Beta Call of Duty: Black Ops 4 – wrażenia z rozgrywki
W czerwcu posiadacze PlayStation Plus otrzymali za darmo dostęp do Call of Duty: Black Ops 3. To była świetna okazja, aby nieco odświeżyć sobie ten tytuł przed tegoroczną premierą Call of Duty: Black Ops 4. W ten weekend udało mi się posmakować rozgrywki w ramach zamkniętych beta testów, więc pora podzielić się wrażeniami.
Przemyślana ewolucja
Zacznijmy od promowanego przez twórców „Boots on the ground”. Hasło to było już wielokrotnie powtarzane przy okazji premiery Call of Duty: WWII i tym razem również przyświeca ono rozgrywce. Możecie więc zapomnieć o widowiskowym bieganiu po ścianach, podwójnych skokach i tym podobnych kombinacjach.
Mnie osobiście ta zmiana bardzo przypadła do gustu – rozgrywka stała się nieco bardziej taktyczna, spokojniejsza, zachęcająca do większego kombinowania z alternatywnymi przejściami na mapie zamiast frontalnego ataku pod dziwnym kątem.
Uspokojeniu rozgrywki ma służyć również kolejna zmiana – odrobinę dłuższy TTK (Time to Kill). W Black Ops 3 miałem wrażenie, że byle podmuch wiatru był w stanie zabić przeciwnika. Tym razem aby kogoś wyeliminować, musimy się nieco bardziej postarać. Moim zdaniem kolejna zmiana na plus, choć przyznaję, że wymaga jeszcze odrobiny balansu. Podniesiono tę poprzeczkę nieco za wysoko – poprosiłbym „o odrobinkę” w dół.
Po raz pierwszy w serii wprowadzono również paski zdrowia zarówno dla naszego oddziału jak i przeciwników. Ta z pozoru drobna zmiana pozwala nam lepiej ocenić czy warto wchodzić w kolejne starcie, czy rozsądniej jednak jest się wycofać i podleczyć bądź poczekać na kolegów.
Skoro jestem przy leczeniu – czas na kolejną, mocną zmianę w rozgrywce. Regeneracja zdrowia nie jest już automatyczna. Kiedy oberwiemy, część punktów życia się zregeneruje sama, ale o pozostałe musimy zadbać sami przy pomocy podręcznej apteczki. Choć możemy z niej korzystać nieskończenie wiele razy, to między kolejnymi użyciami czekamy na jej regenerację.
Specjaliści
W grze powracają znani z Black Ops 3 specjaliści. Część z nich to dobrze znane twarze, ale pojawiają się także nowe – każdy z charakterystyczną umiejętnością i dodatkowym ekwipunkiem.
Umiejętność to nic nowego, natomiast dodatkowy ekwipunek charakterystyczny dla danej postaci, to ciekawe urozmaicenie rozgrywki. Np. Battery posiada dodatkowy granat rozpryskowy, Torque ma możliwość rozłożenia drutu kolczastego, a Recon umiejscowienia na mapie specjalnego nadajnika reagującego na ruch przeciwników i oznaczającego ich na mini mapie.
Choć bez najmniejszych problemów można sobie radośnie biegać i strzelać, to dopiero kiedy w Black Ops 4 zbierze się dobra ekipa, świetnie uzupełniająca się wybranymi specjalistami, gra nabiera prawdziwych rumieńców.
Klasy, arsenał i sprzęt
Powracają także znane z Black Ops 3 klasy postaci – kilka domyślnych na start, oraz po zdobyciu piątego poziomu doświadczenia – możliwość tworzeni własnych klas. Tradycyjnie więc wybieramy sobie broń główną, broń podręczną, zestaw perków i umiejętność dodatkową. Do dyspozycji mamy 10 żetonów, a każdy z wyborów pochłania jeden z nich.
Nie doszukałem się natomiast zmian w kwestii typów dostępnego arsenału – są m.in. karabiny szturmowe, strzelby i gwarancja, że każdy znajdzie tutaj swojego faworyta. Co jednak ważne – nawet podstawowymi broniami, bez dodatków jesteśmy w stanie nawiązać walkę, choć z oczywistych względów będzie to mocno utrudnione zadanie. Pozostało także zdobywanie punktów doświadczenia „broni”, które odblokowują kolejne dodatki (celowniki, uchwyty itp.)
Bez zmian także pozostały perki oraz dzikie karty wpływające na możliwości wyposażenia naszego specjalisty.
Nowością natomiast są pola Gear oraz Equipment. Pierwsze z nich to dodatkowy sprzęt, który pozwala m.in. na przyjęcie większej ilości obrażeń bądź skrócenie czasu regeneracji umiejętności dodatkowej specjalisty.
Natomiast drugie to dodatkowy ekwipunek, który zabieramy ze sobą na pole walki. To tutaj m.in. znajdują się odblokowywane dopiero na wyższych poziomach granaty. Co ciekawe, to właśnie w ramach tego miejsca nasz specjalista otrzymuje swój podręczny gadżet – np. drutu kolczastego dla klasy Torque. Już teraz wiem, że to pole będzie niezłą zagwozdką dla tworzenia swojego ulubionego zestawu broni i ekwipunku.
Mapy
Tradycyjnie rozgrywka w Call of Duty toczy się na średniej wielkości mapach, gdzie spotkanie wroga zajmuje nam ok. 2-3 sekund. Walka jest dynamiczna, a mapy tak skonstruowane, że do każdego punktu możemy dotrzeć przynajmniej na 3 czy 4 sposoby.
Dostępne w zamkniętej becie mapy nie tylko są bardzo ładne i różnorodne pod względem miejsc, ale przede wszystkim ciekawe i bardzo dobrze zaprojektowane. W zasadzie nie natrafiłem na żadnej z nich na miejsce, które pozwalałoby uzyskać miażdżącą przewagę nad przeciwnikiem. Może to też kwestia krótkiego czasu testów, ale wszystko wskazuje na to, że mapy są także świetnie zbalansowane.
Interfejs użytkownika
Choć w większości przypadków jest on czytelny, o tyle w porównaniu z Black Ops 3 miejscami mamy do czynienia z dziwnymi decyzjami projektowymi. Przede wszystkim kilka dobrych meczy zajęło mi znalezienie możliwości zmiany klasy postaci. Owszem, wybór operatora wali nam po oczach praktycznie na każdym kroku, ale już zmiana klasy jest malutkim przyciskiem zlewającym się z tłem.
Ekran tworzenia klas, który w zasadzie jest bardzo zbliżony do ekranu ich wyboru, moim zdaniem jest o wiele gorzej rozplanowany niż w przypadku Black Ops 3. Jest może i efektowny, ładnie prezentuje wybraną broń, ale znacznie mniej efektywny. Zapewne dłuższe obcowanie z nim pozwoli się przyzwyczaić do tych zmian, ale można było niektórych problemów uniknąć.
Best Play
Nowy system, który zastępuje killcam ostatniego zabójstwa na koniec rundy, to świetna zmiana. Teraz na koniec meczu prezentowana jest najciekawsza, bądź najbardziej widowiskowa akcja czy też seria zabójstw. Świetne ujęcie postaci wprowadzające w montaż, bardzo dobrze wybierane akcje i wisienka na torcie w postaci spowolnienia akcji przy ostatnim zabójstwie.
Ta zmiana powoduje, że cały nasz wysiłek wkładany w walkę może zostać odpowiednio nagrodzony i wszyscy obecni będą podziwiali na koniec meczu nasze umiejętności. To o wiele lepszy wybór niż po prostu ostatnie zabójstwo danej rundy, które potrafiło być bardzo przypadkowe.
#dobrazmiana
Jeśli jeszcze przypadkiem tego nie wywnioskowaliście, to owszem, jestem bardzo „na tak” w kwestii zmian wprowadzonych w Black ops 4. Co więcej, cały czas mam ochotę wracać do rozgrywki i bawić się dalej. Gra wywarła na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie.
Usunięcie egzoszkieletów i wydłużenie czasu czasu potrzebnego na zabicie przeciwnika to dla mnie rewelacyjne zmiany, które trafiły w 100% w mój gust. Black Ops 3 było dla mnie najciekawszą odsłoną serii od lat jeśli chodzi o pojedynki sieciowe i mam wrażenie, że Black Ops 4 jest jeszcze bardziej dopieszczoną i przemyślaną grą. Zamierzam powrócić nie tylko jeszcze dziś po więcej, ale również na otwartą betę i wrześniowe testy trybu Blackout.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Black Ops 4 będzie tytułem idealnie balansującym na granicy współczesnego pola walki i odpowiedniej ilości elementów (mniej lub bardziej) futurystycznych.