Przygotujmy się na premierę nowego Wiedźmina
Uwielbiam świat Wiedźmina. Kiedyś uważałem go za takiego „polskiego Tolkiena”, ale teraz wiem, że to gigantyczne uproszczenie. Wiedźmin to środowisko znacznie mroczniejsze i bardziej hardkorowe, niż Tolkien. Świat Sapkowskiego to mniej krasnoludów i elfów, a więcej ludzi z ich przywarami i złem, choć nie od razu wiadomo, kto jest dobry, a kto zły. Czasem potworem może być drugi człowiek, a potwór właściwy może okazać się bardziej ludzkim od człowieka.
Premiera trzeciej części gry Wiedźmin za pasem. Kilka razy przekładana – gra wreszcie nadchodzi. Preordery złożone, wszystkie materiały wideo obejrzane. Pełna gotowość do zanurzenia się w świecie białowłosego zabójcy potworów. Jak jeszcze lepiej przygotować się do wskoczenia w świat Wiedźmina, zanim zasiądziemy do pecetów i konsol?
Najpierw książki
Przydałoby się zacząć od literackiego pierwowzoru. Trzeba te książki, po prostu, przeczytać jeszcze raz (bo w to, że ktoś ich nie czytał – nie wierzę). Publikacji Andrzeja Sapkowskiego opowiadających o przygodach Geralta z Rivii jest kilka. Są to zbiory opowiadań: „Miecz Przeznaczenia”, „Ostatnie Życzenie” i „Coś się kończy, coś się zaczyna”. Do tego doliczyć trzeba pieciotomową sagę o Wiedźminie, która stanowi już spójną opowieść oraz wydaną zupełnie niedawno książkę „Sezon burz”, będącą swoistym prequelem do wszystkich historii o Wiedźminie.
Sporo czytania. Ale absolutnie konieczny do przeczytania jest tom opowiadań „Ostatnie życzenie”, który zresztą zawiera najbardziej znane opowiadanie od którego wszystko się zaczęło i na podstawie którego powstało intro do pierwszej gry serii Wiedźmin. Można w nim zobaczyć podstawy wiedźmińskiego fachu – jak Geralt walczy ze strzygą.
Pięciąksiąg jest lekturą wciągającą, ale można go sobie odłożyć na zimowie wieczory. Opowiadania to natomiast lektura obowiązkowa, bo bez tego zwyczajnie nie da się poczuć niepowtarzalnego klimatu świata gry…
Potem serial
Na motywach opowiadań Andrzeja Sapkowskiego powstał w Polsce, w 2001 roku film kinowy z Michałem Żebrowskim w roli głównej. Film ten bez żalu można sobie odpuścić. Nie dość, że brakuje mu elementarnego warsztatu reżyserskiego, to jeszcze akcja się rwie, bo po prostu nie dało rady w dwugodzinnym filmie umieścić wszystkich wątków które powstały na potrzeby serialu. Film kinowy stworzono bowiem niejako przy okazji serialu. Z 13 godzinnego materiału na serial zostawiono nieco ponad 2 godziny. Nie udało się sprawić, żeby całość trzymała się kupy. Po prostu film jest zupełnie nie do oglądania…
Serial, to natomiast zupełnie inna para kaloszy. Owszem, nadal momentami mamy uśmiech na twarzy widząc wiedźminów walczących mieczem w typie katany, czy niemal całkowity brak efektów specjalnych (komputerowo tworzony smok pojawia się może na minutę i wygląda… słabo. Bardzo słabo). Serial jest z 2002 roku, a nawet jak na tamte czasy, grafika komputerowa przypominała tę sprzed dekady, a reszta efektów – przywodzi na myśl Pana Wołodyjowskiego.
Niemniej, zupełnie nie rozumiem hejtowania tego serialu. Aktorstwo postaci drugoplanowych nie porywa, ale całość ogląda się sprawnie. Nie jest to Gra o Tron oczywiście, ale też chyba nikt czegoś takiego nie oczekuje. Zbigniew Zamachowski w roli Jaskra i Michał Żebrowski w roli Geralta dwoją się i troją, aby wyciągnąć z tego serialu jak najwięcej. I choćby dla nich warto kilka odcinków obejrzeć. Ja kilka tygodni temu obejrzałem wszystkie trzynaście i bawiłem się znacznie lepiej, niż się spodziewałem.
I wreszcie gra
Przed uruchomieniem Wiedźmina 3 warto powrócić do wcześniejszych części opowieści o Geralcie z Rivii. Na Maku i na PC można pograć w część pierwszą, a na PC, Mac i konsoli Xbox 360 – można pobawić się w dwójkę czyli w Zabójców Królów. Jeśli jeszcze nie graliście w obie te gry – to z całego serca zachęcam – kawał dobrego komputerowego RPG. Jeśli jednak miałbym wybrać jedną tylko grę – to poleciłbym część pierwszą. Wydaje mi się ona z perspektywy czasu mniej liniowa niż „Zabójcy królów” i, przede wszystkim, była pierwsza. To od niej wszystko się zaczęło.
Owszem, nie zagracie w nią na konsoli, a grafika już nie powala. To wszak produkt sprzed ponad 7 lat, który powstał na już wtedy lekko przestarzałym silniku graficznym – zmodyfikowanym, owszem, ale jednak – starym. W dwójkę można pyknąć w dowolnym momencie, ale to właśnie pierwszy Wiedźmin jest niezrównany. Podobnie jak książki, w jedynkę trzeba zagrać, aby poczuć klimat świata Geralta z Rivii.
Komiksy? Planszówki?
Teraz pewnie narażę się pewnej liczbie fanów świata Sapkowskiego, ale od razu powiem – odpuść sobie, przynajmniej na razie, planszówki i komiksy związane z Geraltem z Rivii. Komiksy powstały na długo przed grami (w latach 1993-1995, czyli niemal równolegle z pierwszymi opowiadaniami) i są zjadliwe raczej tylko dla koneserów tego rodzaju twórczości. Karcianka była produktem dodatkowym przy premierze pierwszej gry komputerowej. Mówiąc krótko: są to produkty dla największych fanów świata Sapkowskiego i nie są konieczne do szybkiego przygotowania się na premierę gry Wiedźmin 3: Dziki Gon.
Pozostają jeszcze produkty zupełnie współczesne. Gra przygodowa – na planszy i w wersji na urządzenia mobilne. Do tego – wydana niedawno MOBA o tytule Battle Arena. To jednak jest już tylko uzupełnienie do Dzikiego Gonu, które nie uzupełnia świata wiedźmińskiego, a jedynie zaostrza apetyt przed trzecią częścią. Czujecie się już gotowi?