Enigmatis 3: The Shadow of Karkhala – recenzja
Przyszedł czas na ostatnią część trylogii Enigmatis i sprawdzenie, czy Artifex Mundi dało radę utrzymać poziom i dostarczyć satysfakcjonujące zakończenie. Rokowania były jak najbardziej pozytywne.
W przeciwieństwie do stosunkowo spokojnych otwarć poprzednich odsłon trylogii, w Enigmatis 3: The Shadow of Karkhala już od pierwszych chwil rzuca nas w wir wydarzeń. Znajdujemy na pokładzie pikującego, płonącego samolotu, a nasz towarzysz nie jest w stanie zapanować nad maszyną. Szybko też zauważamy skromny powiew świeżości jaki nawiedził sposób rozgrywki, ale o tym nieco później.
Zwieńczenie trylogii Enigmatis ponownie stawia przed nami zadanie ostatecznego rozprawienia się z dobrze już nam znanym Pastorem. Kiedy wydawało się, że wszelki ślad po nim zaginął, powrót do miasteczka Maple Creek znanego z pierwszej odsłony serii owocuje znalezieniem zupełnie nowego tropu, który zaprowadzi nas tym razem do Indii, a dokładniej do miasta Karkala.
Choć początkowo wydaje się, że nowe otoczenie nie ma zbyt dużego związku z naszym celem, to bardzo szybko przekonujemy się, że to tylko złudne wrażenie, a Pastor nie przypadkiem wybrał właśnie Karkalę jako cel swojej podróży.
Ponownie Artifex Mundi zadbało nie tylko o ciekawie opowiedzianą, wciągającą historię, ale nie zabrakło także satysfakcjonującego zakończenia tej historii. Oczywiście dobra opowieść nie obejdzie się bez zaskakujących zwrotów akcji, więc możecie się takowych spodziewać tutaj.
Fundamenty rozgrywki specjalnie się nie zmieniły w stosunku do poprzedniej części, ale wprowadzono kilka drobiazgów, które urozmaicają zabawę. Elementy HOPA nie służą już tylko odnalezieniu nowego przedmiotu poprzez wygrzebywanie kilkunastu mniej lub bardziej losowych przedmiotów z całej ich sterty. Zdarza się, że musimy odnaleźć we wspomnianej stercie kilka odłamków jednego przedmiotu, aby móc na koniec złożyć go w jedną całość. Pojawiają się także elementy wspinaczkowe polegające na odnajdywaniu kolejnych miejsc, w których można zawiązać linę zabezpieczającą. Trudno tu oczywiście mówić o wielkiej rewolucji, ale ewolucja ma miejsce i to w dobrym kierunku.
Są także inne typy zagadek, jak i kilka elementów „zręcznościowych”, ale zachowam je w tajemnicy, aby gra miała okazję zaskoczyć Was choć odrobinę.
Powraca także zbieranie dowodów zbrodni oraz elementy dedukcji, które wiążą się z wielką ścianą. To dzięki nim będziemy w stanie rozpracować plany Pastora, a także dowiedzieć się nieco więcej na temat historii Karkali.
Oprawa audiowizualna ponownie stoi na najwyższym poziomie, choć niestety najsłabszym jej elementem są tutaj aktorzy podkładający głosy pod poszczególne postaci. Nie przeszkadzają one jednak w odbiorze rozgrywki, ani delektowaniu się mistrzowsko przygotowaną atmosferą. Ponownie ekipa Artifex Mundi stworzyła tytuł, którego atmosferą przesiąkamy praktycznie od pierwszych chwil.
Tradycyjnie już wersja kolekcjonerska gry zawiera dodatkową historię, która skupia się na wydarzeniach sprzed głównego wątku i dostępna jest dopiero po jego ukończeniu. Ten sprawdzony zabieg ponownie świetnie się sprawdza i nadaje całej historii nieco więcej głębi, choć nie jest on niestety zbyt długi.
W zasadzie jedyną wadą Enigmatis 3: The Shadow of Karkhala, podobnie jak poprzednich odsłon serii, jest długość gry. Całość można ukończyć w czasie ok. 3-4 godzin, ale muszę przyznać, że każda minuta sprawia mnóstwo frajdy i dostarcza rozgrywki z najwyższej półki gier HOPA.
Enigmatis 3: The Shadow of Karkhala jest jak piękny obraz, w który można wpatrywać się godzinami, słuchając przy tym świetnie dobranej muzyki. Choć po ukończeniu tego tytułu pożegnamy się z Panią detektyw, to mimo wszystko w pamięci pozostaje długa i ciekawa podróż, pełna świetnych łamigłówek, zagadek, oferująca intrygującą opowieść.