Asset 3

Nightmares from the Deep: The Cursed Heart – recenzja

Andrzej Kała / 10.09.2016
komentarze: 0

Nightmares from the Deep: The Cursed Heart to pierwsza część drugiej flagowej trylogii studia Artifex Mundi. Po detektywistycznych klimatach serii Enigmatis, przyszła pora na zanurzenie się w świecie pełnym piratów, historii i potworów z morskich głębin.

W grze wcielamy się w postać właścicielki muzeum na Karaibach, w którym organizowana jest właśnie zupełnie nowa wystawa, której głównym elementem przyciągającym odwiedzających ma być postrach tutejszych wód – kapitan Remington.

Nightmares from the Deep: The Cursed Heart

Na chwilę przed jej otwarciem, wraz z córką, doglądamy jeszcze ostatnich eksponatów, a także upewniamy się, że postać wspomnianego kapitana, wraz z szablą i pistoletem, jest poprawnie umiejscowiona. Przypadkiem jednak udaje się nam przywołać go ponownie do życia, a sam Remington porywa naszą córkę.

Szybko dowiadujemy się też, że korsarzowi towarzyszy kilkusetletnia już, tragiczna historia miłosna. Aby odzyskać miłość swojego życia, Remington zamierza wykorzystać siły witalne porwanej dziewczyny.

Nightmares from the Deep: The Cursed Heart

W trakcie rozgrywki odnajdujemy 12 złotych monet, które przekazujemy strażnikowi skrzyni. Oddanie każdej z nich uchyla rąbka tajemniczej historii Remingtona i jego nieszczęśliwej miłości.

Od strony rozgrywki dostajemy to, do czego przyzwyczaiło mnie już studio Artifex Mundi – świetne połączenie gry przygodowej z elementami HOPA, z przewagą tego pierwszego gatunku.

Nightmares from the Deep: The Cursed Heart

Poszukiwanie przedmiotów nadal stanowi całkiem spore wyzwanie, bo często są one idealnie wkomponowane w tło i trzeba mocno wytężać wzrok aby je dojrzeć. Są także przypadki, kiedy odnalezienie przedmiotu wymaga wykonania dodatkowej czynności jak np. połączenie dwóch innych przedmiotów, bądź otwarcie szuflady.

Dla mniej cierpliwych przygotowano alternatywę w postaci gry w Mahjongg, polegającej na połączenie ze sobą dwóch identycznych klocków, które stykają się z innym wyłączni jedną krawędzią. Z pozoru gra jest prosta, ale nieodpowiednie planowanie ruchów może skończyć się całkowitym zablokowaniem planszy.

Nightmares from the Deep: The Cursed Heart

Akcja rozgrywa się w kilkunastu lokacjach, wśród których znajduje się zarówno muzeum na Karaibach, pokład upiornego okrętu, a także Wyspa Czaszki. Każda z lokacji jest bardzo charakterystyczna i wykonana z ogromną dbałością o najdrobniejsze detale.

Elementy HOPA to nie jedyne wyzwania jakie na nas czekają. Twórcy przygotowali kilkanaście innych, bardzo urozmaiconych zagadek – od wybijania rytmu na zębach czaszki, po ustawianie okrętów na zamkniętym globusie w odpowiedniej kolejności.

Bardzo dużym plusem jest optymalnie wyważony poziom trudności – zagadki nie są zbyt łatwe, potrafią stanowić wyzwanie, ale uporanie się z nimi nie jest frustrujące.

Nie zawodzi także oprawa audiowizualna Nightmares from the Deep: The Cursed Heart. Jak wspomniałem, wszystkie lokacje są wykonane z ogromną dbałością o szczegóły, a nieco baśniowa paleta barw została idealnie dobrana. W zasadzie jedynym minusem w testowanej przeze mnie wersji na platformie Steam są niskiej jakości materiały wideo scen przerywnikowych. Trochę mnie to zaskoczyło, bo jednak gra ukazała się również w wersji na PlayStation 4 i tam mamy materiały wideo wysokiej jakości. Mam nadzieję, że ten element zostanie poprawiony przy okazji jakiejś aktualizacji.

Trudno natomiast przyczepić się do oprawy dźwiękowej – muzyka bardzo skutecznie tworzy atmosferę grozy i sprawia, że już od pierwszych minut wsiąkamy w świat gry.

Nightmares from the Deep: The Cursed Heart

Nightmares from the Deep: The Cursed Heart to kolejna produkcja studia Artifex Mundi dowodząca, że nasze rodzime studio to absolutna światowa czołówka. Można nie przepadać za gatunkiem HOPA, czy też za grami przygodowymi, ale nie można odmówić tej produkcji wysokiej jakości.

Dla fanów gatunku jest to pozycja obowiązkowa, ale konstrukcja gry sprawia, że każdy będzie się przy niej świetnie bawił, choć ukończenie jej zajmuje niestety tylko ok. trzech godzin.