubię postać Tyraela. Na pierwszy rzut oka, cechuje się on rewelacyjnym designem. Jego anielska zbroja, miecz i skrzydła oraz charakterystyczna, bezkształtna twarz nadają archaniołowi niebywałego wyglądu i prezencji. Nie mniej, w Tyraelu od zawsze najbardziej urzekała mnie jego wzniosłość, rycerskość, honorowość oraz determinacja w walce przeciwko złu. W tym celu archanioł sprawiedliwości odważył się nawet złamać święte prawa zakazujące mu ingerencji w świat śmiertelników, by jako jedyny wysłannik niebios pomóc ludziom w walce z panami piekła. To z jego inicjatywy powstało bractwo Horadrimów, które doprowadziło do uwięzienia Diablo, Mefista i Baala w kamieniach dusz. Po dziesiątkach lat od tego wydarzenia, Tyrael zrzekł się nawet swojej anielskości po to, by jeszcze raz wesprzeć ludzkość przed zagrożeniem ze strony najwyższych złych.
Diablo 2 & 3 są nielicznymi grami, które podobają mi się bardziej w polskiej, niż angielskiej wersji językowej. Jest to między innymi zasługą rodzimych aktorów, którzy wcielili się w postać archanioła sprawiedliwości. „Polski Tyrael” zachwyca siłą głosu oraz patetycznością wypowiadanych słów. Po tym co mówi, i jak mówi, czuć, że ma zawsze słuszność. Jego monolog, w którym wyrzeka się anielskiego prawa i staje się człowiekiem zachwyca swą wymownością i potęgą przekazu (gorąco zachęcam Was do odświeżenia sobie przerywników filmowych umieszczonych poniżej!). Wprost nie mogę się doczekać, aby ujrzeć dalsze losy Tyraela w nadchodzącym dodatku do Diablo 3 zatytułowanym The Reaper of Souls. Po cichu obstawiam, iż Tyrael powróci do swej anielskiej potęgi.
„Dżungla Mefista”
„Poświęcenie Tyraela”
#4 Tommy (The Last of Us)
W recenzji The last of Us wspomniałem o rewelacyjnej fabule, jaką cechuje się ten tytuł. Siłą historii w produkcji Naughty Dog są postacie w niej występujące. Gra zachwyca przede wszystkim mistrzowskimi kreacjami Troya Bakera i Ashley Johnson, którzy wcieli się w głównych bohaterów opowieści – Joela i Ellie. Jednakże, historia tej dwójki byłaby niczym, gdyby nie rewelacyjni bohaterowie drugoplanowi, których napotykamy przemierzając postapokaliptyczny świat The Last of Us. Jedną z takich postaci jest Tommy, „kid brother” sterowanego przez gracza Joela.
Po mimo spoiler alertu na początku artykułu, ograniczę ilość takowych do minimum. Jeśli chodzi o Tommy’ego, to w zasadzie nawet nie ma zbytnio czego spoilować. Bohaterowie drugoplanowi w TLoU odgrywają bowiem bardzo krótkie epizody. Nie mniej, Naughty Dog zadbało o wyrazistość tych postaci, przez co na długo zapadają one w pamięć. Co do samego Toma, to równy z niego chłop. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale z młodszego brata Joela emanuje niezwykła przyzwoitość i charyzma. Tommy jest jednocześnie prawdziwym teksańskim twardzielem oraz niezwykle ciepłym facetem. Jest to zasługą mieszaniny jego głosu, mimiki twarzy i prostych gestów.
Pamiętam, że grając w TLoU obawiałem się nieco spotkania z Tommy’m, jako że Joel wspominał o tym, że jego ostatnie spotkanie z bratem nie należało do najprzyjemniejszych. Jak ogromnym i miłym zaskoczeniem była dla mnie reakcja Toma na widok sterowanego przeze mnie bohatera: to jak pomimo dawnych animozji stęskniony rzucił się na starszego brata. Właśnie za takie chwile, najbardziej cenię sobie The Last of Us (oraz Red Dead Redemption). Chwile, które choć krótkie, naładowane są ładunkiem prawdziwie ludzkich emocji. Podobnie jak w przypadku Tyraela, wyczekuję ponownego spotkania z „młodszym Texasem”. Obstawiam, że gdyby dane nam było ujrzeć sequel The Last of Us, Tommy odgrywałby w nim znaczną rolę.
#3 Jorge-052 (Halo: Reach)
Ostatnim razem wspomniałem Wam o tym, że Halo: Reach było powodem, dla którego nabyłem Xboxa 360. Jeszcze kilka wiosen temu praktycznie kompletnie przestałem interesować się grami, z wyjątkiem kilku prawdziwych hitów ogranych u przyjaciół na X360 i PS3. Dopiero zapowiedź kolejnego Halo i to w dodatku prequela oryginalnego Combat Evolved rozbudziła we mnie chęć zaopatrzenia się w nową konsolę. Po obejrzeniu jednego z pierwszych zwiastunów tej gry byłem już pewien, że kupię dla niej trzystasześćdziesiątkę. Pamiętam, że najbardziej elektryzowała mnie możliwość wcielenia się/bycia częścią oddziału SZEŚCIU Spartan. Mając na uwadze cuda, jakie Master Chief odstawiał w pojedynkę na ekranie mojego TV, wprost nie mogłem wyobrazić sobie w akcji całego oddziału tych superżołnierzy.
Halo: Reach nie zawiodło moich nadziei, choć rozczarowało nieco długością kampanii i kilkoma pomniejszymi aspektami, jednak to nie miejsce, aby rozwijać teraz tę myśl. Suma sumarum, pomimo wad byłem oczarowany ostatnim Halo stworzonym przez Bungie, bowiem po raz pierwszy w historii tej serii dane mi było wcielić się w stworzonego przeze mnie, nieznanego nikomu Spartania, co zwiększyło u mnie poczucie immersji w grze. W czasie mojej służby w szrankach UNSC było dane mi poznać najlepszych wojowników, z jakimi spotkałem się w mojej długoletniej przygodzie z grami. Mowa tu o oddziale Noble, w którego skład wchodzili Carter-A259, Catherine-B320, Jun-A266, Emile-A239 oraz Jorge-052. To właśnie postać ostatniego z nich najbardziej wyryła mi się w pamięci.
W odróżnieniu od pozostałych członków Noble Team, będących produktami programu Spartan III, Jorge jest Spartaninem drugiej generacji – tej samej co Master Chief – którą uważa się za najlepszą. Dopiero w Halo: Reach dostrzegłem prawdziwą potęgę fizyczną Spartan II, będącą rezultatem bolesnych zabiegów medycznych oraz wzmocnień genetycznych, którym zostali poddani. Jorge to prawdziwy BIG GUY, który zamiast karabinu szturmowego używa halowego odpowiednika ciężkiego karabinu stacjonarnego. Jednakże, moja sympatia do Spartaniana-052 ma inne źródło. Jorge przede wszystkim zaimponował mi swoją odwagą i poświęceniem jakiego, dokonał dla Reach. Tym, że jak na prawdziwego bohatera przystało świadomie i bez wahania podjął decyzję o poświęceniu własnego życia w nadziei, że uratuje swoją planetę-matkę. Gorąco polecam odświeżyć sobie ten moment, oglądając zamieszczoną poniżej cut-scenkę. Wbrew spoiler alertowi, zachęcam do tego również te osoby, które nie chcą, bądź nie mogą przekonać się do Halo. Być może poniższy klip zmieni Wasze spojrzenie na serię Bungie/343 Industries.
#2 Garron Paduk (Gears of War: Judgment)
Nie rozumiem wiadra pomyj wylewanych na Gears of War: Judgment autorstwa People Can Fly, znanego teraz jako Epic Poland. Nasi rodacy stworzyli świetnego singla i bardzo dobre, świeże multi, które zraziło do siebie fanów trylogii Gears. Mała rada-przytyk: jeżeli ktoś nie lubi zmian w kontynuacjach gier z danej serii, to polecam przerzucić się na szachy; od stuleci ten sam gameplay. Oprócz rewelacyjnych trybów single i multiplayer, Judgment wspominam bardzo miło jeszcze z jednego powodu, który na imię i nazwisko ma Garron Paduk. Powody mojej sympatii do tego bohatera opisałem wstępnie w recenzji singla Judgment, której fragment pozwolę sobie teraz przytoczyć:
Paduk to w mym odczuciu najciekawsza postać, z jaką spotkałem się w uniwersum Gears of War. W odróżnieniu od pozostałych Gearów, Paduk jest Gorasnajczykiem, obywatelem państwa UIR, stylizowanego na ZSRR, z którym COG toczyło konflikt o Imulsję, znany pod nazwą Wojen Pendulum.
Paduk był majorem w siłach UIR. Po tym jak Szarańcza spustoszyła jego ojczyznę, został on wyłowiony z wody przez COGów na terytorium ich państwa. Garron odłożył dawne urazy na bok i został wcielony do armii Koalicji, aby pomóc dawnym wrogom zwalczyć ich nowego, wspólnego wroga – Szarańczę. Ciało Garrona pokryte jest pokaźną blizną, która skrywa mroczne ślady Wojen Pendulum. Paduk to świetna postać: żołdak zaciąga z rosyjskim akcentem i jest krynicą ciętych ripost. W końcu Słowianie doczekali się swojego człowieka na Serze;]!
W Puduku zaimponował mi etos, jakim się kieruje. Garron to człowiek honoru. Obala on stereotyp złego państwa, jakim rzekomo było UIR, które COG uważało za wroga nawet pomimo trwającej wojny z Locustami. Dowodem na honorowość i przyzwoitość Paduka jest fakt, iż uratował on życie swojemu dawnemu wrogowi, płk. Loomisowi, który był wysoce „nieprzychylny” Gorasnajczykowi (patrz: cut-scenka niżej).
Paduk to w pewnym sensie również postać tragiczna. Doznał on wielu strat. Jego ciało nosi blizny po oparzeniach, jakich doznał po eksplozji rakiety Lightmass w trakcie Pendulum Wars. Po zakończeniu konfliktu z COGami Garron doświadczył spustoszenia swej ojczyzny przez Locustów. Ostatecznie zaś Paduk był bezradnym świadkiem śmierci swojej ukochanej, czyli znanej z kampanii w Judgment Sofii, o czym gracz dowiaduje się z jego bolesnego wyznania pod koniec rozdziału „Pokłosie”. Kombinacja tych wszystkich cech i wątków, czyni z Garrona postać wyróżnającą się na tle bohaterów innych gier i to nie tylko shooterów. Marzą mi się nowe Gearsy, które zerwałby z Locustami i opowiedziały graczom historię Wojen Pendulum, jakie COG toczyło z UIR o Imulsję. Wtenczas Paduk, mógłby po raz kolejny zagościć na ekranie mojego telewizora.
#1 Laguna Loire (Final Fantasy VIII)
Panie i Panowie, oto on mój ulubieniec drugiego planu: Laguna Loire z Final Fantasy VIII – rzekomy „drugi główny bohater gry” po Squallu Leonheart’cie. W istocie historia Laguny jest jednym z nurtów głównej opowieści w FF VIII, toteż uznaję go za postać drugoplanową. Nie mniej jednak, życzę wszystkim obecnym i przyszłym twórcom gier, aby ich gry mogły poszczycić się bohaterami „drugoplanowymi” pokroju Laguny. Kreacja i złożoność tej postaci zawstydziłaby niejednego głównego bohatera wielu obecnych IP.
Final Fantasy VIII jest przykładem gier pozbawionych voice-actingu, gier które się czytało (oj, tak, tyle linijek tekstu, co w FF VIII ciężko uświadczyć w dzisiejszych grach). Dlatego granie i śledzenie fabuły w jRPGu Squaresoftu można w wielu aspektach porównać do czytania książki. Dobrej książki, należałoby dodać. Final Fantasy VIII zachwycił mnie interesującą historią, która skupiała się wokół rewelacyjnie nakreślonych postaci. W mym odczuciu Laguna Loire jest najciekawszą z nich.
Laguna posiada zestaw wszystkich cech, które cenię sobie u ludzi. Jest dobry i czuły na krzywdę innych, skory do poświęceń, pełen pasji, wzniosłych ideałów i marzeń. Nad to wszystko jest jednak niezwykle skromny. To właśnie za te atrybuty ludzie Esthar wynieśli go na swojego przywódcę. Maluję tu nieco patetyczny obraz Laguny, jednakże, jest on daleki od bycia postacią pomnikową. W bohaterze FF VIII najbardziej zdumiewa mnie jego prawdziwość. Jest on niezwykle ludzki, o czym świadczy chociażby jego gapowatość, kiedy nie mógł zdobyć się na odwagę, by porozmawiać z dziewczyną, w której się zadurzył – pianistką Julią. Widać to w poniższym klipie, który przedstawia całą tę sytuację. Naprawdę polecam Wam poświęcić te 10 minut, aby raz jeszcze dać się urzec magii dawnego Final Fantasy, które nadal zachwyca pięknem dialogów i fabuły:
Jestem ogromnym fanem sceny spotkania Laguny z Julią, bowiem widać w niej pierwiastek ludzki, jakim został obdarzony mój ulubieniec. W żadnej innej grze nie spotkałem się z bohaterem, który miałby cykora przed zagadaniem do dziewczyny swoich marzeń. Nie wiem czy Laguna był tego świadomy, ale tamtego dnia skradł on serce Julii, na co dowodem są słowa piosenki „Eyes on me” jej autorstwa. Tej samej piosenki, która rozbrzmiewa w endingu FF VIII. Inspiracją do napisania słów tego utworu były oczy Laguny, które pianistka uznała za niezwykle piękne. Wracając do samego zakończenia gry, to tylko utwierdza mnie ono w przekonaniu, że Laguna jest jedną z najlepszych postaci wykreowanych na potrzeby gier wideo. Na zakończenie tej odsłony Krugero’s Top 5 zapraszam Was w podróż do świata fantazji, w którą zabierze Was poniższe wideo. Możecie darować sobie jego pięć pierwszych minut, które cechują się nieco psychodelicznym klimatem; od 04:50 zaczyna się bajka, której nie przeszkadzają nawet napisy końcowe.
Nomura-san, proszę, przywróć słowom Final Fantasy ich należytą chwałę.
Wow, ależ mnie wzięło na sentymenty. Teraz Wy. Kim są Wasi ulubieni bohaterowie drugoplanowi, których poznaliście w trakcie Waszej przygody z grami wideo/komputerowymi?
PS. Kolejna odsłona Krugero’s Top 5 ukaże się 2014-02-17. Stay tuned!
Edit: Z racji testowania dodatku Left Behind do The Last of Us kolejna odsłona Krugero’s Top 5 ukaże się z tygodniowym opóźnieniem tj. 2014-02-25. Za opóźnienie najmocniej przepraszamy.