Asset 3

Ghost Recon: Wildlands – recenzja

Andrzej Kała / 13.03.2017
komentarze: 0

W najnowszej odsłonie serii Tom Clancy’s Ghost Recon, Ubisoft postawił na gigantyczny, otwarty świat, wrzucając graczy znających serio na szerokie wody sandboxów. Zmiana ta przynosi ze sobą jednak zarówno wszystkie zalety jak i wady takiego podejścia.

Ogromne tereny Boliwii

W każde miejsce w zasięgu wzroku można dotrzeć…

Teren, na którym przyjdzie nam prowadzić działania jest gigantyczny. Mapa Boliwii to jeden z największych obszarów w grach, z jakimi miałem do czynienia, a przy tym oferujący sporo zajęć dla naszej grupy duchów. To najwieksza zmiana w stosunku do poprzednich odsłon jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki.

Oprócz swojego ogromu Boliwia oferuje także dużą różnorodność terenu. Od gęstej dżungli, przez górzyste tereny przyprószone śniegiem po rozległe, pustynne krajobrazy. Zadbano także o zaprezentowanie zróżnicowanych warstw społecznych – od rozległych, biednych miast po ociekające luksusem kurorty czy gigantyczne plantacje kokainy przypominające pola ryżowe.

Kartel Santa Blanca

Naszym głównym zadaniem jest całkowita eliminacja obecności kartelu Santa Blanca, który skutecznie uprzykrza życie mieszkańcom Boliwii. Mają w kieszeni nie tylko policję, ale również wojsko i polityków, przez co praktycznie bezkarnie mogą produkować tony kokainy, wyzyskując przy tym do granic możliwości mieszkańców tego kraju.

Fabuła jednak bardzo szybko się rozmywa, co bywa dość charakterystycznym problemem większości produkcji z otwartym światem. Szkoda, bo choć może nie należy ona do szczególnie wyszukanych, to potrafi zainteresować i buduje ciekawy klimat.

Rebelianci

Gdzie jest opresja, nie może zabraknąć również ruchu oporu, który w Ghost Recon: Wildlands stanowią rebelianci. Ich obecność to nie tylko fabuła, ale również wsparcie na terenie Boliwii w trakcie potyczek z kartelem. Losowe patrole rebeliantów przemierzają tereny Boliwii, a ich intensywność wzrasta wraz ze skutecznością naszych działań w danym sektorze. Im więcej misji fabularnych i pobocznych wykonamy, tym częściej spotykamy wspomniane patrole.

Dodatkowo odblokowujemy z czasem specjalne możliwości wsparcia ze strony rebeliantów, które mogą dotyczyć np. zrzutu pojazdu w dane miejsce, ataku moździerzowego czy wsparcia ze strony wyszkolonych najemników. Podczas wykonywania trudniejszych misji takie wsparcie może okazać się kluczowe.

Wykonując określone zadania poboczne dodatkowo zyskujemy przychylność rebeliantów, a co za tym idzie – poprawia się skuteczność wspomnianego wsparcia. Przykładowo używając zrzutu pojazdu początkowo uzyskujemy zwykły samochód, ale jeśli uda nam się wykonać określoną ilość zadań pobocznych związanych z tym wsparciem, otrzymamy możliwość przywołania pojazdu opancerzonego, a w ostatniej fazie nawet śmigłowca.

Zadania

Mapa Boliwii oferuje ogromną ilość zadań dla naszego oddziału. Osoby pragnąć „wyczyścić” ją ze wszystkich znaczników bez problemu spędzą w Ghost Recon: Wildlands kilkadziesiąt godzin.

Misje fabularne

Każdy z sektorów początkowo jest spowity tzw. mglą wojny i musimy dany obszar dopiero odkryć. Nawet jeśli już odkryjemy całą mapę danego sektora, nim przystąpimy do wykonywania zadań fabularnych konieczne jest odkrycie ich położenia poprzez wykradanie materiałów wywiadowczych. Ciekawy zabieg, który nieco rozciąga rozgrywkę, ale nie irytuje – w końcu operując na obcym terenie, nie od razu jesteśmy w posiadaniu wszystkich informacji.

Misje poboczne

Ilość zadań pobocznych potrafi przyprawić o zawrót głowy. Podzielić je można na dwie kategorie – zdobywanie surowców oraz zdobywanie przychylności rebeliantów. Choć w obu przypadkach jest to określona ilość powtarzalnych zadań jak np. przejęcie konwoju, czy obrona stacji nadawczej, to takie czynniki jak ukształtowanie terenu, poziom trudności danego sektora i sztuczna inteligencja sprawiają, że do każdej z nich trzeba podchodzić indywidualnie.

Oprócz nich na mapie znajdują się także m.in. ukryte bronie, części broni oraz medal odblokowujące umiejętności. Aby odkryć ich położenie konieczne bywa porozmawianie z lokalnymi mieszkańcami bądź zaproszenie do spowiedzi jednego z mniejszych dowódców kartelu.

Bez problemu pomiędzy misjami fabularnymi można spędzić kilka dobrych godzin wykonując tylko zadania poboczne.

Arsenał i umiejętności

Dostępny w grze arsenał powinien zadowolić nawet największych fanów broni palnej, choć uzbieranie pełnego asortymentu oferowanego przez Wildlands będzie wymagało sporo czasu i eksploracji. Dodatkowo każdą z broni można rozebrać na czynniki pierwsze i wymienić większość kluczowych jej elementów – od magazynków, przez celowniki po lufy. To pozwala idealnie dobrać broń nie tylko do potrzeb danej misji, ale i naszego stylu rozgrywki.

Podobnie wygląda sprawa z umiejętnościami – podzielono je na kilka kategorii jak m.in. bronie czy dron. Dzięki temu już od samego początku jesteśmy w stanie rozwijać postać zgodnie z naszym stylem gry i rolą w oddziale. Snajper może skupić się na rozwijaniu umiejętności strzeleckich i funkcji zwiadowczych drona, a osoby preferujące bezpośrednie starcie mogą więcej punktów przeznaczyć na zwiększenie wytrzymałości swojego żołnierza i odblokowanie wybuchowych gadżetów jak miny czy granaty błyskowe.

Ostatecznie gra umożliwia odblokowanie wszystkich umiejętności i stworzenie żołnierza idealnego, ale obranie określonej ścieżki już od początku pozwala określić charakter naszej postaci.

Sztuczna pół-inteligencja

Dużo pracy włożono w sztuczną inteligencję naszych przeciwników, którzy potrafią zaskoczyć nas w niemalże każdym starciu. Bardzo szybko przekonujemy się, że frontalne ataki na obozy wroga to głupi pomysł, który nie rokuje. Przeciwnicy żywo interesują się wszelkimi niepokojącymi sygnałami w swoim otoczeniu, przyzywają wsparcie, starają się chodzić grupami, a nawet flankują nas podczas gdy część grupy przypuszcza atak frontalny. W każdym starciu należy mieć oczy dookoła głowy, a chwila nieuwagi w 90% przypadków kończy się nie tylko niepowodzeniem misji, ale również śmiercią wszystkich członków oddziału.

Ich przeciwieństwem są natomiast nasi towarzysze. Rozkazy, które możemy im wydawać są mocno ograniczone, a skuteczność „wirtualnych duchów” na wyższych poziomach trudności jest znikoma. Potrafią oni bezceremonialnie wbiec w grupę przeciwników zamiast po prostu otworzyć do nich ogień. Co gorsza, rozkazy wydajemy całemu oddziałowi jednocześnie, więc taktyczne rozmieszczenie naszych towarzyszy kompletnie odpada.

Ghost Recon: Wildlands to gra, w którą należy grać w kooperacji ze znajomymi, w pojedynkę odbijecie się od niej bardzo szybko.

Ghost Recon: Wildlands powstało z myślą o kooperacji

Choć zapewne nie to twórcy mieli w głowach w trakcie prac nad Ghost Recon: Wildlands, trudno jest mi uważać inaczej. Owszem, w produkcję tę da się grać w pojedynkę, a towarzysze starają się nam umilić czas ciekawymi dialogami w trakcie eksploracji Boliwii. Szybko jednak dialogi te zaczynają się powtarzać, a do serca wkrada się uczucie samotności w wielkim, wirutalnym świecie.

Produkcja Ubisoftu nabiera jednak niesamowitego kolorytu w kooperacji. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że większość gier w kooperacji zyskuje, ale w przypadku Wildlands dopiero w takiej postaci gra rozwija skrzydła.

Najwyższy poziom trudności i trójka kompanów z krwi i kości to Ghost Recon: Wildlands w najlepszym wydaniu. Wysoki poziom wymaga odpowiedniego planowania taktycznego, komunikacji, podejścia do celu z różnych stron i jasnego określenia roli każdego członka zespołu. Współpraca, adaptacja do zmiennych warunków wykonywania misji – to wszystko jest możliwe wyłącznie z żywymi graczami.

Czy warto wykupić bilet do Boliwii?

Odpowiedź bardzo prosta i trudna zarazem. Z jednej strony w pojedynkę Ghost Recon: Wildlands potrafi szybko znudzić i stać się gra, od której się odbijemy. Ogrom świata i rozmieszczone w nim zadania starają się zrobić wszystko aby wciągnąć na dłużej, ale bez żyłki zbieracza raczej trudno będzie dać się tej produkcji porwać.

Z drugiej jednak strony w trybie kooperacji, na najwyższym poziomie trudności gra dostarcza nieskończone pokłady świetnej zabawy. Wtedy możemy poczuć się jak prawdziwi członkowie specjalnego oddziału, a nawet najmniejsza misja wymaga odpowiedniego planowania, taktyki i wręcz idealnej realizacji. Adrenalina płynie w krwiobiegu, a my zatapiamy się w Boliwii bez reszty.

Jeśli więc znajdziecie grupę znajomych, którzy również czują te klimaty – możecie brać ten tytuł w ciemno, ale jeśli zamierzacie zafundować sobie wycieczkę do Boliwii w pojedynkę, to warto przemyśleć swoją decyzję.

Egzemplarz Ghost Recon: Wildlands do recenzji w wersji na PlayStation 4 otrzymałem od Ubisoftu, za co serdecznie dziękuję.