Czas na #zmiany
Tak naprawdę wpis ten miał pojawić się na początku roku, ale niestety czas płynie nieubłaganie, a różne obowiązki bardzo skutecznie przeciągały wprowadzanie niezbędnych #zmian. Co to więc za zmiany i dlaczego? Dojdziemy i do tego…
Jak będę duży to będę pisał o grach
Będąc jeszcze młodym miłośnikiem wirtualnych światów z wypiekami na twarzy wertowałem kartki praktycznie każdego magazynu o grach jaki tylko wpadał mi w ręce – Top Secret, Secret Service, Gambler, Świat gier komputerowych, CD Action, a jeszcze dawniej nawet m.in. Bajtek.
Od kiedy również pamiętam uwielbiałem dyskutować o grach, wymieniać się spostrzeżeniami, sekretami, ciekawostkami czy sposobami na przejście kolejnych etapów.
To wszystko sprawiło, że w końcu mając więcej czasu na gry po studiach powołałem do życia przodka Playing Daily. Właśnie po to, aby mieć miejsce, gdzie mogę sobie popisać o grach – niekoniecznie idealnie, niekoniecznie na poważnie, ale zawsze z pasją. Playing Daily w zamyśle miało być takim miejscem, gdzie mogę się „wygadać”, a przy okazji być może ktoś tutaj trafi i będzie miał ochotę wymienić się poglądami.
Jogger, WordPress, Playing Daily
Widoczny na screenie powyżej „jogger” to był zalążek tego, czym ostatecznie miał zostać ten blog, a obecnie serwis – Playing Daily. O ile jeszcze blog na Joggerze był czymś w rodzaju rozgrzewki, o tyle przesiadka na WordPressa oraz własną domenę to było już coś więcej.
Przy okazji nie mogę nie wspomnieć, że nazwa Playing Daily nie wzięła się z kosmosu ani nie jest efektem wielogodzinnej burzy mózgu. Wcześniej bloga pod tą samą nazwą prowadziła moja znajoma, a że jej „przeszło” już pisanie o grach, postanowiłem po uzgodnieniu, kontynuować tradycję, a i sama nazwa pasowała idealnie.
Od tamtego czasu minęło już ponad 8 lat, a serwis zmieniał się wielokrotnie choć cały czas starałem się aby był on coraz lepszy i większy i ciekawszy i w ogóle bardziej…
Nieoceniona pomoc
Od samego początku Playing Daily nie jest tworzone z myślą o jakimkolwiek zarobku. Owszem, wisiały sobie reklamy, ktoś tam klika, ale można śmiało powiedzieć, że ciężko za te przychody kupić choćby paczkę fajek miesięcznie. Dlatego też w obecnej odsłonie takowych nie ma i już definitywnie nie będzie.
Nie oszukujmy się jednak – gdyby nie pomoc wielu osób Playing Daily zapewne już by nie istniało, a na bank nie przeszłoby przez fazę bycia „serwisem o grach”.
W ciągu tych wszystkich lat na łamach Playing Daily mogliście przeczytać kilkunastu autorów, z których część pozostała na dłużej, a część miała krótsze epizody. Każdego jednego z nich jednak pamiętam i każdemu z nich jestem bardzo wdzięczny.
Kilku z nich nadal możecie śledzić w sieci (kolejność losowa):
- Piotr Szychowski obecnie pracuje dla Microsoftu m.in. prowadząc program Xbox XY, a także udziela się na polskilive.pl.
- Paweł Piekart aka Krugero_San, obecnie jeden z redaktorów serwisu GameZilla, jednocześnie chodząca encyklopedia gier.
- Piotr Wasiak, obecnie autor sam nie wiem ilu serwisów i kanałów YT poświęconych sadze Star Wars, której jest absolutnym ubermegafanem.
Wiele recenzji (np. Salt and Sanctuary czy SOMA) by w ogóle nie powstało gdyby nie Konrad Ptasiński, który walczył dzielnie z „dedlajnami”.
Swoje cegiełki dokładali także m.in. Sebastian Sieńczuk i Piotrek Spisak, a nieocenioną pomoc przy klepaniu aktualności niósł Jakub Sadowski.
Osobny akapit należy się natomiast Bartkowi Cieślakowi, który dzielnie prowadzi serwis planszówkowy pod skrzydłami Playing Daily – Gram na Planszy. Jeśli pasjonujecie się rozrywką nie-elektroniczną w takiej formie to gorąco zachęcam do częstego odwiedzania, bo jest tam co poczytać!
Drobne marzenia i wspaniali ludzie
Oprócz wymienionych wyżej osób, Playing Daily to także mnóstwo ludzi dookoła, którzy przez te wszystkie lata dokładali swoje cegiełki do motywacji. Każda przybita piątka, każde „jest zajebiście” było więcej warte niż jakikolwiek pieniądz jaki mógłby wpaść z prowadzenia tego serwisu.
To dzięki Playing Daily miałem okazję poznać wiele osób „z branży”, z której nie znałem praktycznie nikogo. Wszystkich wspomnień jakie wiążą się z prowadzeniem tego serwisu – miejsc, w których byłem, morza piwa, które udało się wypić… nie sposób zmieścić nawet i w 20 wpisach. Tak jak nie sposób wymienić te wszystkie osoby. Możecie być jednak pewni, że pamiętam o każdym z Was i jestem Wam niezmiernie wdzięczny.
A spełnione marzenia? Logo Playing Daily na pudełkach gier z serii Made in Poland, logo Playing Daily na pudełku gry planszowej Dice Brewing, ale przede wszystkim – patronat medialny nad jedną z moich ukochanych imprez branżowych – Pixel Heaven!
Historia zatacza koło, czyli powrót do korzeni
Przez ostatnie kilka miesięcy mocno biłem się z myślami, co zrobić dalej z Playing Daily. Co kilka dni było to miotanie się między jedną skrajnością, a drugą – rozdmuchać to mocniej, podkręcić tempo i robić więcej albo może jednak zamknąć, wstawić zaślepkę i skończyć ten etap historii…
Ilość gier odkładających się na kupce wstydu rośnie nieprzerwanie. Zobowiązania ogrania tytułów i napisania recenzji piętrzą się i patrzą na mnie z wyrzutami, ale o wiele częściej obrywam w pysk mokrą szmatą zwaną codziennością, która wymaga poświęcenia dodatkowego czasu pracy. Kiedy znów udaje się odkopać nieco i pojawia się promyk nadziei, brakuje sił… a kiedy te wreszcie wracają, wraca również codzienność i natłok pracy.
Dlatego też nie mogło być inaczej, trzeba było w końcu podjąć jakieś kroki nim pasja całkiem zdechnie, a Playing Daily wraz z nią. Od dziś niestety nie pojawi się więcej niusów na Playing Daily. Nie ma się co oszukiwać – po prostu nie mam na to czasu i nie jestem w stanie być z nimi na bieżąco. Przez długi okres czasu starałem się dostarczyć zawsze najświeższe informacje, w dużej mierze w pojedynkę, poniekąd marząc o serwowaniu takiej ilości treści jak całe redakcje. To nie jest możliwe na dłuższą metę. Oczywiście należy wziąć małą poprawkę na różnej maści zapowiedzi, czy jaranko nowym zwiastunem od czasu do czasu, ale zdecydowanie będą to sporadyczne przypadki, a nie codzienność.
Efektem ubocznym powyższych starań jest stale rosnąca „kupka wstydu”, na której znajduje się całe mnóstwo mniejszych i większych tytułów do ukończenia. Wśród nich jest wiele produkcji, które wpadły „do recenzji” (te bolą najbardziej), jeszcze więcej gier kupionych na promocji bo „przecież w takiej cenie to grzech nie zgarnąć”. Każda godzina poświęcona na wyszukiwanie i klepanie newsów to godzina mniej na ogrywanie tych zaległości.
Mniej newsów, więcej mięsa
Playing Daily pozostanie po prostu blogiem, który będzie żył swoim tempem, na którym będę mógł popisać sobie o wszelkich grach i tematach z nimi związanych. Będzie to miejsce, w którym pojawią się rozmaite kąciki, felietony, artykuły, recenzje, ale bez ciśnień czasowych. Docelowo napewno będę chciał stworzyć jakieś sztywne zasady publikacji, ale to wszystko przyjdzie z czasem, na spokojnie.
Natomiast co do źródeł newsów, to jest już na naszym rodzimym poletku sporo serwisów, które mają zasoby aby codziennie dostarczyć na bieżąco porcję świeżych wiadomości. Codziennie odwiedzam dwa serwisy aby dowiedzieć się co w trawie piszczy:
- Eurogamer.pl – wszelkie niusy i nie tylko
- Graczpospolita.pl – wszystko co trzeba wiedzieć o polskich produkcjach
Nowy layout, który właśnie oglądacie ma właśnie taki zamysł – ma liczyć się treść i nic więcej. Żadnych reklam, bannerów, rozpraszaczy – tylko artykuł i komentarze. Mam cichą nadzieję, że w ten sposób łatwiej będzie Wam się czytało te wypociny, a i może czasem dorzucicie kilka groszy od siebie.
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie będzie redagował Playing Daily? Nie wiem, nie jestem w stanie powiedzieć ani „tak” ani „nie”. Czas pokaże jak się to wszystko poukłada, póki co trzeba trochę zwolnić tempo i pozwolić wrócić pasji do gier i pisania o nich.
Oceny precz!
Przy okazji nowych recenzji nie pojawią się już także oceny, a te które były do tej pory wystawione nie będą już wyświetlane. To akurat kwestia, która od bardzo dawna chodzi mi po głowie i miałem swoje wahania również i w tym temacie. Czas jednak wreszcie usunąć oceny, które tylko wywołują zamieszanie i niepotrzebne dyskusje w stylu „czemu 7/10 a nie 6/10” itp.
Mam nadzieję, że poświęcicie nieco więcej czasu na czytanie całości materiału i choć odrobinę zachęci to Was do podzielenia się własnym zdaniem.
Czas nadrabiać zaległości!
W szkicach czeka sporo artykułów, które doczekały się wstępów, a potem sporej warstwy kurzu. W najbliższym czasie pojawi się więc kilka zaległych recenzji, a także nowa seria artykułów. Zamierzam także wrócić do serii o grach Artifex Mundi i w końcu zmniejszyć objętość wspomnianej kupki wstydu.
Na Playing Daily nie zawsze znajdą się recenzje nowości w dniu premiery, często będę sięgał do różnych starszych tytułów, które moim zdaniem zasługują na poświęcenie im czasu. Nie braknie także różnej maści gier niezależnych, zarówno mniejszych jak i większych, bo jest wśród tej masy produkcji wiele wyjątkowych tytułów.
Mam nadzieję, że czasem wpadniecie i zostawicie jednak kilka słów. Gorąco zapraszam do dyskusji.
Czoł(gi)em!