Persona 5 – pierwsze wrażenia z rozgrywki
Serię Persona miałem okazję poznać bliżej ogrywając Persona 4 Golden na konsolce PS Vita, w której zatraciłem się momentalnie. Dlatego też od momentu pierwszej zapowiedzi Persony 5 siedziałem jak na szpilkach wyczekując tej premiery. Jak więc wygląda pierwsze kilkanaście godzin gry?
Przede wszystkim Persona 5 ma dużo poważniejszy ton w przeciwieństwie do poprzedniej, numerowanej odsłony serii. Choć nadal jest to opowieść o grupie nastolatków z liceum, jej wydźwięk jest dużo dojrzalszy, choć nie brak tutaj charakterystycznych „głupkowatych” akcentów i sporej dawki humoru.
Po ponad 17 godzinach gry mogę śmiało stwierdzić, że Persona 5 jest lepsza od poprzedniczki prawie w każdym aspekcie. Od kreacji samych lochów w alternatywnym świecie, które eksplorujemy wraz z towarzyszami, po nieco rozszerzony system walki. Ten ostatni mimo kilku nowości nadal pozostał turowy, choć oferuje charakterystyczną dla siebie dynamikę.
Dwa światy
Podobnie jak w poprzedniej odsłonie – gra dzieli się na dwa światy. W tym „zwykłym” jesteśmy uczniem liceum, który musi chodzić do szkoły, uczyć się, a nawet zdawać egzaminy, a także dbać o dobre stosunki z przyjaciółmi. Drugi z tych światów, Multiverse, to miejsce reprezentujące ukryte pragnienia mieszkańców Tokio. To mocno wykręcona wersja rzeczywistości, zamieszkana przez cienie i persony.
Od strony fabularnej gra również zachwyca od pierwszych chwil. Choć początkowo tempo może nie jest powalające, a gra częstuje nas, charakterystycznym dla serii, długim wprowadzeniem, to już od samego początku intryguje i małymi krokami odkrywa przed nami fascynującą opowieść.
Kilkadziesiąt godzin zabawy
Podobno Persona 5 ma dostarczyć zabawy na minimum 60 godzin. Poprzednia odsłona zatrzymała mnie przy sobie na nieco dłużej, a czuję w kościach, że w przypadku nowej gry może być to jeszcze nieco dłużej. Gra sprawia fantastyczne pierwsze wrażenie i wszystko wskazuje na to, że będzie tylko lepiej.
Pełna recenzja pojawi się jak tylko uda mi się ukończyć ten tytuł.