Czarodziejski Flet – recenzja [iOS]
Gier mobilnych w ostatnim czasie ukazuje się prawdziwe zatrzęsienie. Czasem jednak w zalewie klonów i nijakich produkcji trafia się prawdziwa perełka, obok której nie wolno pod żadnym pozorem przejść obojętnie. Tak właśnie jest w przypadku gry „Czarodziejski Flet” autorstwa naszego rodzimego studia LabLike.
Produkcja ta to ciekawy mariaż branży gier i świata opery, bowiem jest ona pewnego rodzaju rozszerzeniem tokijskiej inscenizacji „Czarodziejskiego Fletu” Mozarta, reżyserowanej przez Amona Miyamoto. Dodatkowo warto mieć na uwadze, że zespół tworzący tę produkcję był również odpowiedzialny za przygotowanie multimedialnych wizualizacji na potrzeby przedstawienia.
Powyższy wstęp ma wbrew pozorom ogromne znaczenie, bowiem „Czarodziejski Flet” wizualnie wygląda nie tylko przepięknie, ale również jest mocno inspirowany powyższą operą.
„Czarodziejski Flet” – iOS
Naszym zadaniem w grze jest taka manipulacja otoczeniem, aby Tamino był w stanie wydostać się z aktualnego poziomu i w końcu dotrzeć do złego Sarastro w celu uwolnienia ukochanej Paminy.
Historię znaną dobrze z opery i idealnie odzwierciedloną w grze studia LabLike poznajemy poprzez fantastycznie przygotowane sceny między poziomami, które choć są statyczne, to głos lektora, rewelacyjna muzyka i dynamiczna praca kamery, nadają temu obrazowi dynamiki.
Fundamentem rozgrywki natomiast jest wspomniana manipulacja otoczeniem. Początkowo sprowadza się to do odpowiedniego przesuwania platform w jednej płaszczyźnie tak, aby nasz bohater mógł dotrzeć do drzwi wyjściowych danej komnaty.
Z czasem jednak wprowadzane są nowe mechanizmy, więc na stagnację w tej kwestii nie można narzekać. Pojawia się możliwość wspinania się po drabinie, czy manipulacji obiektami w trzech wymiarach. Szybko więc proste przesuwanie klocków zaczyna wytężać nasze zwoje mózgowe, ale przede wszystkim – wciągać i czarować. Wszystkich mechanik zdradzać nie chcę, bo odkrywanie ich i nauka to mnóstwo frajdy.
Produkcja została stworzona z myślą o krótkich sesjach przed ekranem, ale co z tego, skoro odłożenie telefonu po ukończeniu nawet kilku poziomów graniczy z cudem. Połączenie pięknej oprawy graficznej i niesamowitej muzyki wciąga do świata opery tak mocno, że nie musi stosować żadnych sztuczek aby mnie w nim zatrzymać.
Obecnie dostępny jest pierwszy Akt, oferujący 32 poziomy, co powinno Wam dostarczyć kilka godzin intensywnych doznań.
Gra właśnie dziś miała swoją premierę i uwierzcie mi – powinniście skusić się na jej zakup. Będą to jedne z najlepiej zainwestowanych pieniądze w mobilną grę w Waszym życiu. Serio!