Asset 3

Danganronpa: Trigger Happy Havoc – recenzja [PS Vita]

Andrzej Kała / 9.01.2015
komentarze: 0

Po ukończeniu Persona 4: Golden, długo szukałem gry z Kraju Kwitnącej Wiśni, która wciągnęłaby mnie równie mocno. W końcu natrafiłem jednak na Danganronpa: Trigger Happy Havoc i choć nie jest to jRPG, to wessało i nie chciało wypuścić…

Przygody ucznia w liceum

Danganronpa: Trigger Happy Havoc

Gdybym miał napisać czym jest Danganronpa chyba określiłbym ten tytuł jako mieszankę gry przygodowej, interaktywnej opowieści, zabawy w detektywa i odrobiny gry rytmicznej. Chyba najbliżej tej produkcji do serii Ace Attorney, ale tylko pod kątem mechaniki, bo jeśli chodzi o fabułę to mamy do czynienia z kompletnym odlotem.

Jako Makoto Naegi, dostajemy się do akademii Hope’s Peak, w której mają okazję uczyć się wyłącznie uczniowi najlepsi w swojej dziedzinie, dodatkowo specjalnie wyselekcjonowani przez samą szkołę. Tak więc choć nie ma egzaminów, dostać się do niej jest bardzo ciężko, a my po prostu mieliśmy mnóstwo szczęścia…

Bez wyjścia?

Danganronpa: Trigger Happy Havoc

Wśród pozostałych 14 uczniów znajdziemy m.in. najlepszego baseballistę, najlepszego przywódcę gangu motocyklowego, czy największego fana mangi, gier i podobnych tematów. Każda z poznanych osób posiada wyjątkowy talent i co więcej, w charakterystyczny dla japońskich gier, jest bardzo mocno zarysowana, momentami wręcz ocierając się o karykaturę.

Chwilę po pobieżnym poznaniu pozostałych osób pojawia się mocno odjechany miś-robot Monokuma, który oznajmia nam, że nie wydostaniemy się nigdy ze szkoły i przyjdzie nam tutaj spędzić resztę życia. Dopilnować mają tego stalowe blachy w oknach oraz rozmieszczone śmiertelne pułapki. W teorii to nie jest wcale takie złe, bowiem szkoła zawiera wszystko co do “szczęścia” potrzebne – jedzenie, rozrywkę, sport, a nawet bardzo obszerną bibliotekę.

Śmiertelna “zabawa”

Danganronpa: Trigger Happy Havoc

Aby jednak nie odbierać nam całej nadziei, Monokuma szybko wyjaśnia, że jest jeden sposób na wydostanie się na zewnątrz. Musimy zamordować jednego z uczniów i tak dobrze zatrzeć ślady, aby pozostali uczniowie nie byli w stanie wskazać mordercy.

Jeśli bowiem uda im się odkryć kto jest sprawcą, ta osoba momentalnie ginie w bardzo wymyślny, przygotowany przez Monokumę sposób, ale jeśli uda jej się resztę grupy wywieść w pole, to oni zakończą swój żywot.

Oczywiście Monokuma dodatkowo podrzuca nam pewne “motywacje”, które mają nas skłonić do szybkiego wydostania się ze szkoły, ale szczegółów nie chcę Wam zdradzać. Podobnie jak dodatkowych informacji na temat samego misia…

Rozgrywka

Danganronpa: Trigger Happy Havoc

Do czasu popełnienia morderstwa, eksplorujemy zakamarki szkoły, rozmawiamy z pozostałymi uczniami, co w gruncie rzeczy sprowadza się głównie do przemierzania gmachu i częstego przewijania długich dialogów, aż w końcu popełnione zostanie morderstwo.

Wtedy zaczynamy zabawę w detektywa – rozmawiamy z pozostałymi osobami na temat tego wydarzenia, szukamy dowodów i poszlak, a następnie przechodzimy do rozprawy sądowej.

Danganronpa: Trigger Happy Havoc

Na początku ma miejsce debata na temat całego zdarzenia, w trakcie której zbijamy swoimi argumentami błędne stwierdzenia innych uczestników procesu. Pojawiają się także minigierki, w trakcie których niczym w kole fortuny musimy uzupełnić brakujące litery, wygrać pojedynek na argumenty, w którym w określonym rytmie musimy wciskać przyciski, a całość kończy się podsumowaniem ustalonych faktów w postaci komiksu z brakującymi okienkami. Do nas należy odpowiednie ich uzupełnienie i podsumowanie całego wydarzenia.

Jeśli uda nam się wskazać odpowiednią osobę, dochodzi do natychmiastowej, a zarazem bardzo wymyślnej i widowiskowej, egzekucji sprawcy w wykonaniu Monokumy.

Nietypowy styl graficzny i dużo japońskiej przyprawy

Danganronpa: Trigger Happy Havoc

Danganronpa: Trigger Happy Havoc posiada swój indywidualny i mocno nietypowy styl będący połączeniem 3D i płaskich sprite’ów, które nawet nie starają się dopasować do położenia kamery, tworząc ciekawy efekt “kartonowych” postaci.

Warto jednak zaznaczyć, że zarówno same projekty postaci, klimat, ich zachowania, mimika – wszystko jest mieszanką mangowej przaśności i klasycznego anime, co daje nietypową, aczkolwiek świetnie funkcjonującą mieszankę.

Idealnie z tym komponuje się japońskie audio, choć niestety czytane są wyłącznie niektóre fragmenty tekstów (a szkoda).

Niech nie zwiedzie Was przypadkiem zabawny miś, bowiem jest to gra przeznaczona raczej dla dorosłych. Mimo tego, że krew jest jaskrawo-różowa, to poruszana jest ciężka tematyka a sama fabuła jest godna dobrego kryminału.

Nie ma gier bez wad

Danganronpa: Trigger Happy Havoc

Przy Danganronpa: Trigger Happy Havoc spędziłem ponad 20 godzin, a jeszcze zostaje mi tryb New Game+, dodatkowe zakończenia i zupełnie odbiegający od fabuły “tryb szkolny”, zakładający że nikt nie ginie, a my wykonujemy zlecane nam przez Monokumę zadania. To w rezultacie przekłada się na kilkadziesiąt godzin rozgrywki, o ile oczywiście komuś podpasuje ten nietypowy klimat.

Gra nie jest jednak pozbawiona wad, z których największą jest niestety liniowość rozgrywki. Kolejność wydarzeń jest z góry ustalona, podobnie jak lista osób, które zginą.

Rozczarowuje odrobinę również zakończenie, które jest nieco zbyt chaotyczne i koniec końców pozostawia wszystko w sferze naszych domysłów, nie wyjaśniając ostatecznie sytuacji.

Warto dać szansę

Danganronpa: Trigger Happy Havoc

Danganronpa: Trigger Happy Havoc to moim zdaniem jedna z obowiązkowych pozycji na PS Vita. Bardzo nietypowa, mocno japońska, a zarazem wciągająca i oferująca wiele godzin świetnej zabawy, jeśli tylko damy się jej w pełni porwać, przymykając oko na niedociągnięcia czy akceptując dziwny styl graficzny.

Ta gra potrafi wciągnąć jak wysokiej klasy kryminał i choć jak wspomniałem, więcej tutaj gadania niż rozgrywki, to postaci, fabuła i gra jako całość, świetnie się bronią. Ja od pewnego momentu z trudem odkładałem konsolę, bo chciałem poznać zakończenie!

Jeśli tego typu klimaty wydają się Wam intrygujące, bądź po prostu chcielibyście spróbować jak smakuje takie danie z dalekiego wschodu, to gorąco polecam.