Asset 3

Destiny: The Taken King – recenzja

Andrzej Kała / 23.09.2015
komentarze: 0

The Taken King to ważny punkt w cyklu życia Destiny. Pozostają jednak dwa pytania – czy jest faktycznie tak dobry jak zapowiadali twórcy i drugie, moim zdaniem o wiele ważniejsze, czy jest wystarczającym argumentem aby gracze wrócili do tej produkcji?

W końcu wciągająca historia

Destiny: The Taken King

Najważniejszą rzeczą jaką udało się Bungie wprowadzić do Destiny wraz z dodatkiem jest interesujący antagonista, z czym wiąże się również lepiej przedstawiona fabuła. To właśnie ten element był moim zdaniem największą bolączką Destiny – ciekawy świat pełen interesujących postaci, które nie zostały poprawnie przedstawione. W przypadku The Taken King nie tylko doskonale wiemy kim jest Oryx i dlaczego w ogóle się pojawił, ale także do czego jest zdolny.

Również nasi starzy „znajomi” z wieży otrzymali nieco więcej „czasu antenowego”, dzięki czemu nie tylko bliżej poznajemy Eris, ale także pozostałą trójkę Vanguardów. Wśród tej czwórki wybija się Cayde-6, będący lokalnym śmieszkiem, w którego wcielił się Nathan Fillion.

Otrzymywane od nich zadania w końcu są sensownie powiązane fabularnie. Nie ma już domyślania się, grzebania w kartach i doszukiwania się – wszystko mamy podane wewnątrz gry. Zmiana wydawałoby się kosmetyczna, ale zyskuje dzięki temu świat gry, który po prostu wciąga. Owszem, nadal nie jest to powalająca fabuła, ale uwierzcie mi – różnica jest drastyczna i wyszła grze na plus.

Dużą zasługę w zwiększeniu naszej immersji ma nasz kompan – Ghost. Tak, nie bez powodu napisałem o nim „kompan”, bowiem wreszcie mamy wrażenie, że faktycznie mamy ze sobą towarzysza, a nie urządzenie do czytania tekstu. Choć nadal nie jestem pewien czy lepiej wypadł w tej roli Peter Dinklage czy Nolan North, to bez dwóch zdań jego postać jest o niebo lepiej i ciekawiej napisana.

The Taken

Destiny: The Taken King

Wraz z dodatkiem The Taken King wprowadzono zupełnie nową rasę przeciwników – The Taken (lub w wersji polskiej – Pojmanych). Są to przedstawiciele dobrze nam znanych ras – Fallen, Hive, Cabal i Vex, ale pojmani przez Oryxa i wciągnięci do jego świata.

Choć mogą sprawiać wrażenie dobrze nam znanych przeciwników, to jednak są to wyłącznie pewne podobieństwa w kształcie postaci, bowiem jest to zupełnie nowa rasa, posiadająca zupełnie nowe umiejętności i wymagająca innego podejścia do walki.

Dla przykładu, pojawiają się dobrze wszystkim znane jednostki Cabali – Phalanx, które teraz potrafią skumulować w tarczy energię i odepchnąć nas jeśli podejdziemy zbyt blisko. Kojarzycie inną jednostkę tej rasy – Psionów? W wersji „Taken” potrafią się klonować, więc jeśli nie będziemy ich eliminować wystarczająco szybko, są w stanie nas przytłoczyć ilością.

Takich przykładów jest o wiele więcej i widać, że twórcy mocno postarali się, aby nowa rasa była nie tylko ciekawa, ale również o wiele bardziej wymagająca.

Nowe miejsca i nowa jakość misji

Destiny: The Taken King

Dodatek wprowadza dwie nowe lokacje, choć akurat Phobos, jeden z księżyców Marsa, odwiedzamy tylko na chwilę. Mimo to misja otwierająca dodatek robi spore wrażenie, a zarazem świetnie wprowadza nas w wydarzenia i wyjaśnia skąd biorą się przedstawiciele rasy Pojmanych.

Destiny: The Taken King

Znakomita większość rozgrywki skupia się jednak wokół potężnego statku Oryxa – Dreadnoughta, który pełni rolę zupełnie nowej planety. Tak, ja też początkowo myślałem, że to nie może się udać i nie ma szans, żeby była to lokacja równie duża jak pozostałe planety. Owszem, da się zauważyć, że powierzchnia tego statku jest nieco mniejsza niż w przypadku pozostałych planet, ale nadal pozostaje ogromna! Można spokojnie zgubić się tam na wiele godzin na misjach patrolowych i cały czas mieć coś do robienia.

Nowa jakość misji

Zarówno w przypadku misji fabularnych jak i nowych Strike’ów nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że są o wiele ciekawiej przemyślane. Co więcej, miotają nas po praktycznie wszystkich już dobrze nam znanych planetach, ale robią to w bardzo umiejętny sposób odkrywając dobrze znane nam lokacje od nieco innej strony i wrzucając do tej mieszanki nowy typ przeciwników.

Destiny: The Taken King

Największe wrażenie jednak mimo wszystko zrobiła na mnie misja, w której naszym zadaniem jest wykradzenie ułamka duszy Croty. Nie chcę Wam tutaj więcej spoilować, bo uważam, że warto tego po prostu doświadczyć samemu, powiem tylko, że takiej misji w Destiny jeszcze nie było.

Bardzo spodobał mi się jeszcze jeden detal – jeśli do tej pory nie mieliście okazji zobaczyć jak wyglądają Raidy, misje z nowego dodatku zabiorą Was do tych lokacji! Nie, nie jest to robienie raidu jako takiego, ale już sama możliwość odwiedzenia tych lokacji w nieco innym kontekście jest rewelacyjnym pomysłem.

Nowe misje patrolowe

Pojawiły się również dwa nowe typy misji patrolowych, z których jedna polega na „zaliczaniu” kolejnych punktów kontrolnych i ładowaniu pasku postępu. Druga natomiast jest o wiele ciekawsza, bowiem wymaga od nas udania się przeważnie na drugi koniec lokacji i wyeliminowanie zagrożenia ze strony Pojmanych. Kolejne fale przeciwników stają się jednak coraz trudniejsze, a całe zadanie jest zakończone walką z mini-bossem otoczonym prawdziwą armią Pojmanych.

Są to bardzo krótkie misje (nie licząc dojazdów), ale cieszy fakt, że ekipa Bungie również i o tym elemencie pomyślała.

Nowy Raid

Destiny

Na obecną chwilę nowy Raid widziałem wyłącznie na zapisach wideo i kilku streamach na żywo, a i to w kawałkach co by nie psuć sobie przyjemności z odkrywania jego tajemnic kiedy przyjdzie czas.

Według jednak wielu moich znajomych, którzy już mieli okazję go zagrać, a nawet przejść – jest równie ciekawy jak Vault of Glass! Oprócz zabijania bossów, wprowadzono także wiele ciekawych mechanik i zagadek, które wymagają od graczy pomysłowości.

Na obecną chwilę najszybsze ukończenie go zajęło ok. 7 godzin, co zapewne jeszcze zostanie odrobinę skrócone. Niemniej jednak jest to ważny element tego dodatku i póki co wydaje się być bardzo solidnie przygotowany.

Nowe tryby PvP

Destiny

Pojawiły się także dwa nowe tryby PvP – Rift oraz Mayhem. Pierwszy z nich szybko stał się moim ulubionym, o którym za chwilkę nieco szerzej. Natomiast Mayhem to typowe PvP, z tym że skrócono drastycznie czas pojawiania się na mapie Heavy Ammo, a także regeneracji „Superów”, co idealnie wpasowuje się w nazwę trybu.

Wracając jednak do Rift. Zaraz obok Control jest to mój ulubiony tryb w Crucible. Dwie drużyny stają naprzeciw siebie, najpierw walcząc o pojawiający się na mapie artefakt (Spark), aby następnie umieścić go w szczelinie przeciwnika (Rift). Punkty natomiast dostajemy nie tylko za osiągnięcie celu czy zabijanie przeciwników, ale także pokonując choć część dystansu jaka dzieli nas od miejsca pojawienia się artefaktu do szczeliny.

Tryb przypadł mi do gustu głównie dlatego, że wymaga bardzo ścisłej współpracy i komunikacji całego zespołu, więc im bardziej zgrana drużyna tym większe szanse na sukces.

Nowe subklasy postaci

W końcu poznaliśmy trzecią subklasę dla każdej postaci. Dzięki temu każda z postaci posiada teraz subklasę połączoną z jednym z trzech typów mocy w Destiny – Arc, Solar i Void.

Rewelacyjnie przygotowano wprowadzenie do tych klas, bowiem odblokowujemy wykonując ciekawe zadanie związane z daną subklasą, które później zakończone jest wizytą na arenie z trybu PvP, gdzie uczymy się wykorzystywać naszą nowo nabytą moc.

Cały proces rozpoczynamy więc od powolnego odkrywania źródła naszej mocy, zrozumienia jej, a kończymy go jako potężni posiadacze zupełnie nowych umiejętności.

Tytan

Destiny: The Taken King

Nowa subklasa, Sunbreaker, to pierwsza subklasa tytana pozwalająca razić przeciwników na odległość. Do tej pory tytani byli zmuszeni do bezpośredniej konfrontacji z przeciwnikami w przypadku używania „superów”. Oprócz tej mocy jednak subklasa ta posiada zupełnie nowy zestaw umiejętności do odblokowania oraz nowy typ granatów solarnych.

Hunter

Destiny: The Taken King

Nowa subklasa to Nightstalker, który wzorowany jest na postaciach łowców rażących przeciwników na odległość i pozostających poza zasięgiem wzroku. Widać to nie tylko w „superze” tej subklasy, który skupia się na spowolnieniu przeciwników z bezpiecznej odległości, ale również nowym typie granatów, które po wybuchu sprawiają, że strażnicy w jego zasięgu stają się niewidzialni.

Warlock

Destiny: The Taken King

W przypadku Warlocka, nowa subklasa to Stormcaller, wymagający w przypadku użycia „supera” konfrontacji na o wiele krótszym dystansie niż do tej pory. Również nowy typ granatów pozwala na stosowanie innych taktyk niż to miało miejsce do tej pory. Dużą zmianą jest również „cios” w przypadku tej klasy, który potrafi zadawać obrażenia na krótkim dystansie.

Destiny 2.0

Destiny

Na chwilę przed wypuszczeniem The Taken King, developerzy zafundowali wszystkim graczom darmowy patch ważący aż 18GB, nazywany Destiny 2.0. Oprócz zawartości dodatku, która najprawdopodobniej została wraz z nim „przemycona”, wprowadził on bardzo dużo zmian do samej rozgrywki. Nie sposób opisać je wszystkie, więc skupię się tylko na tych „ważniejszych”, natomiast pełną listę wprowadzonych zmian znajdziecie na oficjalnej stronie Destiny.

Przede wszystkim zadania wreszcie są pogrupowane jako Questy z jasno określonymi celami, które możemy również w łatwy sposób śledzić. Wykonywanie tych zadań gwarantuje nam pewne nagrody, co dodatkowo motywuje do ich ukończenia. Bounties natomiast możemy „oddawać” w dowolnej chwili, nie ma już konieczności odwiedzania Wieży.

Punkty doświadczenia a parametr Light

Największą zmiana dotyczy jednak systemu Light i punktów doświadczenia. Obecnie zwiększono maksymalny poziom doświadczenia naszej postaci do 40 i nieco zmieniono sposób reprezentacji parametru Light. Otóż podobnie jak do tej pory parametr ten możemy zwiększać wyłącznie przy użyciu nowych przedmiotów, ale teraz powiązano go nie tylko z naszą zbroją, ale również i broniami. Zatem można powiedzieć, że jest to suma naszego ataku i obrony, reprezentująca prawdziwą siłę naszej postaci.

Biorąc pod uwagę, że niektóre poziomy trudności czy zadania wymagają określonej ilości punktów światła, sam system wiele się nie zmienił, ale jest teraz o wiele bardziej klarowny.

Destiny

Bardziej czytelne atrybuty Strength, Discipline i Intellect

Trzy atrybuty wpływały na szybkość ładowania granatów, ataku specjalnego wręcz oraz „Supera”. Do tej pory jednak były one dziwnie opisane i ciężko było się połapać co faktycznie ma wpływ na jaką umiejętność. Teraz nie tylko podzielono każdy atrybut na pewne „stopnie”, ale także jasno określono czas ładowania danej umiejętności i jej „poziom”.

Nowe rodzaje przedmiotów i kilka zmian

Wprowadzono także nowy rodzaj przedmiotów – artefakty, które nie tylko podnoszą nasze podstawowe trzy parametry, ale mogą także zawierać dodatkowe „perki”. Zmiany natomiast objęły naszego Ghosta oraz klasowy przedmiot – np. opaskę w przypadku Warlocka.

Oba przedmioty również posiadają wspomniane dodatkowe „perki” oraz podnoszą możliwości obronne naszego strażnika. To diametralnie zmienia przydatność tych przedmiotów i w końcu szukanie ich i wymienianie ma jakiś sens, poza czystą kosmetyką.

Mocna zmiana balansu broni

Od jakiegoś czasu w rozgrywkach PvP dominował Thorn, który był delikatnie mówiąc zabójczy, a cała reszta broni zdawała się prawie bezużyteczna (poza paroma wyjątkami). Na szczęście nowy patch mocno namieszał w tej kwestii i w końcu można zauważyć zróżnicowanie w broniach używanych w pojedynkach w Crucible i nie tylko. Owszem, da się wyczuć, że preferowane są Auto Rifle i Pulse Rifle, ale ta przewaga nie jest aż tak drastyczna jak w przypadku Hand Cannonów.

Questy i Bounties

Usprawniono nieco system Bounties, w przypadku których podwojono ilość jaką możemy aktualnie „mieć ze sobą”. Dodatkowo nie ma już konieczności podróżowania do wieży w celu „oddania” wykonanych Bounties – można to zrobić praktycznie w dowolnym momencie z zakładki Quests.

Ostatnią, bardzo dużą zmianą jest wprowadzenie Questów, które jak sama nazwa wskazuje – są wieloetapowymi zadaniami zlecanymi nam zarówno przez mieszkańców lokacji Tower jak i Reef. Zazwyczaj mają one przynajmniej dwa etapy, a także konkretne cele i nagrody jak to zwykle w typowych grach RPG.

Warto także wspomnieć, że zadania te nie są tożsame z dowolną misją fabularną czy zadaniem typu Strike, a co więcej posiadają własne, ciekawe tło fabularne. Mogą wymagać od nas np. rozegrania konkretnej ilości meczy PvP, zabicia generałów Pojmanych na Ziemi czy Venus bądź zdobycia przedmiotów potrzebnych do przeprowadzenia rytuału.

Tak jak wspomniałem, to zaledwie wierzchołek wprowadzonych zmian, więc jeśli chcecie dowiedzieć się na ich temat więcej – zachęcam do odwiedzenia oficjalnej strony.

Czy zatem warto powracać do Destiny?

Destiny

Czas najwyższy odpowiedzieć na pytanie czy dodatek The Taken King to wystarczający argument aby powrócić do Destiny. Najkrótsza odpowiedź – zdecydowanie tak, a nawet powiem więcej, już patch 2.0 był ku temu świetną okazją. Moim zdaniem The Taken King to wreszcie rozszerzenie na jakie czekaliśmy od samego początku.

Wprowadzone zmiany i usprawnienia bardzo pozytywnie wpłynęły na rozgrywkę i czerpaną z niej przyjemność. Ciekawa i w końcu widoczna fabułą kampanii oraz odmieniony Ghost sprawiają, że poznajemy świat Destiny nieco bliżej i o wiele łatwiej jest nam się w nim odnaleźć.

Rok po premierze Destiny w końcu otrzymałem grę jakiej oczekiwałem od samego początku. Owszem, nadal nie jest to spełnienie wszystkich obietnic developerów, ale całkowicie zniknęło pojawiające się powoli uczucie znudzenia i przesytu, a ja ponownie znikam w świecie gry na wiele godzin, które nawet nie wiem kiedy mijają.

Nie sposób nie wspomnieć o nieco wygórowanej cenie dodatku, ale to przywołuje mi w pamięci sytuację z dodatkiem Lord of Destruction do Diablo 2. Tak, cena jest wygórowana nawet jeśli weźmiemy pod uwagę zawartość, niemniej jednak przekuwając ją na godziny jakie spędzimy w grze, to jest to kwota do przełknięcia.

Egzemplarz dodatku The Taken King został zakupiony z własnych środków.