Destiny 2 – dzienniki Strażnika #3
Ostatnia część pamiętników to zapiski z mniej lub bardziej udanych wypadów na Crucible. Niby mamy walczyć z Grzegorzem, a nie przeciwko sobie, ale przecież szlifować umiejętności trzeba, a i nowe nabytki musimy gdzieś testować.
Pomimo całej zawieruchy z atakiem Cabali, koniecznością ucieczki na Farmę, na szczęście wszyscy kluczowi Strażnicy przeżyli ten atak, a wśród nich znalazł się Lord Shaxx.
Jako że nasze szeregi zostały mocno przetrzebione, również i formy rywalizacji się mocno wymieszały. Tym razem wszystkie rodzaje pojedynków ograniczone są do walk 4 vs 4, co wywróciło do góry nogami tempo rozgrywki.
Przede wszystkim teraz pojedynki stały się bardziej taktyczne, spokojniejsze, a samotne wilki uwielbiające szybkie ataki momentalnie są pacyfikowani przez lepiej zorganizowane drużyny. To w sumie zrozumiała zmiana, biorąc pod uwagę, że musimy też nieco ostrożniej podchodzić do walk z Cabalami. Z drugiej strony jednak brakuje mi trochę nieco większych map i większej ilości Strażników.
Mniejsze drużyny to także mniejsze mapy i krótsze czasy rozgrywki, ale to nie jedyne zmiany. Teraz w dowolnym momencie pojedynku mamy informacje o tym kto znajduje się w przeciwnej drużynie, a także czy czasem nie jest w stanie już odpalić „Supera”. W gruncie rzeczy to ciekawa zmiana, korzystnie wpływająca na otrzymywane informacje o polu walki, ale nie jestem przekonany czy wyświetlanie ikony informującej o naładowanym „superze” to dobre rozwiązanie. Eliminuje to element zaskoczenia, który często powodował dawniej, że grupa niczego nie spodziewających się Strażników wpadała prosto pod dobrze wymierzony Golden Gun.
Poważną zmianą jest także ograniczenie dostępności amunicji do broni najcięższego kalibru. Teraz tylko jeden ze strażników (a w zasadzie dwóch, bo stacje są przeważnie dwie) może posiadać tę amunicję. Choć na początku nie byłem pewien czy będzie mi pasowało to rozwiązanie, bo jednak nie ma to jak dobrze umiejscowione rakiety, ale po spędzeniu nieco dłuższego czasu w Crucible jestem już przekonany, że to bardzo dobra decyzja.
W ten prosty sposób o wiele więcej czasu spędzamy z bronią kinetyczną i energetyczną w ręce, a pojedynki wcale nie skupiają się na podnoszeniu amunicji najcięższego kalibru.
Mocnym cięciom budżetowym poddano również możliwość selekcji trybów walk. Do wyboru mamy wyłącznie jedną z dwóch możliwości – albo toczymy pojedynki dla czystej frajdy i wtedy jest zarówno mniejsza napinka jak i same rodzaje toczonych pojedynków mają bardziej luźną atmosferę, albo spinamy poślady, zaciskamy mocniej dłonie na broniach i skaczemy w tryb Competitive.
Lord Shaxx przygotował jednak dwa zupełnie nowe rodzaje pojedynków – Countdown oraz Survival. Pierwszy z nich polega na podkładaniu sobie niespodzianek w postaci ładunków wybuchowych. W tym samym czasie zadaniem drugiej drużyny jest obrona dwóch punktów, w których takowe ładunki się podkłada. Tak, też mi się wydawało, że brzmi to znajomo…
W każdym razie tryb został przez całą naszą brać przyjęty bardzo ciepło, a ograniczona ilość możliwości podnoszeń naszych towarzyszy gdy polegną dodatkowo podnosi poziom adrenaliny.
Natomiast Survival to idealny tryb dla budowania współpracy zespołowej. Tutaj liczy się każde życie, biorąc pod uwagę ich bardzo skąpą ilość. Nie to jednak jest najważniejsze – mając tylko czterech członków drużyny, brak nawet jednego z nich diametralnie wpływa na możliwości prowadzenia walk. Można zatem powiedzieć, że Survival uczy nie tylko pracy zespołowej, ale przede wszystkim także pokory.
Coś tam chłopaki przebąkują o powrocie bardziej zaawansowanego trybu Trials of Osiris, choć tym razem ma się to nazywać Trials of the Nine. Niestety na samych przebąkiwaniach póki co się kończy, bo szczegółow nie chcą zdradzić. To samo dotyczy mojego ulubionego turnieju, czyli Iron Bannera. Mam nadzieję, że niedługo się coś więcej o nim dowiemy.
Muszę przyznać, że wprowadzone zmiany w pojedynkach PvP bardzo mi pasują. Bardziej taktyczna rozgrywka, nieco spokojniejsza, lepiej zaplanowana i wymagająca zgrania zespołowego jest dokładnie tym, czego oczekiwałem.