Asset 3

Call of Duty WWII – recenzja

Andrzej Kała / 10.11.2017
komentarze: 0

„Boots on the ground” to hasło, które przyświecało twórcom przy pracach nad Call of Duty: WWII. Wracamy do czasów historycznych, pozbywamy się laserów, gadżetów i jetpacków. Trudno o lepszy kierunek, kiedy słychać donośne głosy ze strony fanów domagających się właśnie takiego „powrotu do korzeni”. O ile kampania nieco zawodzi, o tyle tryb sieciowy skorzystał na tym „powrocie” bardzo.

Szeregowy Davis, Normandia i… deja vu

Kampanię otwiera szturm na plażę w Normandii, a następnie zostajemy już tradycyjnie dla tej serii wciągnięci w wir wydarzeń, które często odstawiają na bok prawa fizyki na rzecz widowiskowych eksplozji. Wiele motywów pojawia się już w serii Call of Duty po raz kolejny, tym razem otrzymując jednak szaty II Wojny Światowej, przez co mocno tracą one na swoim przekazie.

Nieustanne wrażenie deja vu bardzo skutecznie przeszkadzało mi w mocniejszym poczuciu atmosfery gry, aż do samej końcówki. Dopiero ostatnie dwie, trzy misje, to historia, która wciąga, wzrusza i zmusza do refleksji.

Kiedy jednak odłożymy na bok warstwę fabularną, to przed nami staje Call of Duty z całym dobrodziejstwem inwentarza – są wybuchy, są widowiskowe pościgi, granaty, czołgi, samoloty i nieskończony grad kul. Jeśli więc nastawimy się na kampanię czysto rozrywkowo, to nie będziemy się czuli zawiedzeni – zawiera wszystkie elementy charakterystyczne dla tej serii.

Miłą odmianą natomiast jest misja szpiegowska w Paryżu, która wybija się na tle pozostałych. Wciąga, zmusza do kombinowania i daje mnóstwo satysfakcji jeśli uda nam się ją skończyć po cichu. Aż szkoda, że to wyłącznie mały wyjątek.

Ukończenie kampanii zajmuje ok. 5-6 godzin na średnim poziomie trudności. Im wyżej, tym wyzwanie jest oczywiście większe, a śmiałkom porywającym się na poziom trudności „Weteran” nie będzie się nudziło.

Rozgrywki sieciowe, Wojna i … skrzynki

Powrót w realia II Wojny Światowej najwięcej namieszał w trybie sieciowym Call of Duty: WWII. Choć nadal mamy do czynienia z bardzo nerwową i szybką rozgrywką, kiedy przeciwnicy nie biegają już po ścianach, gra stała się odrobine mniej chaotyczna.

Nowinką w tej odsłonie jest baza operacji umiejscowiona na plaży, która pełni rolę przestrzeni społecznej, gdzie możemy natknąć się na innych graczy. W tym miejscu również otwieramy skrzynki z dodatkami, możemy przećwiczyć używanie różnych broni czy nagród za serie zabójstw. Nie zabrakło także wyzwań codziennych jak i tygodniowych, za wypełnianie których otrzymujemy dodatkowe punkty doświadczenia.

Znakomita część rozgrywek sieciowych to stare, sprawdzone tryby jak Deathmatch, Umocniony punkt czy Znajdź i zniszcz. Nowością jest jednak tryb Wojny, którego rozgrywka jest podzielona na kilka etapów o zróżnicowanych zadaniach.

Jedna z misji stawia przed nam zadanie szturm na dwa bunkry znajdujące się na plaży, następnie wysadzenie 10 stacji radiowych, a na zakończenie unieruchomić dwa potężne działa artyleryjskie. Oczywiście, druga strona musi nam w tym skutecznie przeszkadzać. Oprócz eliminacji przeciwników niezbędne może okazać się również niszczenie zapór budowanych przez drużynę przeciwną, które skutecznie odgradzają naszą drogę do celu bądź stanowisk CKM.

Na innych mapach naszym celem może być np. eskortowanie czołgów do celu czy kradzież paliwa do wspominanych pojazdów.

To bez dwóch zdań najbardziej emocjonujący i angażujący całą drużynę tryb rozgrywki. Współpraca jest kluczem do sukcesu i widać jak odmiennie gracze zachowują się w tym trybie stawiając dobro drużyny ponad stosunek zabitych do zgonów, który zresztą wcale nie jest w tym trybie liczony.

Skrzynki

Sporo kontrowersji w ostatnim czasie wywołuje temat skrzynek i nie zabrakło ich również w Call of Duty: WWII. W znakomitej większości jednak ich zawartość to wyłącznie dodatki kosmetyczne, choć zdarzają się także specjalne bonusy do punktów doświadczenia.

Po spędzeniu kilkunastu godzin w trybie sieciowym nie odczułem w żaden sposób wpływu tych bonusów na rozgrywkę. Nawet mając naprzeciwko siebie bardziej doświadczonych graczy cały czas byłem w stanie nawiązać walkę i dobrze się bawić.

Dywizje

Call of Duty: WWII to powrót systemu klas, choć pod nieco inną nazwą. Tym razem są to Dywizje, które posiadają własne punkty doświadczenia i oferują specjalne bonusy dla ich członków. Ich wybór nie ma jednak wpływu na dostęp do arsenału, ten bowiem jest dostępny w pełni dla każdego, oczywiście pod warunkiem posiadania odpowiedniego poziomu doświadczenia i odblokowania danej broni.

Spory szereg modyfikacji broni, a także specjalne odpowiedniki dobrze znanych graczom perków pozwalają na dopasowanie żołnierza do własnego stylu rozgrywki.

Zombie

Nie zabrakło również obowiązkowego od kilku lat trybu Zombie, który również ewoluował. Nawet jeśli do tej pory niespecjalnie do niego zaglądałem, to nie sposób odmówić twórcom zaangażowania w jego rozwój. O ile nadal mamy do czynienia z pokonywaniem kolejnych fal przeciwników i wykonywaniem określonych zadań, to tryb nie tylko dostarcza mnóstwo satysfakcji i adrenaliny, ale potrafi również przestraszyć.

Prawie udany powrót do korzeni

Call of Duty: WWII to bez wątpienia produkcja solidna, czerpiąca całymi garściami z doświadczeń z ostatnich lat. Choć nie ma tutaj mowy o wielkich rewolucjach, to zaaplikowane zmiany, szlify i wprowadzenie zupełnie nowego trybu sieciowego, pozwoli fanom serii poczuć długo przez nich wyczekiwany powiew świeżości.

Jeśli więc futurystyczne klimaty wychodzą Wam już bokiem i podoba Wam się pomysł „boots on the ground”, to możecie śmiało sięgać po najnowszą odsłonę serii. Nawet jeśli kampania Was nie porwie, to rozgrywki sieciowe dostarczą dobrej zabawy na dziesiątki jak nie setki godzin.