Asset 3

RUINER – recenzja

Andrzej Kała / 26.09.2017
komentarze: 0

Rodzime studio Reikon Games poprzez RUINERa zabiera nas do niezbyt radosnej wizji przyszłości roku 2091. Cyberpunk wylewa się na każdym kroku nie tylko z ekranu, ale i z głośników. Choć gatunek twin-stick shooterów nie jest niczym nowym, to RUINER wprowadza mocny powiew świeżości.

Rengkok

Przedstawione w grze miasto Rengkok, to tętniąca życiem metropolia będąca cybernetycznym slumsem, pełnym niezbyt wyszukanych przedstawicieli gatunku ludzkiego. Cybernetyczne modyfikacje ciał, implanty wewnątrzczaszkowe czy hackowanie umysłów są na porządku dziennym.

Już od pierwszych minut RUINER kupił mnie klimatem, ale dopiero po skończeniu prologu gra rozwija skrzydła i prezentuje nam pełną wizję tego świata.

Każdy z większych adwersarzy, każda grupa, a nawet pomniejsze niezależne postaci, posiadają dosyć obszerne opisy własnej historii i charakteru. Poznając ich coraz mocniej nasiąkamy atmosferą Rengkoku, przez co miejsce to staje się jeszcze bardziej wiarygodne i wciągające.

Wątek fabularny niestety nie dorównuje kreacji wspomnianego świata. Walka o ocalenie brata nie jest niczym szczególnym, choć urzekła mnie forma przekazu. Statyczne, komiksowe wstawki dialogowe to świetne rozwiązanie kiedy budżet nie pozwala na profesjonalny voice acting. Trochę dziwnie na tle tej spójnej koncepcji wyglądają animowane sceny przerywnikowe, które czasem aż proszą się o głos, a są wyłącznie niemym teatrem.

Rozgrywka

RUINERowi daleko jest do typowych twin-stick shooterów, gdzie najmocniejszym naszym orężem był refleks i szybkie naciskanie spustu. Owszem, te również są ważne, ale to odpowiednie przygotowanie i dobór zarówno oręża jak i umiejętności stanowią klucz do zwycięstwa. Pod wierzchnią warstwą widowiskowych eksplozji i cięć miecza kryje się rozbudowany, skomplikowany i ze wszech miar satysfakcjonujący system walki.

Pomiędzy poszczególnymi misjami mamy okazję pozwiedzać dzielnicę i poznać bliżej jej mieszkańców. Zarówno upływ czasu jak i nasze czyny wpływają na to, co się w mieście aktualnie dzieje – co dodatkowo potęguje wrażenie „żywego” świata.

Aż szkoda, że nie rozwinięto tego elementu nieco bardziej. Kilka drobnych zadań pobocznych to świetna odskocznia od szybkiego tempa kolejnych misji głównych.

Drzewko umiejętności

W trakcie rozgrywki nasz protagonista zdobywa punkty Karmy, będące po prostu punktami doświadczenia. Wraz z kolejnymi poziomami doświadczenia natomiast odblokowujemy nowe umiejętności, a także niezbędne do ich aktywowania punkty.

Drzewka oferują po kilka poziomów zaawansowania każdej z wspomnianych umiejętności, które wraz z kolejnym takim poziomem zyskują dodatkowe modyfikatory. Możemy w ten sposób np. zwiększać pole rażenia granatów, czas trwania tarczy, czy zwiększyć ilość możliwych do wykonania skoków. Dostępnych gałęzi jest wystarczająco dużo, aby swobodnie móc dopasować zestaw umiejętności protagonisty do naszego stylu gry.

Świetnym rozwiązaniem jest także możliwość dowolnego rozdysponowania posiadanych punktów umiejętności w dowolnym momencie rozgrywki. Całkowicie bowiem usuwa to strach przed „złym” zbudowaniem postaci i konsekwencjami takiego błędu. Jeśli nie odpowiada nam zestaw aktywnych umiejętności, bądź sprawiają one wrażenie bezużytecznych w starciu z danym przeciwnikiem – kilka kliknięć i już mamy zupełnie inny zestaw.

Sprawne łączenie ze sobą efektów poszczególnych umiejętności jest kluczowe dla przetrwania na polu walki, szczególnie na normalnym i wyższych poziomach trudności.

Arsenał

Arsenał w grze podzielono na dwie kategorie – broń palną oraz broń białą. Niestety wszystkie bronie (nawet broń biała), które nie są podstawowym orężem naszego protagonisty, posiadają ograniczoną trwałość (amunicję). Na szczęście rozmaity oręż wypada z przeciwników stosunkowo często, więc nie ma sensu się specjalnie przywiązywać do broni posiadanych w danym momencie. Tym bardziej, że jednocześnie możemy dzierżyć wyłącznie jedną broń białą i jedną broń palną.

Oprócz przeciwników, innym źródłem arsenału są rozmieszczone tu i ówdzie skrzynki z bronią, które musimy hackować. Wewnątrz możemy natrafić czasem nawet na broń legendarną bądź egzotyczną! Tak, RUINER posiada stopniowanie jakości broni, choć przedmioty legendarne czy egzotyczne (odpowiednio fioletowe i złote) wypadają dosyć rzadko.

Po większości zakończonych pojedynków na pole walki dociera Złomiarz, który przerabia pozostawioną broń i przedmioty regenerujące zdrowie/energię na punkty Karmy. Zdarza się również, że oprócz punktów karmy otrzymamy w ramach bonusu jakąś dodatkową broń legendarną.

To nie spacer w parku

Nie dajcie się zwieść zwiastunom – RUINER to bardzo wymagająca gra. Pod tym kątem dość blisko temu tytułowi do serii gier od From Software – starcia są bardzo wymagające i wystawiają na próbę nie tylko nasz refleks, ale przede wszystkim naszą głowę. Jeśli jednak uda nam się z danej batalii wyjść zwycięsko, uderza nas fala ogromnej satysfakcji, bo nawet jeśli przy trudniejszych potyczkach giniemy po kilka razy, to uczymy się, zmieniamy taktykę i wyciągamy wnioski.

Warto mieć jednak na uwadze, że łatwy poziom trudności w przypadku RUINERa to moim zdaniem optymalny wybór na zapoznanie się z tym tytułem. Poziom wyzwania i tak jest mocno wyśrubowany.

Cyberpunk dla oczu i uszu

RUINER bez dwóch zdań wygląda zjawiskowo, głównie za sprawą świetnie obranego kierunku artystycznego. Metaliczny, brudny cyberpunk, niesamowita dbałość o detale i fantastyczna zabawa światłem, malują hipnotyzujący wręcz obraz cyberpunkowego świata.

Ścieżka dźwiękowa w tym przypadku stanowi przysłowiową „kropkę nad i”, dopełniając całości. Zarówno te bardziej dynamiczne, jak i spokojniejsze utwory doskonale podkreślają atmosferę gry, a i odsłuchiwane w pojedynkę niosą ze sobą odpowiedni klimat.

Wady

Największym problemem z jakim boryka się RUINER jest poziom trudności. Z jednej strony dosyć wysoki, z drugiej szalenie nierówny. Niektórzy przeciwnicy nie stanowią najmniejszego wyzwania, a inni stają się prześladującym nas koszmarem. Wielokrotnie pokonanie kolejnego killroomu było trudniejsze niż potyczka z bossem. Ci, po rozpracowaniu taktyki niezbędnej do ich wykończenia, stanowią o wiele mniejsze wyzwanie.

Odniosłem wrażenie, że RUINER jest zaprojektowany tak, aby ukończyć go kilkukrotnie, za każdym razem zwiększając poziom trudności. Niestety nie przewidziano jednak trybu New Game Plus, co jest sporym potknięciem.

Bardzo udany debiut!

Mimo problemów z balansem czy niezbyt porywającego głównego wątku fabularnego, RUINER to bardzo udany debiut studia Reikon Games. Nie bez powodu wywołuje skojarzenia z Hotline Miami, ale oferuje o wiele lepszą oprawę graficzną i ciekawy rozwój postaci, nie tracąc przy tym szaleńczego tempa i ciągłego wyzwania.

Nie da się ukryć, ze Devolver Digital ma nosa do świetnych gier niezależnych i RUNIER jest tego doskonałym dowodem.