Zapowiedź Call of Duty: Infinite Warfare to gigantyczna szansa dla serii Battlefield
Na początku tygodnia oficjalnie zapowiedziano nową odsłonę serii Call of Duty zatytułowaną Infinite Warfare. Choć decyzja o jeszcze dalszym ataku w kierunku klimatów sci-fi wydaje się być naturalnym krokiem do przodu, jest to jednocześnie niesamowita szansa dla serii Battlefield. Dlaczego?
Call of Duty
W przypadku serii Call of Duty recepta na sukces wydawała się oczywista. Fani krzyczeli z każdej strony, że dosyć juz tego sci-fi, dosyć zabawy w przyszłości. Temat się przejadł i fajnie byłoby jednak wrócić do korzeni. Już raz taki eksperyment przeprowadzono z Call of Duty: World at War, które do dziś jest wspominane jako ostatnia faktycznie dobra odsłona serii.
Może zatem lepiej byłoby jednak posłuchać fanów i przygotować np. Call of Duty: World at War 2? Niestety zapowiadając Call of Duty: Infinite Warfare, zarówno Infinity Ward jak i Activision jednoznacznie dali do zrozumienia, że mają swoją wizję i niespecjalnie chcą słuchać fanów w tej kwestii.
Nie da się ukryć, że Call of Duty: Infinite Warfare wygląda na solidne rzemiosło, ale pachnie odcinaniem kuponów z kilometra.
Battlefield
Zakładając, że mądre głowy w EA wyciągnęły wnioski z Battlefield: Hardline, albo po prostu używają internetu, wiedzą już że ogromną szansą na spektakularny sukces jest zaserwowanie fanom marki w tym roku kolejnej odsłony Battlefield: Bad Company. To, czy twórcy posłuchają swoich fanów, pozostaje do jutra otwartą kwestią. Owszem, Battlefield: Bad Company 3 to nie jest automatyczny sukces, ale wspaniały fundament na zbudowanie kolejnego kamienia milowego w historii marki.
Przede wszystkim Bad Company to zawsze była świetna kampania, pokazująca wojnę w nieco krzywym zwierciadle i wkładająca w ten obraz odpowiednią dawkę humoru. Serwowano nam wiele godzin świetnej zabawy, widowiskowego niszczenia budynków i efektownych eksplozji.
Pozostaje jednak jeszcze kwestia rozgrywek sieciowych, ale nie oszukujmy się – to akurat twórcy mają świetnie opanowane. W zasadzie wystarczy dorzucić destrukcję otoczenia znaną z Bad Company 2, a więc totalne równanie wszystkich budynków z ziemią i gotowe! Pozostałe składniki już są, nic nie trzeba psuć. Niech będzie, można zostawić nawet to Lelevelelution czy jak to się tam nazywało.
Trzymam kciuki!
Tak jak wspomniałem w tytule – Infinite Warfare to gigantyczna szansa dla serii Battlefield. Activision nie posłuchało fanów. Jeśli EA jednak swoich posłucha i dostarczy to, za czym tęsknią, to nie tylko będzie to murowany sukces dla serii, ale też bardzo duży plus dla samego wizerunku i PR Electronic Arts.
Jeszcze przed premierą Battlefield 4 miałem nadzieję na Battlefield: Bad Company 3, ale niestety wyszło jak wyszło. Potem pojawił się Battlefield: Hardline.
Może zatem do trzech razy sztuka? Może tym razem faktycznie będzie okazja do wiwatowania i celebrowania? Tak niewiele potrzeba, aby znów płyta z napisem Battlefield nie wychodziła z mojego czytnika.