Destiny 2 – dzienniki Strażnika #2
Tak tak, teoretycznie miała się pojawić nowa notatka w pamiętniczku wczoraj, ale jak ścisnąłem mocniej mój nowy ulubiony rewolwer Old Fashioned, to ciężko było się oderwać od kolejnych aktywności. No ale wiemy, że co się odwlecze, to się nie uciecze, więc czas na „drogi pamiętniczku” część 2.
I’ve got the touch! I’ve got the poooweeeeeer!
Muszę przyznać, że skrzydła z ognia i wielki miecz pozwalający szastać płomieniami na lewo i prawo to bardzo fajna moc. Niemniej jednak zatęskniłem nieco za klasyką, która od czasu utraty mocy była jedynie mglistym wspomnieniem.
Na szczęście przemierzając kolejne lokacje potknąłem się o dwa połamane medaliony, które wymagały odbudowania i naładowania mocą. Niezwłocznie więc zabrałem się za wykonanie tego „zadania pobocznego”.
Po odbudowaniu każdego z nich czekała mnie jeszcze wyprawa do mrocznego lasu, gdzie dzięki resztkom mocy z jednego z odłamków Strażnika udało mi się w pełni odzyskać światło drzemiące w tych medalionach. Ta podróż przy okazji była ciekawą lekcją historii. Teraz już wiem skąd wzięły się te moce i jak nad nimi zapanować.
Dobrze jest być znów w pełni sił!
IO
Ah, kiedy tylko wylądowałem na miejscu nie mogłem oderwać wzroku od pięknych krajobrazów tej planety. Miałem wrażenie, że znów zawitałem na przepiękną Venus, choć tutaj kolorystyka jest nieco jaśniejsza. Niestety nie było mi dane zbyt długo odpoczywać, bo robota czekała.
O ile do tej pory napotkałem już wszystkich, dobrze nam znanych patałachów – Cabali, Fallen, Vexów, a nawet Hive, to cały czas gdzieś z tyłu głowy brakowało mi jeszcze obecności Taken. Oczywiście po tym jak wysłaliśmy Oryxa do krainy wiecznych łowów nie sądziłem, że jeszcze się pojawią ale… jak się o czymś dużo kracze, to się w końcu wykracze (nawet jeśli tylko to biadolenie w myślach).
Tradycyjnie już, podobnie jak na Ziemi, Tytanie i Nessus, również i na IO ilość aktywności pobocznych jest przytłaczająca, ale tym razem starałem się ograniczyć skoki w bok do minimum. I tak wystarczająco dużo czasu już zmarnowałem.
Ekipa znów razem!
Po ogarnięciu wszystkich sprawunków na IO, powróciłem na Ziemię, gdzie razem z całą już ekipą zaczęliśmy snuć plany jak wyeliminować Grzegorza.
Muszę przyznać, że dobrze jest mieć wszystkich znów obok. Nieważne czy jest to śmiertelnie poważny Zavala, drażliwa Ikora, śmiertelnie niepoważny Cayde-6, czy też nowa osoba w naszych szeregach – charyzmatyczna Hawkthorne. Zjednoczeni Strażnicy stawiający czoła trudnemu wyzwaniu to coś, co mógłbym oglądać każdego dnia.
Na tym jednak zakończę opowieść w kwestii tego, co wydarzyło się potem. Przecież wiadomo, że każdy z Was ma ochotę przeżyć to osobiście, więc po co psuć zabawę.
Powiem Wam tylko, że działo się, oj działo i długo jeszcze będzie opadał kurz po tych wydarzeniach.
Co było potem?
Powrót wszystkich Strażników to przede wszystkim, wspomniana w poprzednich dziennikach, możliwość zbierania specjalnych żetonów za wykonywanie aktywności. Za każdą wbitą „rangę” wpada fioletowy engram zawierający losowe zabawki. Oczywiście rangę możemy podbijać nie tylko zbieraniem tych żetonów, ale także specjalnych minerałów, innych dla każdej z planet. Co prawda nie są one tak skuteczne jak „magiczne monety”, no ale skoro już trafiamy na nie po drodze, to warto się schylić i podnieść.
Jako, że już odblokowałem wszystkie swoje moce, a zarazem zdobyłem maksymalny poziom doświadczenia, teraz każdy kolejny poziom to nagroda w postaci Bright Engram, a więc nieco bardziej jaskrawej wersji kryształków z zabawkami. Nie tylko jest ona ładniejsza, ale także zawiera o wiele ciekawsze przedmioty!
Dodatkowo cwaniaczki z Tower wymyśliły sobie coś takiego jak wyzwania tygodniowe na każdej z planet, które sprowadzają się np. do zebrania 10 sztuk minerałów, wybicia określonej ilości wrogów czy ukończenia dodatkowego zadania określonego typu – np. Lost Sectors. Za to oczywiście otrzymujemy również specjalne nagrody.
No i oczywiście – Lost Sectors, Adventures, skrzynki z Lootem, czy nawet uruchomione razem z Cayde-6 patrole. To wszystko to kolejne, trudne do policzenia, godziny jakie można spędzić eksplorując planety. Na samej Ziemi naliczyłem ponad 30 dodatkowych aktywności, pomijając powtarzalne patrole i Public Events.
Ujmując to w skrócie – cały czas jest co robić, a nagród zachęcających do eksploracji planet nie brakuje.
Misje typu Strike i Nightfall
Wraz z postępami w kampanii przeciwko Grzegorzowi, Zavala postanowił przywrócić misje zaczepne typu Strike i Nightfall. Oj tylko na to czekałem!
Tym razem jednak misje te nie tylko są dłuższe i bardziej rozbudowane, ale w końcu też oferują całkiem ciekawe nagrody za ich wykonanie. Wiem, że tutaj traficie prędzej czy później, więc psuł zabawy nie będę, ale uwierzcie mi na słowo – można się wyszaleć, pozwiedzać a i nagrody nie tylko na końcu, ale również i po drodze – warte zachodu.
Niestety choć już zaczynam sobie sprawnie radzić, to moje światło jeszcze jest zbyt słabe aby spróbować wieczornych wypadów na Nightfall. Rzuciłem jednak okiem na modyfikatory tego wyzwania i … jest dobrze!
Pozostało już tylko jedno…
Teraz pozostało mi już tylko szlifować formę, bo nadciąga Leviathan, czymkolwiek by nie był. A to oznacza, że nie tylko będę dużo czasu spędzał na wymienionych wyżej aktywnościach, ale również wybiorę się w końcu do Crucible aby sprawdzić swoje umiejętności w zestawieniu z innymi Strażnikami.
O tym jednak już następnym razem… do przeczytania!