Asset 3

Unravel – recenzja [Xbox ONE]

Piotr Wasiak / 4.03.2016
komentarze: 0

Unravel to bardzo ciekawa produkcja, która wywraca nasze myślenie o największym wydawcy gier, a jednocześnie przenosi gracza do cudownej krainy marzeń i wspomnień w pięknie wyglądającej platformówce…

Zanim jeszcze uruchomimy grę przychodzi zdziwienie. Jak to? Niewielka platformówka, która wygląda jak gra indie, z jakimś głębszym przesłaniem od wielkiego wydawcy? Jednym słowem gra jest taka „artystyczna”, a jednocześnie wydawcą jest Electronic Arts. Dysonans poznawczy? Wydanie gry Unravel zostało okrzyknięte próbą ocieplenia wizerunku Elektroników, które do tej pory było kojarzone z wydawaniem masy DLC do swoich gier i ostrą polityką cenową… Być może tak jest. Ale Unravel to przede wszystkim dobra gra.

Poznajcie Yarnego

Bohaterem gry jest Yarny, czyli mały czerwony stworek zrobiony z włóczki. Gra zaczyna się od krótkiego intro. Oto pogrążona w nostalgii starsza kobieta, która w domu otoczona jest zdjęciami swoich bliskich – najpewniej dzieci i wnuków. W pewnym momencie babcia bierze koszyk z kłębkami wełny i idzie po schodach na piętro. Jeden kłębek jednak wypada z koszyka i z tej właśnie włóczki formuje się Yarny, czyli taki wełniany kotek…

Unravel

Nie bez kozery o tym piszę, gdyż po pierwsze główny bohater będzie pokonywał rozmaite przeciwności losu aby kolekcjonować wspomnienia i wypełnić album zdjęciami, a po drugie – owa włóczka jest jego jedynym narzędziem i pomocą w pokonywaniu trudności kolejnych leveli.

Skoro już przy trudnościach jesteśmy, to trzeba wspomnieć o fizyce. To ona będzie naszym głównym przeciwnikiem i zarazem głównym pomagierem. Nie możemy przejść przez jeziorko z wodą? Użyjmy włóczki, aby szarpnąć za gałąź i zerwać jabłka, które wrzucone do wody pływają, a Yarny po nich będzie mógł przeskoczyć na drugi brzeg. Nie możemy wskoczyć na kamień przy huśtawce? Postawmy na jednej stronie dźwigni klocek, a wtedy drugie ramie owej huśtawki nie opadanie i z niego przeskoczymy na kamień. I tak przez około 10 godzin cudownej gry. Nieśpieszne rozwiązywanie łamigłówek, które potrafią czasem zatrzymać na dłuższą chwilę. Niby proste, a jednak jeśli nie zauważymy czegoś na planszy, to możemy walczyć z poziomem dość długo. Nikt nam czasu nie liczy i to jest właśnie wspaniałe. Jednocześnie obserwujemy tło wydarzeń i zastanawiamy się wewnątrz jakiego wspomnienia jesteśmy.

Unravel

A jak to wygląda?

Gra jest śliczna. Mamy tutaj szczegółowe projekty plansz, w których w tle coś się dzieje, pomimo, że nasz bohater porusza się tylko w dwóch wymiarach. Przejdziemy razem z Yarnym przez znacznie różniące się od siebie poziomy. Odwiedzimy zatem nadmorską plażę, zimowy krajobraz, góry czy jesienny ogród. Będą też miejsca mroczniejsze – las po skażeniu chemicznym, złomowisko samochodów i inne. W sumie, jeśli dobrze pamiętam, przejdziemy wraz z Yarnym 12 zróżnicowanych poziomów. Które powalają! Kolory są śliczne, a grafika i animacja sprawia, że immersja jest niesamowita. Nie sądziłem, że to powiem, ale poczułem więź z włóczkowym, bądź co bądź, ludkiem. Kiedy przedzierał się przez głęboki śnieg, albo raz po raz wpadał do lodowatej wody (a wpadał z mojej winy) czułem się źle. Kiedy udawało się gdzieś wskoczyć i złapać wełniany element do albumu (co kończyło poziom) – czułem się przeszczęśliwy.

Gra – alegoria

Można doszukiwać się w Unravel drugiego dna. Poszczególne poziomy w grze to pewna alegoria ludzkiego życia. Zaczynamy od placu zabaw, potem przechodzimy przez wakacje nad morzem, potem mamy mroczny las i katastrofę ekologiczną aż wreszcie docieramy do zimy. Na koniec, wygląda na to, że nasz bohater umiera, ale dziwne świecące duszki pomagają mu dokończyć dzieło i przynieść ostatnie wspomnienie do albumu. Ale oczywiście nie musimy patrzeć na grę w ten sposób. Najlepsza jest właśnie ta wielowarstwowość. Możemy skupić się na pokonywaniu zagadek zręcznościowych i podziwianiu piękna otoczenia, a możemy także szukać drugiego dna i myśleć „co autor miał na myśli”.

Unravel

Czy warto?

Gra działa płynnie, nie jest zbyt łatwa (dziecinna), a „drugie dno” fabularne sprawi, że bawić będzie zarówno kilku latka, jak i jego rodzica. Ja wspominam przygodę z Unravel bardzo dobrze. Przeszedłem ją niemal jednym tchem podczas dwóch czy trzech „posiadów”, choć wydawało mi się, że platformówki to nie moja bajka. Zdecydowanie warto.

Chciałbym się do czegoś doczepić, bo taka moja rola jako recenzenta. Ale nie bardzo mogę. Gra ma właściwą długość – gdyby była dłuższa to już by męczyła, bo w sumie pewne mechaniki stosujemy przez cały czas. Gdyby była krótsza – narzekalibyśmy na to, że „za mało contentu w tej cenie”. Jedyne do czego się mogę przyczepić, to nierówna trudność zagadek zręcznościowych. Czasem przechodziłem całe fragmenty gry bez większych problemów, a czasem – okazywało się, że nie mogłem pokonać jakiegoś fragmentu dlatego, że nie dość dokładnie przeskakiwałem z platformy na platformę. No ale taka uroda platformówek. Skoro gra, która nie jest w moim typie tak mnie porwała, to zasługuje na wysoką ocenę.

Gra została opisana dzięki uprzejmości EA Polska, które dostarczyło kopię do recenzji.