Asset 3

Easter Eggs – producenci robią sobie „jaja” od lat

Piotr Szychowski / 20.04.2014
komentarze: 0

Nie ma chyba lepszego okresu od Wielkanocy, by nakreślić kilka słów na temat tego bardzo popularnego zjawiska w branży gier wideo. Twórcy gier niezwykle mocno upodobali sobie bowiem strojenie żartów z graczy i zamieszczanie w swoich produkcjach licznych nawiązań oraz odniesień praktycznie do wszystkiego. Przyjrzyjmy się więc początkom owego procederu i najciekawszym znanym przykładom.

Terminem „easter egg” zwykło się określać wszelkiej maści odniesienia i ukryte smaczki zawarte niemal w każdym medium kulturowym. Stąd nie dziwią nas sytuacje, gdy na przykład w filmie Star Trek z 2009 roku pośród szczątków dryfujących w przestrzeni kosmicznej na ułamek sekundy pojawia się bohater „konkurencyjnego” obrazu sci-fi, robot R2-D2 znany z Gwiezdnych Wojen. Lub też, kiedy podczas buszowania po Google Maps jako punkt startowy wpiszemy Shire, zaś końcowym oznaczymy Mordor. Po wybraniu trasy pieszej naszym oczom ukaże się informacja: Use caution – One does not simply walk into Mordor. Wiedzieliście?

easter-egg-r2d2-star-trek

Przykłady tego typu można by mnożyć niemal w nieskończoność – twórcy treści po prostu upodobali sobie „puszczanie oczka” do odbiorcy, a my w wielu przypadkach po prostu uodporniliśmy się na to zjawisko i nie zauważamy ukrytych przesłanek. Druga sprawa, że nierzadko swoiste „aktywowanie” konkretnego Easter Egga odbywa się przy pomocy specjalnej kombinacji klawiszy, czy wejściu do ukrytego pomieszczenia (w przypadku gier oczywiście, zwykle pozostałe media bazują na naszej spostrzegawczości oraz znajomości popkultury).

CO BYŁO PIERWSZE: JAJO CZY KURA?

To w sumie logiczne, że właśnie twórcy treści około komputerowych stali się wyjadaczami w dziedzinie Easter Eggów. Obcowanie z danym programem (grą w tym przypadku) wiąże się przecież nie tyle z biernym obserwowaniem wydarzeń na ekranie/karcie powieści, co aktywnym uczestnictwie w przedstawianej historii. Dlatego nie wystarczy być wyczulonym na pojawianie się znienacka różnorakich ciekawostek, oprócz tego trzeba jeszcze poznać SEKRET. Niestety podejście to blednie nieco w dobie powszechnego internetu i globalnej komunikacji. Gracze z całego świata wymieniają się faktami na temat danych produkcji i chyba tylko całkowite unikanie środowisk silnie związanych z daną marką pozwala na samodzielne odkrywanie i radość z tajemnic…

easter-egg-adventure

… tak, jak za dawnych lat. Rok 1979 nie obfitował bowiem w równie rozwiniętą sieć informacyjną, a to właśnie on został przyjęty za przełomowy dla zjawiska „wielkanocnych jajeczek” w grach wideo. W tym roku młody, bo zaledwie piętnastoletni, chłopak Adam Clayton z Salt Lake City odnalazł ukryte pomieszczenie zaszyte w kodzie gry Adventure, napisanej na starusieńką konsolę Atari 2600. Wejście do wspomnianej komnaty owocowało wyświetleniem komunikatu „Created by Warren Robinett”, czyli imienia i nazwiska twórcy programu. Wiekopomne wydarzenie? Tylko z historycznego punktu widzenia. Easter Eggi pojawiły się już wcześniej.

Adventure dzierży palmę pierwszeństwa praktycznie z jednego względu. W niej znaleziono ukryte „jajko” najszybciej. Całkowicie pomija się gry, które wyszły na Fairchild Channel F1 – pierwszą konsolę do gier obsługującą kartridże. Produkcje datowane na ten okres, a więc rok 1976 (trzy lata przed Adventure) również zawierały podobne smaczki. Summa summarum oficjalnym protoplastą zjawiska powinien zostać programista Brad Reid-Selth oraz jego gra Video Whizball – on także „podpisał się” na jednej z plansz.

first-easter-egg-video-whizball

Dlaczego zatem Adventure, a nie Video Whizball? Kiedy w 2004 roku programista i kolekcjoner gier wideo Sean Riddle podzielił się ze światem wiadomością o swoim odkryciu, można powiedzieć, że było już za późno. Historyczne karty zostały zapisane i nikt nie był w stanie naprostować przyjętych przez ogół faktów. Pierwszeństwo programu na Atari zbyt głęboko zakorzeniło się w świadomości graczy i całej branży.

HIDDEN CARROTS? RARE CANDIES? SECRET APPLES?

electronic-games-magazine

Warto też wspomnieć, kiedy termin określający ukryte niespodzianki zaczął funkcjonować jako znane dziś Easter Eggs. Miało to miejsce dopiero w 1981 roku. Po raz pierwszy użył go jeden z pracowników Atari – Steve Wright. Dodatkowo świat obiegła informacja, że w przyszłości do niektórych gier wypuszczanych na Atari 2600 będą implementowane „wielkanocne jajka”.

Z kolei za początkowe rozpowszechnienie zjawiska odpowiada ówczesny magazyn poświęcony grom wideo Electronic Games. Na jego łamach został opublikowany artykuł poświęcony grze Adventure i tajemniczej komnacie wyświetlającej nazwisko twórcy. Następstw notki prasowej z tamtych lat chyba łatwo się domyślić. Dziś praktycznie każda gra zawiera w swym kodzie zaszyfrowany przekaz do graczy.

NAJLEPSZE JAJA W BRANŻY

Sztuką byłoby wymienić wszystkie, bardziej lub mniej wyszukane, żarty i sekrety deweloperów. Często powstają one w ścisłej i zaplanowanej współpracy z wydawcą, bywają skutkiem specyficznego humoru programisty, a zdarzają się nawet takie, które promują konkretną markę (niekoniecznie powiązaną ze źródłem).

Z pomocą w odnajdywaniu poszczególnych Easter Eggów przychodzą nam liczne portale, całe kanały na YouTube poświęcane są podobnym poszukiwaniom, z roku na rok więcej można znaleźć w internecie zestawień i artykułów z przedrostkiem top 10/top 100. Ja postanowiłem ograniczyć się zaledwie do kilku przykładów, ot takich ściśle związanych z moją osobistą podróżą przez świat gier wideo:

gta-vice-city-easter-egg

Nie potrafię wskazać, kiedy pierwszy raz natknąłem się w grze na „jajo”, ale jednym z pierwszych, jakie pamiętam był niezbyt wyszukany dowcip zawarty w Grand Theft Auto: Vice City. Oto na konkretnym wieżowcu w Vice Point, od godziny 23:00, zapalone światła w poszczególnych oknach układały się w… hm, męskiego członka. Z kolei co kilkanaście minut czasu gry, na dachu wystrzeliwała fontanna. Gimnazjalny poziom żartów? Cóż, byłem jeszcze w podstawówce 🙂

fallout-2-easter-egg

Prawdziwą kopalnią „pisanek” były dla mnie dwie pierwsze części serii Fallout. Zrzut ekranu przedstawia akurat sekretną lokację z dwójki, o nazwie Cafe of Broken Dreams. W kafejce mogliśmy spotkać niektóre postacie znane z pierwszej odsłony, a które nie dostały angażu w Fallout 2 i użalały się nad swoim losem lub zagadywały do nas pytając, czy je poznajemy.

Inną ciekawostką, na którą trafiłem bawiąc się już przy Fallout Tactics, była Cierniowa Zbroja Diabła. Jej statystyki łudząco przypominały unikatowy pancerz znany z pierwszej części Diablo i oczywiście był to żart twórców. Zbroi nie dało się założyć przez zbyt wysokie wymagania (minimalna ilość siły 75, przy falloutowych standardach oscylujących wokół 6-10), a próba oszukania gry kodami wiązała się z całkowitą utratą punktów zręczności. Cóż, tak kończyło się paktowanie z diabłem.

bayonetta-easter-egg

To będzie chyba jeden z moich ulubionych: w grze Bayonetta często odwiedzamy naszego znajomka – Rodina, w jego barze The Gates of Hell, celem nabycia nowego zaopatrzenia i zasięgnięcia języka. Jedną z naszych wizyt rozpoczynają słowa barmana „check this out – what do you buying?”, następnie wybucha on śmiechem i mówi, że usłyszał ten tekst kiedyś w jednej z gier. Mowa tu oczywiście o Resident Evil 4, gdzie tajemniczy kupiec ze specyficznym akcentem zawsze witał nas słowami „welcome stranger, what do you buying?”.

Swoją drogą – wiedzieliście może, że The Gates of Hell to rzeźbiona brama z brązu imitująca właśnie bramy piekielne, a została wykonana na zamówienie paryskiego muzeum przez francuskiego artystę Auguste Rodina?

Z przekory nie wspomniałem o najbardziej popularnych Easter Eggach, pokroju krowiego poziomu w Diablo 2, z prostej przyczyny. Są to klasyki, o których prawdopodobnie słyszeli wszyscy, a jeśli nie, zachęcam do samodzielnego pobuszowania po sieci. Z pomocą mogą przyjść wam wspomniane przeze mnie poradniki oraz zestawienia, choćby takie, jak ten.

POLACY NIE GĘSI…

Również polskie produkcje najeżone są smaczkami i powiem szczerze, że poziom żartów oraz nawiązań często mają lepszy, niż zagraniczni koledzy. Zupełnie na sam koniec dwa moje ulubione:

witcher-2-easter-egg

Powyższy screen złapany z Wiedźmina 2 przedstawia tragicznie zmarłego asasyna, który nie trafił w stóg siana wykonując skok wiary. Chłopaki z CD Projekt RED wiedzą, że prawdziwy zabójca może być tylko jeden.

bulletstorm-easter-egg

Punkt za przytyk w stronę Microsoftu należy się polskiej ekipie People Can Fly. W grze Bulletstorm, podczas jednej z przebieżek korytarzem natrafiamy na uszkodzone drzwi. Próba otworzenia ich przez naszego kompana kończy się wymownym zacięciem obu rozsuwanych skrzydeł, a podświetlony panel zamiast przybrania zielonego koloru, zaświeci na czerwono.

Co więcej, niepełna jarząca się obręcz to kalka komunikatu uszkodzenia konsoli Xbox 360. Kiedy konsola uległa przegrzaniu, właśnie taką formę przybierał jej włącznik.

KOSZYK PEŁEN PISANEK

Mam nadzieję, że nie zanudziliście się zbytnio tymi przydługimi wywodami i lektura sprawiła wam nieco frajdy. Ogromnie zachęcam wszystkich do samodzielnego eksplorowania gier w poszukiwaniu poukrywanych Easter Eggów i baczniejszego zwracania uwagi na żarty twórców. Przykładów podobnych do tych przytoczonych przeze mnie są tysiące, wystarczy tylko trochę spostrzegawczości, żeby je odnaleźć.

Koniecznie dajcie też znać w komentarzach, czy trafiliście kiedyś na jakieś „jajo”, albo które są dla was szczególnie śmieszne i ciekawe. A może natraficie na jakieś właśnie podczas przerwy świątecznej? Wszak nie od dziś wiadomo, że przerwa od szkoły/uczelni/pracy sprzyja nadrabianiu growych zaległości. Niezależnie od waszych planów na długi weekend, w imieniu całej redakcji składam wszystkim czytelnikom Playing Daily najserdeczniejsze życzenia świąteczne. Pamiętajcie, że powinno być rodzinnie, a jutro porządnie mokro.